Unia nie chce drażnić Polski
Bankructwo Stoczni Gdańskiej, dotacja dla
uczelni Tadeusza Rydzyka, obwodnica przez Dolinę Rospudy - do
wyborów Bruksela zamiata pod dywan drażliwe problemy z Polską -
czytamy w "Dzienniku". Lepiej nie drażnić braci Kaczyńskich, bo
zemsta może być okrutna: paraliż całej Unii - mówi jeden z
eurokratów.
13.09.2007 | aktual.: 13.09.2007 04:02
W przyszły czwartek, na jeden dzień przyleci do Warszawy przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Oficjalnym powodem jest spotkanie prezydium Europejskiej Partii Ludowej, największego klubu Europarlamentu, do którego należą PO i PSL. Jednak wiele wskazuje na to, że Barroso spotka się też z premierem lub prezydentem, a być może z obydwoma politykami naraz.
Gazeta komentuje: trudno na miesiąc przed elekcją o bardziej czytelny sygnał, że Bruksela zamierza zrobić wszystko, by uniknąć zarzutu o opowiadanie się po którejś ze stron polskich wyborów.
Podobnych sygnałów jest zresztą o wiele więcej. Jednym z nich jest obwodnica przecinająca Dolinę Rospudy, której Komisja Europejska się sprzeciwia. Sprawa od miesięcy czeka na rozstrzygnięcie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Czy wyrok w sprawie tak gorącej w Polsce zapadnie przed wyborami? Terminy orzeczeń są podawane z wielotygodniowym wyprzedzeniem. A Rospudy do tej pory nie zaplanowaliśmy - mówi rzecznik Trybunału Dominik Duesterhaus.
Dlaczego Bruksela, która w ostatnich dwóch latach przeżyła wiele spięć z Polską, teraz chce pójść na rękę braciom Kaczyńskim? To niepisany pakt o nieagresji - mówi "Dziennikowi" jeden z urzędników Komisji, przypominając, że także polski rząd nie posunął się do zawetowania rokowań o traktacie i respektował orzeczenia Brukseli, wstrzymując choćby prace w Dolinie Rospudy.(PAP)