Urząd marszałkowski chce odwołać dyrektora Teatru Polskiego. Jest sprzeciw
Władze województwa dolnośląskiego podjęły decyzję o odwołaniu dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu, Krzysztofa Mieszkowskiego. Powodem ma być zła sytuacja finansowa i rosnące zadłużenie placówki. Środowiska teatralne stanęły w obronie dyrektora.
29 sierpnia podczas specjalnego posiedzenia, zarząd województwa dolnośląskiego podjął decyzję o wszczęciu procedury odwoławczej dyrektora wrocławskiego Teatru Polskiego, Krzysztofa Mieszkowskiego. Zdaniem samorządowców, do urzędu marszałkowskiego dotarły informacje o tragicznej sytuacji finansowej placówki. Radosław Mołoń, wicemarszałek województwa, powiedział, że przeprowadzona w Teatrze Polskim kontrola wykazała, iż gospodarka finansami, za którą odpowiada naczelny dyrektor teatru, była prowadzona nieracjonalnie.
Grzegorz Stryjeński, były wicedyrektor TP, powiedział na antenie Radia Wrocław, że sytuacja w placówce wygląda dramatycznie. – Jest ponad 800 tys. zł długu przeterminowanego. Z tego powodu jest odcięta woda ciepła, ogrzewanie. W poniedziałek energetyka odetnie prąd, a Kolej skutecznie wypowiedziała umowę najmu na Dworzec Świebodzki i w trybie komorniczym zajmie pomieszczenia Teatru – mówił.
Efektem działań ze strony PKP ma być zaleganie z opłatami za najem lokalu na Dworcu Świebodzkim. W związku z tym Kolej zdecydowała o rozwiązaniu umowy z Teatrem Polskim 31 sierpnia 2014 r.
Marszałek Mołoń podkreślił również, że władze doceniają sukcesy i wysoki poziom artystyczny Teatru Polskiego, jednak nie mogą nie reagować w tak złej sytuacji finansowej placówki.
Dyrektor Mieszkowski zapowiedział protest. Środowiska aktorów i ludzi związanych z Teatrem Polskim są oburzone działaniem władz województwa. Zorganizowano już akcję „Nie pozwolimy”, która ma na celu wywołanie presji na samorządowcach – w szczególności na Radosławie Mołoniu. Uczestnicy protestu ślą do urzędu marszałkowskiego wyrazy sprzeciwu wobec decyzji o rozpoczęciu procedury odwołania Mieszkowskiego.
Witold Mrozek, krytyk teatralny, na łamach „Gazety Wyborczej” odniósł się do sprawy pisząc, że bilansowanie budżetu nie może polegać na zaprzepaszczeniu kapitału artystycznego Teatru Polskiego, który wypracował Krzysztof Mieszkowski. To nie jedyny głos środowiska teatralnego, biorący w obronę dyrektora placówki.
W rozmowie z Akademickim Radiem LUZ, Marzena Sadocha z Teatru Polskiego we Wrocławiu powiedziała, że powodem zadłużenia placówki są zbyt małe dotacje, ponieważ TP dostaje od urzędu marszałkowskiego o trzy miliony złotych za mało na utrzymanie trzech budynków (przy ul. Zapolskiej, Świdnickiej oraz na pl. Orląt Lwowskich). Twierdzi także, że zwolnienie dyrektora nie poprawi kondycji finansowej teatru i wyraża sugestię, że może być to decyzja uderzająca konkretnie w osobę Krzysztofa Mieszkowskiego.
Sadocha przypomniała także o eksperymentalnym, trzymiesięcznym zawieszeniu czynnej gry, które miało pozwolić na zaoszczędzenie części pieniędzy. Przez ten okres aktorzy nie otrzymywali gaży.
Informacje o złej sytuacji finansowej Teatru Polskiego pojawiły się już pewien czas temu. Krzysztof Mieszkowski mówił o zbyt małej ilości środków na działalność teatru. Grzegorz Stryjeński jest jednak zdania, że 10 mln złotych dotacji, które otrzymuje TP jest wystarczającą sumą na tzw. koszty stałe.
Krzysztof Mieszkowski jest dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu od 2006 roku. Decyzję o jego odwołaniu muszą zaopiniować jeszcze środowiska artystyczne, związki zawodowe oraz Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jeśli Mieszkowski zostanie odwołany, nazwisko nowego dyrektora mamy poznać jeszcze w tym roku. Urząd marszałkowski zdecydował się również na przekazanie do tego czasu środków, pozwalających na spłatę bieżących zobowiązań placówki.