USA. Przez lata ukrywano pedofilię wśród księży? "Zwykła praktyka"
Przez dekady wykorzystywanie dzieci przez księży było ukrywane, kapłanów odsyłano tylko na badania - przyznaje Howard Hubbard, wieloletni biskup w stolicy stanu Nowy Jork. W samym Albany przypadków nadużyć seksualnych wśród duchownych mogły być nawet setki.
Przypadki pedofilii w Kościele w Stanach Zjednoczonych przez wiele lat były zamiatane pod dywan - do takiej konkluzji sprowadza się opublikowane oświadczenie w sobotnim wydaniu "Albany Times Union".
"Kiedy oskarżenie o występki seksualne było kierowane przeciwko księdzu w latach 70. i 80., zwykłą praktyką w diecezji Albany i poza nią było tymczasowe oddalenie księdza z posługi oraz wysłanie go na porady i leczenie" - przekazał na łamach dziennika 82-letni Howard Hubbard, biskup Albany w latach 1977-2014.
Hierarcha przyznał, że kiedy psycholog lub psychiatra stwierdził, że kapłan jest zdolny do powrotu do pracy, Kościół przywracał go do posługi.
Zobacz też: Ks. Isakowicz-Zaleski: Kard. Dziwisz zablokował szansę na oczyszczenie Kościoła
W artykule podkreślono również, że ofiary księży przez ostatnie lata w samej stolicy stanu Nowy Jork złożyli dotąd ok. 300 pozwów, które dotyczyły ponad setki kapłanów. Oskarżenia dotyczą także samego Howarda Hubbarda i jego zastępcy Edwarda Pratta, który zmarł w 2005 roku.
W jednej ze spraw rodzina ofiary miała osobiście powiadomić biskupa Hubbarda o cierpieniu, jakiego doświadczył chłopak, który zdecydował się popełnić samobójstwo.
"Ojciec Gerry został wysłany do Nowego Meksyku, gdzie mają więcej szacunku dla księży" - mieli usłyszeć w odpowiedzi.
W 2015 roku - po kolejnym ze skandali pedofilskich - diecezja Albany opublikowała listę księży, na których ciążyły oskarżenia o molestowanie.
Według ustaleń dziennika aż 42 proc. spośród wymienionych w pozwach księży nie znajduje się na tej liście.