USA uderzyły w Iran. Tak będzie wyglądała odpowiedź Teheranu?
Donald Trump zdecydował się stanąć po stronie Izraela i zbombardował trzy irańskie obiekty nuklearne. Jak zareaguje na to Teheran? Zdaniem ekspertów najbardziej realnym scenariuszem odwetu jest sięgnięcie przez irański reżim do zamachów terrorystycznych na całym świecie, ale możliwości odpowiedzi jest znacznie więcej.
Jak poinformowała w niedzielę telewizja NBC, powołując się na źródła w Białym Domu, administracja prezydenta USA Donalda Trumpa przygotowuje się na możliwy odwet Teheranu po przeprowadzeniu ataków na irańskie obiekty nuklearne. Kluczowe może być najbliższe 48 godzin.
Kilka godzin wcześniej amerykańskie wojsko zbombardowało trzy obiekty nuklearne w Iranie: Fordow, Natanz i Isfahan. Izraelscy urzędnicy przekazali, że Stany Zjednoczone użyły bombowców stealth B-2, które są znane z przenoszenia ogromnych bomb penetrujących.
Według Donalda Trumpa amerykańskie ataki na obiekty atomowe w Iranie "kompletnie zrównały je z ziemią". Wezwał przy tym Iran do zawarcia pokoju, grożąc znacznie silniejszymi atakami, jeśli Teheran tego nie zrobi.
Trump ostrzegł też, że "jakikolwiek odwet ze strony Iranu przeciwko Stanom Zjednoczonym spotka się z siłą znacznie większą niż ta, której byliśmy świadkami dziś wieczorem (w sobotę - red)".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Argument religijny przeważył? Atak USA to pomoc "narodowi wybranemu"
O tym, że odpowiedź będzie, poinformował prezydent Iranu Masud Pezeszkian. - Amerykanie muszą otrzymać odpowiedź na swoją agresję - powiedział polityk cytowany przez irańskie media. Z kolei MSZ w Teheranie przekazało, że Iran jest zdeterminowany, by bronić swojej suwerenności, terytorialnej integralności, bezpieczeństwa i swojego ludu.
"Salomonowe rozwiązanie"
Zdaniem Pawła Rakowskiego, eksperta ds. Bliskiego Wschodu, biorąc pod uwagę obecną sytuację Iranu, odwet może być przeprowadzony. - Najlepiej, żeby był rozsądny. Taki, który pozwoliłby Teheranowi wyjść z twarzą. W ostatnich dniach Iran jest non stop bombardowany, a Izrael kontroluje irańską przestrzeń powietrzną. Możliwości Iranu są więc bardzo mocno ograniczone. Ataki z ich strony w ostatnich godzinach były niewielkie. Odpowiedzi Amerykanom poprzez silniejsze uderzenia w Izrael raczej nie będzie - mówi WP Paweł Rakowski.
Zdaniem eksperta Iran może jednak, tak jak w przeszłości, próbować atakować amerykańskie bazy wojskowe na Bliskim Wschodzie.
- Amerykanie mają bazy w Arabii Saudyjskiej, Iraku, Kuwejcie, Syrii i Kataru. Iran mógłby rakietowo uderzyć w jedną z takich baz, ale w taką, która jest już pusta. Byłoby to salomonowe rozwiązanie, by odpowiedzieć, ale nie eskalować konfliktu. Wojna dla Iranu i tak już jest przegrana - ocenia Paweł Rakowski.
Jak podkreśla, jeśli zginęliby jednak amerykańscy żołnierze, Trump zapewne by odpowiedział, a ajatollah Ali Chamenei miałby problemy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
USA w napięciu. "Irański program nie może zostać zatrzymany"
Według Pawła Rakowskiego złym rozwiązaniem byłby atak na rafinerie i instalacje gazowe w Zatoce Perskiej.
- To byłaby koszmarna decyzja z punktu widzenia Teheranu. Mogłoby się to zakończyć wyeliminowaniem całej irańskiej wierchuszki, która jeszcze żyje. Już teraz w sieci pojawiają się filmiki krążących nad Iranem nowoczesnych bezzałogowców, ukierunkowanych na zabijanie przywódców irańskiego reżimu. Gdyby Iran zdecydował się na taki krok, uderzając w sąsiadów, byłby to potężny cios dla gospodarki i regionu. Teheran zapłaciłby za to bardzo dużą cenę - ocenia rozmówca Wirtualnej Polski.
Z kolei płk rez. Maciej Matysiak, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego uważa, że aby odpowiedzieć, Iran musi wykazać się aktywnością poza obecnym frontem walki, bo sama aktywność w stosunku do Izraela nie wystarczy.
- Pytanie, co tak naprawdę Teheran stracił po amerykańskim ataku, a co udało mu się zachować. Nawet jeżeli instalacje jądrowe ucierpiały, albo zostały mocno zniszczone, to Iran nadal ma zapasy uranu i sprzętu. Zostały one zapewne wywiezione w inne miejsca. Teheran ma też nadal wystarczającą liczbę naukowców, żeby pracować dalej przy programie jądrowym. Mogą więc próbować za jakiś czas odtworzyć dotychczasowe efekty prac. Odwet Iranu może być więc uzależniony od realnej skali zniszczeń po amerykańskim ataku - mówi WP płk rez. Maciej Matysiak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksplozje w Teheranie. Atak Izraela na lotniska w całym Iranie
Pierwsza odpowiedź Iranu nadeszła w niedzielę. Irański parlament zatwierdził zamknięcie cieśniny Ormuz. Cieśnina Ormuz jest jedyną drogą, którą z Zatoki Perskiej mogą przepływać transporty ropy naftowej. Transportowanych jest przez nią 18 mln baryłek ropy dziennie, czyli około 20 proc. dziennego światowego zapotrzebowania na ten surowiec.
Decyzję musi jednak jeszcze zatwierdzić Najwyższa Rada Bezpieczeństwa Narodowego Iranu. Esmail Kosari, członek Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej i poseł powiedział, że zamknięcie cieśniny znajduje się w planach władz, a gdy będzie taka konieczność, podejmą ostateczną decyzję.
- Gdyby doszło do blokady, trwałaby ona zapewne kilkanaście godzin, może kilka dni i byłaby bardziej symboliczna. W odpowiedzi Amerykanie mogliby ją siłą odblokować. Irańskie warianty zachowania są bardzo dobrze znane Waszyngtonowi, także możliwości zbrojne. Cena za blokadę cieśniny byłaby więc bardzo duża - uważa Rakowski.
Zdaniem Macieja Matysiaka na zablokowaniu cieśniny najbardziej skorzystałaby Rosja. - Teheran zapewne jest namawiany przez Moskwę do takiego ruchu, nawet na kilka dni. Byłoby to bardzo mocne uderzenie w Zachód. Ceny ropy poszybowałyby w górę, więc Rosja otrzymałaby potężny zastrzyk finansowy - zauważa były wiceszef SKW.
Obaj rozmówcy Wirtualnej Polski uważają, że najbardziej niebezpieczną i możliwą odpowiedzią są zamachy terrorystyczne. - De facto dotyczą nas wszystkich na świecie. Iran ma w wielu miejscach rozsiane komórki swoich zwolenników czy agentów. Jest to reżim ideologiczny, więc wyznawców, którzy chcieliby się zemścić, nie brakuje. Przypomnę sytuację z 2022 r. z Nowego Jorku i atak nożownika - taksówkarza z Libanu na autora "Szatańskich Wersetów" Salmana Rushdiego. W kontekście ewentualnego irańskiego odwetu to wydarzenie przypominają obecnie amerykańskie media. I takiego scenariusza się obawiają - mówi WP Rakowski.
Jak dodaje, irańscy radykałowie i organizacje szyickie po amerykańskim ataku w sieci wspominają lata 80. i wielkie zamachy, które przeprowadzał Hezbollah na Amerykanów w Libanie czy Kuwejcie i Arabii Saudyjskiej.
- Straszą tym, grożąc USA. Tym samym przenieśliby konflikt poza Bliski Wschód. Taka możliwość istnieje, tym bardziej że sprawca ewentualnego zamachu terrorystycznego nie musi być powiązany z Iranem, a może być radykalnym wyznawcą islamu. Ja bym obawiał się tego najbardziej. To by skutkowało tym, że USA weszłoby do tej wojny z większym impetem. Politycy, zwalczając terror, zawsze zyskują. Trump widziałby więc okazję dla siebie na umocnienie swojej pozycji w USA – podkreśla ekspert.
Z kolei Matysiak zauważa, że rozgrywającym w konflikcie jest nadal premier Izraela Benjamin Netanjahu. - Udało mu się wciągnąć w konflikt z Iranem Stany Zjednoczone. Co prawda w ograniczony sposób i punktowy, ale jednak. Netanjahu będzie się cieszył z eskalacji. Z jego punktu widzenia lepiej byłoby, żeby USA zaangażowały się bardziej – twierdzi były wojskowy.
W jego ocenie Teheran nie musi sam bezpośrednio odpowiedzieć.
- Może to być ostrzał amerykańskich baz w Iraku przez jemeńskich Huti. Ale też mogą to być zamachy terrorystyczne na całym świecie, w mniejszym stopniu w Europie. Gdyby w takim zamachu zginął amerykański obywatel, to oznaczałoby zwiększenie zaangażowania Trumpa w wojnę - uważa Maciej Matysiak.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski