USA tworzą przeciwko Państwu Islamskiemu koalicję o zbyt małej mocy - ocenia "Washington Post"
Koalicja, którą USA próbują zbudować przeciw Państwu Islamskiemu wygląda na sojusz o "zbyt małej mocy" - ocenia "Washington Post". Wskazuje, że niewiele państw zgodziło się na udział w lotniczych misjach bojowych nad Irakiem, a żadne nie wysyła wojsk.
"To rozrzedzone poparcie jest po części odzwierciedleniem skomplikowanej polityki w walce przeciwko Państwu Islamskiemu (...). Sąsiedzi tacy jak Turcja czy Jordania nie chcą dołączyć do walki z obawy, by nie stać się celem terrorystów. Sunnickie rządy nie mają ochoty walczyć po tej samej stronie, co syryjski reżim prezydenta Baszara al-Asada" - przyznaje dziennik w artykule redakcyjnym.
Podsumowując w nim rezultaty poniedziałkowej międzynarodowej konferencji w Paryżu dotyczącej wsparcia dla Iraku przeciwko Państwu Islamskiemu dziennik ocenia, że "skromnie wyglądają" efekty starań administracji USA, by zebrać koalicję. "Jedynie garstka rządów - nie włączając jeszcze Wielkiej Brytanii - zgodziła się, jak dotąd, uczestniczyć w lotniczych misjach bojowych w Iraku, a żaden nie zgłosił się, by poprzeć perspektywę ataków lotniczych USA w Syrii. Żaden też nie wysyła oddziałów bojowych" do tych państw - wskazuje "Washington Post".
Dziennik zastrzega, że to sam prezydent USA Barack Obama przyczynił się do tego umiarkowanego odzewu. "Obama odrzucił rekomendacje wyższych rangą dowódców wojskowych, by rozmieścić amerykańskie Siły Operacji Specjalnych w celu pomocy dla jednostek armii irackiej w walce z rebeliantami. Sekretarz stanu USA John Kerry powiedział, że administracja zrezygnowała z ofert innych krajów w sprawie żołnierzy" - podaje "WP".
Gazeta uznaje za ważne zadeklarowane przez Kerry'ego inne działania - prócz bojowych - przeciwko Państwu Islamskiemu. Chodzi m.in. o wsparcie polityczne i materialne dla rządu w Bagdadzie czy też o zadeklarowaną przez Arabię Saudyjską pomoc w szkoleniu bojowników umiarkowanej Wolnej Armii Syryjskiej. "Obama ma rację, zabiegając o wzmocnienie sił irackich i syryjskich i o wypracowanie szerokiego programu dla regionalnego sojuszu" - przyznaje "Washington Post". Jednak, jak zauważa, "w końcowym rozrachunku Państwo Islamskie musi być pokonane na polu walki".