USA nie dadzą wizy prezydentowi Iranu?
USA rozważają możliwość nie
udzielenia nowemu prezydentowi Iranu Mahmudowi Ahmadineżadowi wizy
umożliwiającej mu uczestniczenie w sesji ONZ w Nowym Jorku. Ma to
związek z jego domniemaną rolą w ataku na ambasadę USA w Teheranie
w 1979 r. - podał Departament Stanu USA.
09.08.2005 | aktual.: 09.08.2005 06:54
Odmowa wizy dla uznawanego za skrajnego konserwatystę Ahmadineżada miałaby nastąpić pomimo umowy między USA a ONZ, na mocy której władze amerykańskie umożliwiają oficjalnym przedstawicielom władz państw członkowskich tej organizacji dostęp do jej nowojorskiej siedziby.
Sprawa powiązań Ahmadineżada z atakiem na ambasadę USA przed 26 laty i wzięciem jako zakładników jej pracowników oraz ich rodzin ma kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji w sprawie wizy dla niego na wrześniową sesję ONZ, na którą przybędą do Nowego Jorku szefowie państw i rządów wielu krajów - powiedział rzecznik Departamentu Stanu USA Adam Ereli.
Ereli potwierdził, że rząd USA ma świadomość zobowiązań wobec ONZ dotyczących poruszania się przedstawicieli krajów członkowskich. Jesteśmy świadomi zobowiązań płynących z porozumień w sprawie siedziby - powiedział.
Bierzemy jednak również bardzo poważnie pod uwagę informacje, że ktoś był włączony w branie jako zakładników obywateli amerykańskich w sprzeczności z prawem międzynarodowym i praktykami międzynarodowymi - podkreślił rzecznik.
Władze Stanów Zjednoczonych uważają, że nowy irański prezydent w okresie rewolucji irańskiej i obalania szacha przed ponad ćwierćwieczem był przywódcą ruchu studenckiego, który stał za akcją przejęcia ambasady USA w Teheranie. Amerykanie próbują ustalić, czy Ahmadineżad brał osobiście udział w więzieniu zakładników, czemu on sam zaprzecza, podobnie jak jego ówcześni towarzysze.
49-letni niespodziewany zwycięzca lipcowych wyborów został w sobotę zaprzysiężony w parlamencie w Teheranie na nowego prezydenta Iranu. Po zaprzysiężeniu Ahmadineżad, dawny burmistrz irańskiej stolicy, oświadczył, że Iran, na który Zachód wywiera silny nacisk w sprawie zaprzestania programu atomowego, "nie da się zastraszyć".