Uruchomili infolinię dla ofiar pedofilii w Kościele. "Nie prosiliśmy biskupów o zgodę"
- Ludzie są przekonani, że pedofil to wampir z wystającymi zębami. Nie chcą wierzyć, że ich ksiądz jest pedofilem. To większy problem, niż opór hierarchii - mówi WP Zbigniew Nosowski z inicjatywy "Zranieni w Kościele", nowej infolinii dla ofiar. Założyli ją świeccy katolicy.
08.03.2019 | aktual.: 08.03.2019 22:15
"Zranieni w Kościele" to inicjatywa trzech środowisk skupiających katolickich świeckich: Klubu Inteligencji Katolickiej, Laboratorium Więzi oraz Fundacji Pomocy Psychologicznej Pracownia Dialogu. W jej ramach w każdy wtorek pod numerem 800 280 900 w godzinach 19-22 będą dyżurować psychologowie oferujący "życzliwe wsparcie, porady i informacje" osobom skrzywdzonym przez ludzi Kościoła.
Jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Nosowski, rzecznik inicjatywy, akcja zrodziła się z poczucia odpowiedzialności za Kościół i przekonania, że "rzeczywiste dobro Kościoła to dobro osób skrzywdzonych, a nie ochrona wizerunku instytucji".
- Kiedy słuchamy np. rzecznika polskiego Episkopatu, to on jak mantrę powtarza, że dobro ofiar jest na pierwszym miejscu. Nam chodzi o to, żeby te słowa były nie tylko deklaracją, ale rzeczywistością - mówi publicysta "Więzi".
Dodaje, że infolinia jest odpowiedzią m.in. na zapotrzebowanie ze strony osób, które wciąż chcą pozostać w Kościele. Ale jednocześnie wolą rozmawiać ze świeckimi, pozostającymi poza instytucjonalnym Kościołem.
- Wydaje nam się, że jest grupa osób, które chociaż doświadczyły krzywdy od duchownych, nadal chcą trwać we wspólnocie wiary. I chcą rozmawiać o tym z ludźmi z tej wspólnoty. Bo - tu cytuje jedną z osób pokrzywdzonych - "skrzywdził mnie konkretny człowiek, a nie Kościół". Jednocześnie psychologicznie trudniej może być im o tym rozmawiać z duchownymi, którzy mogą kojarzyć im się ze sprawcą - wyjaśnia.
Przeczytaj również: Rusza telefon zaufania dla ofiar przemocy seksualnej w Kościele
Pedofil to nie wampir
Zdaniem Nosowskiego, choć tuszowanie pedofilii przez instytucjonalny Kościół i opór hierarchii są problemami, to największy kłopot leży w słabej świadomości społecznej.
- Wielokrotnie słyszeliśmy historie, kiedy parafianie długo nie przyjmowali do wiadomości, że ich ksiądz mógł robić takie rzeczy. To bierze się z przekonania, że pedofil to wampir z wystającymi zębami, podczas gdy to może być człowiek, który w innych sferach życia doskonale sobie radzi - zaznacza Nosowski - Może być sympatycznym wujkiem, dobrym trenerem sportowym czy wrażliwym nauczycielem tańca lub muzyki, tyle że w pewnych okolicznościach uruchamia się jego mroczne oblicze. Ale ludzie często nie chcą uwierzyć np., że podawali rękę pedofilowi, że to był ich sąsiad. Dlatego najważniejsze jest to, co mamy w głowach - dodaje.
"Nie prosiliśmy o zgodę"
Jak można przeczytać na stronach infolinii, działa ona "w porozumieniu z biskupami". Co to znaczy?
- To znaczy tyle, że nie jest to partyzantka. Ale nie prosiliśmy ich o aprobatę czy zgodę – jedynie o życzliwość. To my sami jako świeccy katolicy, nawet kiedy robimy coś w sposób zorganizowany, bierzemy za to odpowiedzialność. Na dobre i na złe - podkreśla.
Posłowie odfajkowali prawo, ofiarom jest trudniej
Rzecznik inicjatywy zapowiada, że oprócz pomocy i wsparcia psychologów, dzwoniący mogą liczyć też na porady prawne w zgłaszaniu swoich krzywd organom ścigania. Nie odpowiada jednak wprost na pytanie, czy ofiary będą zachęcane do zgłaszania przypadków przemocy seksualnej. To dlatego, że każda historia jest inna, a dla ofiar to często trudny krok.
- To jest stały problem w takich przypadkach. Nie wszyscy zgłaszający się są natychmiast gotowi do takiego ruchu i do ujawnienia tożsamości. W rezultacie wszystkie inicjatywy na rzecz ofiar muszą sobie radzić z istotnym problemem, kiedy zgłosić przestępstwo. Każdy, kto ma kontakt z osobą pokrzywdzoną, wie, że to nie jest łatwa decyzja i trzeba do niej dojrzeć - mówi Nosowski.
Dodaje, że decyzji tej nie ułatwia polskie prawo.
- Jest ono bardzo stanowczo sformułowane w artykule 240 kodeksu karnego. Posłowie sobie "odfajkowali" sprawę, wprowadzając surowe prawo, które nakazuje niezwłoczne zgłaszanie podejrzenia popełnienia przestępstwa. Natomiast życie jest nieco bardziej skomplikowane. Czasem ktoś wręcz błaga o dyskrecję. Prawo polskie nie ma dobrej odpowiedzi na takie sytuacje - ocenia publicysta.
Przeczytaj również: Opublikowano mapę księży pedofilów i ich ofiar. Setki przypadków
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl