Uniewinnienie lub 10 miesięcy za strzały podczas interwencji
Kary 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu zażądał w Sądzie Rejonowym w Kielcach prokurator dla policjanta, który strzelał podczas interwencji funkcjonariuszy w jego domu. Adwokat i oskarżony wnieśli o
uniewinnienie.
04.06.2007 | aktual.: 04.06.2007 14:54
W nocy z 6 na 7 czerwca 2006 roku w Kielcach policjanci zostali powiadomieni o awanturze rodzinnej w mieszkaniu ich kolegi. Patrol interwencyjny wyprowadził z mieszkania żonę, teściową i 2,5-letnie dziecko policjanta oraz znajomą. Policjant groził, że popełni samobójstwo. Dwukrotnie strzelił. Negocjatorzy skłonili go do oddania broni, którą przekazał komendantowi miejskiemu. Został zatrzymany przez policjantów z sekcji antyterrorystycznej. Był nietrzeźwy.
W mowie końcowej prokurator powiedział, że stopień społecznej szkodliwości czynu oskarżonego jest wysoki. Na jego korzyść przemawia natomiast opinia psychiatrów, z której wynika, że na zachowanie oskarżonego miały wpływ: "atypowe" upojenie alkoholowe oraz problemy życiowe. Oskarżyciel wniósł o karę w zawieszeniu na trzy lata oraz o grzywnę w wysokości tysiąca złotych.
Obrońca podkreślił, że oskarżony nikomu nie groził; groził jedynie, że sobie odbierze życie. Według niego było to nieszczęśliwe zdarzenie rodzinne. Adwokat dodał, że oskarżony był szykanowany przez pracodawcę, a zła atmosfera w pracy spowodowała u niego depresję.
Przed mowami stron zeznawał biegły balistyk. Według niego, osoba, która strzelała, siedziała lub stała na okiennym parapecie. Pierwszy strzał oddano do wnętrza pokoju - pocisk przeszedł przez oparcie wersalki i utknął w ścianie. Drugi strzał padł przez okno na zewnątrz. Zdaniem biegłego, ten strzał nie był oddany w kierunku policjantów i nie zagrażał im.
Sąd ogłosi wyrok w tej sprawie 11 czerwca.
Po zatrzymaniu policjanta prokuratura przedstawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa, za co groziło mu nawet dożywocie. W śledztwie zarzut zmieniono, gdyż - jak powiedziano wówczas w prokuraturze - z przeprowadzonego na miejscu zdarzenia eksperymentu i z opinii biegłego wynikało, że policjant strzelając nie naraził nikogo na niebezpieczeństwo; strzelał, aby policjanci odstąpili od czynności służbowych.
Oskarżony w sądzie, tak jak i w śledztwie, nie przyznał się. Powtórzył, że nie pamięta co się wtedy działo. Mężczyzna nie służy już w policji, został zwolniony.