USA reaguje ws. Polski. Chodzi o podatek od mediów
USA zabrało głos ws. Polski i planach wprowadzenia kontrowersyjnego podatku od mediów. Szef Komisji Spraw Zagranicznych w Kongresie oraz jeden z senatorów wyrazili zaniepokojenie projektem daniny w niedawno opublikowanym liście.
Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Michael McCaul oraz senator Jim Risch podpisali się pod wspólnym listem ws. planowanego wprowadzenia w Polsce podatku od mediów.
Politycy są przekonani, że "polski rząd wysłuchuje obaw zarówno niezależnych mediów, jak i społeczeństwa obywatelskiego i może uczynić proponowany podatek bardziej sprawiedliwym".
"Wciąż jednak obawiamy się, że jeszcze bardziej zaszkodzi on niezależnym organizacjom medialnym w porównaniu do tych państwowych, które otrzymują rządowe dotacje" - czytamy w piśmie.
"Wolność prasy jest filarem każdej udanej demokracji. Spadek Polski z 18. na 62. miejsce w Indeksie Wolności Prasy Reporterów bez Granic w ciągu zaledwie sześciu lat jest niepokojącym trendem i wzywamy polski rząd do podjęcia kroków w celu zmiany tego kierunku poprzez ponowne rozważenie tego niesprawiedliwego środka podatkowego. Polska ma dumną historię walki o swobody demokratyczne i jako członek Unii Europejskiej musi przestrzegać najwyższych standardów demokratycznych zasad" - dodano.
Protest mediów. Spór o podatek od reklam
Tydzień temu znaczna część prywatnych mediów protestowała we wspólnej akcji "Media bez wyboru". To reakcja na planowany przez rząd projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej.
Większość mediów - w tym Wirtualna Polska - w środę nie opublikowało swoich materiałów na znak protestu. Powstał też list otwarty podpisany przez większość ogólnopolskich redakcji.
- Zależy nam na tym, żeby ten system był progresywny. Stosujemy tutaj kryterium znane z innych państw europejskich - powiedział premier Mateusz Morawiecki, pytany o podatek od mediów podczas swojej poniedziałkowej wizyty na Pomorzu.
Morawiecki stwierdził, że podatkiem mają być objęte przede wszystkim duże, międzynarodowe koncerny, "których kapitalizacja wynosi półtora biliona dolarów".