Unijny trybunał nie skarcił PiS za reformy sądów. Ale prawdziwe kłopoty dopiero nadejdą
Na ten wyrok czekano od wielu miesięcy. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie zmiażdżył reformy sądów przeprowadzonej przez PiS. Ale możliwość oceny polskiego sądownictwa przez sędziów z krajów UE zwiastuje duże kłopoty władzy.
"Jest nie do pojęcia" - mówił w marcu wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł o pytaniu prawnym złożonym przez irlandzką sędzię Aileen Donnelly. Prawicowe media zrobiły z niej polakożercę i podkreślały, że działa w środowiskach LGBT.
Na jej wokandę trafiła sprawa Artura C., oskarżonego o przemyt narkotyków. Na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania miał trafić do Polski, ale jego adwokat argumentował, że nad Wisłą grozi mu nieuczciwy proces. Donnelly spytała unijny trybunał, czy w takiej sytuacji może odmówić ekstradycji. Wskazywała na upolitycznienie Trybunału Sprawiedliwości, Krajowej Rady Sądownictwa i wpływ ministra sprawiedliwości, który jest jednocześnie prokuratorem generalnym, na wybór prezesów sądów. Wspominała też o wszczętej przez Komisję Europejską procedurze ochrony praworządności (czyli słynny art. 7 ust. 1 Traktatu).
Dzisiaj Trybunał Sprawiedliwości UE właściwie uniknął ostrej i wprost krytyki stanu praworządności w Polsce. Gdyby tak zrobił, opozycja miałaby łatwy pretekst do zaatakowania PiS, a PiS mogłoby rozdzierać szaty i mówić o ataku na polską niezależność. Jednak w wydanym właśnie wyroku Trybunał Sprawiedliwości właściwie nie podejmuje tego tematu - nie przesądza nawet, czy zastrzeżenia KE są zasadne. Chce, by decyzję podjął konkretny sąd, oczywiście biorąc pod uwagę zdanie KE. "Trybunał stwierdził, że informacje zawarte w uzasadnionym wniosku skierowanym niedawno przez Komisję do Rady na podstawie art. 7 ust. 1 TUE stanowią szczególnie istotne informacje w kontekście tej oceny" - czytamy.
Spełnijmy marzenie Powstańca
Trybunał zaznacza, że ocena musi być dwustopniowa: najpierw sąd, który ma decydować o ekstradycji, ma ogólnie ocenić niezależność sądów w kraju, do którego więzień ma trafić, a później przeanalizować, czy istnieje zagrożenie dla tego konkretnego więźnia. To oznacza, że udowodnienie tezy o braku uczciwych sądów w Polsce nie będzie łatwe.
Z jednej strony rządzący poczują więc ulgę, bo jeszcze dzisiaj nie będą musieli tłumaczyć się z ostrej opinii kolejnej europejskiej instytucji. Ba, zapewne przedstawią ten wyrok jako sukces. Z drugiej strony jest on dla Polski o tyle niebezpieczny, że teraz to każdy sędzia w Unii, do którego trafi wniosek o ekstradycję przysłany z Polski, będzie mógł ocenić polski system sądowy i odmówić wydania więźnia. I zapewne znajdą się tacy, którzy ocenią zmiany krytycznie. Zapewne będzie to sama Aileen Donnelly.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl