USA: gdzie jest granica wolności przekonań?
Amerykański prokurator ze stanu Idaho, Brett Benson, odmówił w czwartek wszczęcia postępowania przeciwko snajperowi FBI, który w 1992 roku zabił żonę i 10-miesięczne dziecko rasistowskiego bojownika Randy Weavera.
15.06.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Tzw. incydent z Ruby Ridge, uważany za atak władz przeciwko członkom nacjonalistycznych i antypodatkowych milicji, wywołał w USA falę krytyki i ogólnonarodową dyskusję na temat granic wolności przekonań i ingerencji służb państwowych.
Zemsta za zabójstwo żony prawicowego bojownika była - obok odwetu za brutalną likwidację przez FBI sekty Davida Koresha (w 1993 roku zginęło w niej 80 osób) - jednym z motywów późniejszego zamachu w Oklahoma City, w którym terrorysta Timothy McVeigh zabił 168 osób. McVeigh został skazany na karę śmierci i w ostatni poniedziałek stracony.
W ubiegłym tygodniu okręgowy sąd apelacyjny w Idaho uznał, że snajper Lon Horiuchi może odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci Vicki Weaver i jej dziecka. Jednak prokurator zadecydował, że jego winy nie da się udowodnić, a poza tym minęło już zbyt wiele czasu.
Celem ataku służb państwowych miał być mieszkający na odludziu prawicowiec Randy Weaver, dobrowolnie separujący się od życia społecznego (należący do tzw. freemanów lub surwiwalistów). Zarzucano mu nielegalne posiadanie broni. Jednak w szeregach amerykańskich konserwatystów pojawiły się głosy, że atak na Weavera miał podłoże ideologiczne i jego rzeczywistą przyczyną była walka z przeciwnikami rządu federalnego.
W 1995 roku władze amerykańskie zmuszone były wypłacić bojownikowi i jego trójce dzieci 3 mln 100 tys. dolarów odszkodowania. (and)