PolskaUrzędnicy dostali 10 mln zł nagród od prezydenta

Urzędnicy dostali 10 mln zł nagród od prezydenta

Prezydent obsypał urzędników miejskich nagrodami finansowymi za pracę w ubiegłym roku. Przeznaczył na to prawie 10 mln zł czyli około 2,5 mln zł więcej niż rok temu. Radni uważają, że Jacek Majchrowski w ten sposób dziękuje swoim pracownikom za głosy oddane na niego w minionych wyborach. Dziwią się rozrzutności prezydenta, bo w kasie miejskiej brakuje pieniędzy na wiele rzeczy, w tym 30 mln zł na komunikację.

14.03.2011 | aktual.: 14.03.2011 14:41

Za 2009 rok wszyscy urzędnicy otrzymali tzw. nagrody kwartalne na łączną kwotę 6,9 mln zł. Nie przyznano w ogóle tzw. nagród prezydenckich. Tymczasem za rok 2010 na konta urzędników trafiło 8,9 mln zł, a 46 z nich zostało wyróżnionych bezpośrednią premią od prezydenta, co pochłonęło dodatkowe 280 tys. zł z budżetu.

Jak podaje magistrat, nagrody przyznano za "inicjatywę w podejmowaniu działań polepszających pracę, za indywidualną pracę pracownika, jego zaangażowanie, rzetelność". - Widząc różnicę między nagrodami za rok 2009 i 2010, ciężko nie łączyć ich przyznania z wyborami - mówi radny Włodzimierz Pietrus (PiS). - Nagrody powinny stanowić wyróżnienie, a nie być przyznawane wszystkim, jak leci - dodaje.

Pietrusa szczególnie dziwi rozrzutność prezydenta, kiedy ostro w dół lecą wpływy do kasy miasta z podatków PIT i CIT. Jest już pierwsza poprawka do budżetu w tej sprawie. Zmniejsza ona o 5 mln zł dochody gminy, które miały iść na oświatę. - A to dopiero początek. Będziemy musieli ciąć wydatki na inwestycje, więc 10 mln z nagród warto by oszczędzić - dodaje Pietrus. Prezydent odpiera zarzuty. Uważa, że kwota 8,9 mln zł brutto wcale nie jest wysoka, jeżeli pod uwagę wziąć liczbę pracowników, czyli ok. 2300 osób. - Po przeliczeniu wychodzi, że średnio miesięcznie jest to ok. 300 zł brutto dla pracownika - tłumaczy rzeczniczka prezydenta Monika Chylaszek. - Przypominam też, że od dłuższego czasu płace w magistracie realnie nie wzrosły, a podwyżka uwzględniała jedynie stopień inflacji.

Rzeczniczka zaznacza też, że prezydent zdawał sobie sprawę, iż w roku wyborczym żaden termin uhonorowania najlepszych pracowników nie był dobry. - Gdyby zrobił to przed wyborami, zostałby oskarżony o kupowanie głosów. Jeżeli zrobił to po wyborach, jest oskarżony o płacenie za zwycięstwo. A jeśli chodzi o nagrody prezydenckie, to w ogóle nie można mówić o podziękowaniu za wybory, gdyż to nie prezydent, a dyrektorzy wydziałów wybierają nagrodzonych - twierdzi Chylaszek.

Te argumenty nie przekonują przewodniczącego klubu rządzącej w radzie miasta Platformy. - W trudnej sytuacji finansowej Krakowa urzędnicy powinni dać przykład oszczędności. Tymczasem tak się nie dzieje - mówi Grzegorz Stawowy. Zwraca uwagę na to, że akurat za 10 mln zł jego klub chciał stworzyć tzw. fundusz drogowy, który miał służyć wymienianiu nakładki asfaltowej na dziurawych krakowskich ulicach.

Stawowy przypomina również, że 11 mln zł brakuje miastu na wprowadzenie biletu trasowego w MPK na określoną liczbę przystanków. Zamiast niego proponuje się gorsze bilety czasowe i podwyżki. Urzędnicy chcą nimi zapełnić dziurę w budżecie na komunikację miejską, która wynosi ok. 30 mln zł. - A na premie i nagrody prezydent pieniądze znajduje - oburzają się radni miejscy.

Polecamy w wydaniu internetowym: Kraków: nie można dodzwonić się do przychodni

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)