Upadek patriarchy Cyryla. Tak się tłumaczył
Zwierzchnik Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej patriarcha Cyryl, który upadł podczas nabożeństwa, wyjaśnił, że poślizgnął się na posadzce świątyni, bo "gdy pada na nią woda, nawet święcona, działają prawa fizyki". Zapewnił, że upadek nie miał żadnych następstw.
- To, że dziś upadłem, niczego nie oznacza. Po prostu wspaniała posadzka, można się w niej przeglądać (...), ale gdy pada na nią woda, nawet święcona, działają prawa fizyki - powiedział patriarcha. Zapewnił, że obyło się "bez żadnych skutków".
Upadek w trakcie nabożeństwa
Wypowiedź tę przekazano w sobotę krótko po tym, jak w internecie pojawiło się nagranie z poświęcenia świątyni w Noworosyjsku. Widać na nim, jak patriarcha idzie trzy kroki naprzód i nagle pada na plecy. Później podano, że Cyryl kontynuuje udział w nabożeństwie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Niezależny rosyjski portal Meduza cytuje wypowiedź teologa Andrieja Kurajewa, usuniętego przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną ze stanu duchownego, który stwierdził, że nikt nie zdążył podtrzymać dostojnika, ponieważ Cyryl nie pozwala się do siebie zbliżać z powodu obaw przed koronawirusem.
Otwarcie popiera napaść na Ukrainę
Postać zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi przyciąga w ostatnim czasie wzmożoną uwagę ze względu na jego stanowisko wobec inwazji Rosji na Ukrainę. Pojawiły się m.in. nagrania, na których hierarcha ofiarowuje ikonę dowódcy Gwardii Narodowej Wiktorowi Zołotowowi i błogosławi wojnę. Otwarte poparcie dla inwazji sprawiło, że od Cyryla odwróciła się ukraińska Cerkiew podlegająca Patriarchatowi Moskiewskiemu. Pod koniec maja Sobór Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego ogłosił "pełną samodzielność i niezależność" od Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Przeczytaj także:
Białoruś wystawia drewniane czołgi. "Operacja maskująca"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski