USA: coraz więcej podejrzanych o udział w spisku
W dochodzeniu prowadzonym przez FBI w sprawie ataku terrorystycznego na USA pojawia się coraz więcej dowodów wskazujących, że oprócz ataków na World Trade Center i Pentagon planowano jeszcze inne, także z użyciem porwanych samolotów.
FBI aresztowała już 75 osób podejrzanych o związki z zamachowcami, którzy zginęli w samobójczych akcjach. Nadal poszukuje się 36 cudzoziemców, wyszkolonych jako pilotów. Część z nich - jak ustalono - miała rezerwacje na samoloty z Bostonu i San Antonio na ostatni weekend, co pozwala przypuszczać, że mieli oni przeprowadzić dalsze ataki.
Jak podała telewizja ABC News, we wtorek wieczorem władze aresztowały w Detroit trzech Arabów, mających fałszywe dowody tożsamości i notes z ręcznie narysowanymi planami lotnisk.
Policja federalna jest przekonana, że siatka terrorystów-porywaczy samolotów 11 września miała swoje główne bazy na Florydzie, w Teksasie i New Jersey. Śledczy uważają, że komórek terrorystycznych może być dużo więcej, niż dotychczas zdołano wykryć.
W White Plains ,w stanie Nowy Jork, powołano już śledczą ławę przysięgłych (tzw. Grand Jury), która rozpoczęła badanie dowodów i wkrótce zacznie wysyłać wezwania dla świadków w sprawie ataku na Nowy Jork i Waszyngton.
Środowy Washington Post opublikował zdjęcia dwóch spośród 19 porywaczy samolotów z akcji 11 września, zrobione kontrolną kamerą wideo przy jednym z automatów bankowych.
Sfotografowani terroryści, Hani Hanjour i Majed Moqed, mieszkali w Laurel koło Waszyngtonu i porwali samolot lecący ze stolicy do Kalifornii, który zawrócił i uderzył w Pentagon. (aso)