ŚwiatUSA jeszcze lepiej przygotowane na wojnę

USA jeszcze lepiej przygotowane na wojnę

Wielokrotnie odtwarzany reportaż filmowy w wojny nad Zatoką Perską w 1991 roku pokazuje, jak iraccy żołnierze podnoszą ręce do góry na widok nadlatującego amerykańskiego bezpilotowego samolotu rozpoznawczego. Incydent ten uwidaczniał przewagę techniczną kierowanej przez USA koalicji, która w sześć tygodni bez trudu pokonała milionową armię iracką, czwartą wówczas co do liczebności w świecie.

05.03.2003 | aktual.: 05.03.2003 12:11

Dwanaście lat później amerykańskie środki rozpoznania i "chytre" bronie są znacznie bardziej udoskonalone, niezawodne i skuteczne. Stanowią jednocześnie klucz do tego, co według amerykańskich planistów ma być jeszcze szybszym i mniej krwawym zwycięstwem niż to, którym zakończyła się Pustynna Burza.

Eksperci twierdzą, że nowa wojna nie będzie powtórzeniem bitew pancernych z 1991 roku ani drugim Afganistanem, choć siły specjalne - rangersi i "zielone berety" sił lądowych USA, formacja SEAL marynarki wojennej lub komandosi sił powietrznych mogą odegrać kluczową rolę w próbach schwytania lub zabicia Saddama Husajna.

"Teraz możemy oczekiwać swego rodzaju wzmożonej mobilności USA. Celem tej wojny nie jest odzyskanie jakiegoś terytorium, ale odsunięcie Saddama Husajna od władzy. To jest najważniejsze i oznacza to (atak na) Bagdad" - powiedział Francois Boo, ekspert z Global Security.org, zespołu analitycznego mającego siedzibę w Alexandrii pod Waszyngtonem.

Nawet jeśli Saddam bierze to pod uwagę, "pomysł polega na tym, że siły amerykańskie będą tak potężne i tak szybkie, i zaatakują tak niespodzianie, że reżim sam upadnie" - dodał Boo. Ten, jak sam go nazywa, "wiarygodny scenariusz", zakłada, że siły irackie, znacznie słabsze niż w 1991 roku, uda się wyeliminować bez poważniejszej walki.

Tak jak w 1991 roku, ewentualny skoncentrowany atak rozpoczną intensywne, lecz precyzyjnie wymierzone uderzenia lotnictwa USA. Ich celem będzie obezwładnienie irackiej obrony powietrznej, zniszczenie sieci łączności i pozbawienie Saddama Husajna możliwości kontrataku.

Tym razem Amerykanie użyją broni naprowadzanej głównie systemem nawigacji satelitarnej GPS, a nie laserowo. Odsetek bomb kierowanych wśród ogółu zrzuconych znacznie przekroczy wskaźnik 10 procent z kampanii 1991 roku.

Nowe środki walki obejmują bezzałogowe wielozadaniowe samoloty Predator, pociski manewrujące Tomahawk i rakiety lotnicze, sterowane na odległość do 25 kilometrów od samolotu-nosiciela. Rakiety takie wypróbowano już w Afganistanie, w Kosowie i w strefach zakazu lotów w południowym i północnym Iraku.

"W większym stopniu będzie się polegać na środkach rozpoznania i wywiadu oraz na precyzyjnie kierowanej amunicji. Chodzi o to, by nie niszczyć wszystkiego w polu widzenia, ale ugodzić w określone obiekty" - zaznacza Boo.

Według tygodnika "Time", Stany Zjednoczone mogą wykorzystać również supertajny bezpilotowy samolot, który wysyła impulsy mikrofalowe, zdolne zakłócać komputerowe sterowanie bronią przeciwnika.

Choć najważniejszym zadaniem lotnictwa w pierwszej fazie wojny będzie zwalczanie nieprzyjacielskiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, przedstawiciele władz USA nie lekceważą potencjalnego zagrożenia bronią chemiczną i biologiczną. Broń taka jest trudna do wykrycia, a można ją przenosić różnymi środkami.

W akcji lądowej głównym przedsięwzięciem będzie "marsz prosto na Bagdad" i dotarcie ze znacznymi siłami pod mury miasta, by tam oczekiwać na upadek reżimu Saddama Husajna. "Wszystko pozostałe będzie jedynie serią manewrów dla zmylenia nieprzyjaciela" - podkreśla Boo.

Ponieważ przedłużające się walki uliczne w stylu II wojny światowej to dla Pentagonu "koszmarny scenariusz", zapewne do nich nie dojdzie. "Cała teoria zasadza się na tym, że gdy wojska USA staną u wrót Bagdadu, Saddam skapituluje albo też jego ciało spłynie rzeką Tygrys w wyniku ludowej rewolty Irakijczyków" - powiedział ekspert z Global Security.

Inni analitycy twierdzą, że perspektywy zamachu stanu są wątpliwe, skoro Saddam bezwzględnie eliminuje nawet najbliższych współpracowników, jeśli tylko zostaną posądzeni o nielojalność. Były sekretarz stanu USA Lawrence Eagleburger powiedział niedawno, że gdyby iraccy generałowie podjęli próbę obalenia Saddama, "wszyscy byliby martwi" przed osiągnięciem swego celu.

We wtorek w orędziu noworocznym Saddam obiecał Irakijczykom zwycięstwo. W styczniu ostrzegał Amerykanów, że atak na Bagdad byłby dla nich "samobójstwem". Powtórzył wtedy, że to Irak faktycznie wygrał wojnę nad Zatoką Perską w 1991 roku (w domyśle: bo on, Saddam, utrzymał się u władzy).

Tym razem wojna może wyglądać całkiem inaczej. Przeciwko amerykańskiej machinie militarnej staną siły irackie liczące najwyżej 400 tysięcy ludzi - o połowę mniej niż w 1991 roku. Bagdad ma dziś także znacznie mniej czołgów, w dodatku są one przestarzałe i pozbawione części zamiennych. (iza)

[

Obraz

]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Wojenne chmury nad Irakiem. "Wejdą ,czy nie wejdą?" Zabiegi dyplomatyczne-gra pozorów,czy też ostatnia szansa na zachowanie pokoju? Zwycięzcy i przegrani ewentualnych zmagań wojennych?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.

Źródło artykułu:PAP
usawojnairak
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)