USA ostrzegają przed zamachami, Tajlandia i Malezja dementują
Stany Zjednoczone, Australia i Nowa Zelandia wydają od kilku dni ostrzeżenia przed zamachami terrorystycznymi w Azji Południowo-Wschodniej, na które Tajlandia i Malezja reagują zaprzeczeniami.
"Otrzymujemy nadal informacje, z których wynika, że terroryści planują zamachy przeciwko zachodnim obiektom w Azji Południowo- Wschodniej" - powiedział minister spraw zagranicznych Nowej Zelandii Phil Goff.
W czwartek z podobnym ostrzeżeniem wobec turystów i biznesmenów wybierających się w podróż do tego regionu wystąpiła Australia. Ogłoszono je w momencie trwającego w Indonezji pierwszego procesu domniemanych organizatorów zamachów na Bali - przypisywanych al- Qaedzie - z października 2002 roku, które kosztowały życie 202 osób, w tym 88 Australijczyków.
Po poniedziałkowej serii samobójczych zamachów w Rijadzie, również przypisywanym terrorystom z al-Qaedy, w środę Stany Zjednoczone wydały ostrzeżenie przed podróżami do muzułmańskiej Malezji.
Do zamachów w Rijadzie nawiązał też szef dyplomacji nowozelandzkiej. "Zamachy w Arabii Saudyjskiej zrodziły obawy, że do podobnych ataków dojdzie również w regionie Azji Południowo- Wschodniej za sprawą organizacji Dżamah Islamija, mającej powiązania z al-Qaedą i innymi terrorystycznymi organizacjami w regionie" - powiedział. Jego zdaniem, mimo pewnych sukcesów w walce z Dżamah Islamija, organizacja ta wciąż wykazuje zdolność działania.
Australijski alarm odnosił się nie tylko do Indonezji, lecz również do Tajlandii, Filipin, Malezji, Timoru Wschodniego, Singapuru i Brunei.
W piątek na podobne ostrzeżenia zareagował premier Tajlandii Thaksin Szinawatra, twierdząc, że jego kraj jest całkowicie bezpieczny. Jego zdaniem, ambasada Australii w Bangkoku powinna wystrzegać się "przesadnych reakcji", gdyż Tajlandia "sprawuje nad wszystkim kontrolę". "Po 11 września [2001 r.] prowadzimy operacje bezpieczeństwa wokół wszystkich 'wrażliwych' celów" - powiedział. Być może ruchy terrorystyczne są zdolne do zamachów - dodał - "ale nie dotyczy to Tajlandii, gdzie ruchy te są dobrze kontrolowane. Nie jesteśmy bezczynni".
Na ostrzeżenia Waszyngtonu przed możliwością terrorystycznych zamachów w Malezji odpowiedział w piątek minister spraw wewnętrznych tego kraju Chor Chee Heung. "Zachowujemy nieustannie czujność na wypadek ewentualnych zamachów i podjęliśmy dostateczne środki bezpieczeństwa, by zapobiec możliwemu zagrożeniu terrorystycznemu" - podkreślił w wywiadzie prasowym.
Wiceminister tegoż resortu Szafi Apdal zarzucił Waszyngtonowi, że jego ostrzeżenia przed podróżami do Malezji "nie zawierają nic nowego". "Zamiast mówić tylko o zagrożeniach, powinni nas poinformować, jak mamy działać" - powiedział.
AFP przypomina, że w zeszłą środę USA ostrzegły, iż terroryści związani z al-Qaedą mogą przygotowywać zamachy przeciwko obywatelom i obiektom amerykańskim w Malezji. Za szczególnie zagrożony uznano stan Sabah, gdzie komórki Dżamah Islamija miały wznowić działalność.
Według Waszyngtonu, groźba zamachów podobnych do tych, jakie wydarzyły się na Bali, występuje w całej Azji Południowo- Wschodniej.