Unia Irakiem podzielona
Środowa debata o Iraku w Parlamencie Europejskim w Strasburgu znów uwypukliła głębokie podziały w Unii Europejskiej na tle interwencji zbrojnej i obecnej sytuacji w tym kraju.
14.05.2003 | aktual.: 14.05.2003 12:53
Tuż przed wystąpieniem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w tym unijnym zgromadzeniu, wielu eurodeputowanych, zwłaszcza z ugrupowań lewicowych, krytykowało brak szybkich postępów w przywracaniu porządku i w odbudowie Iraku, a także nieobecność ONZ w tym kraju.
Wcześniej prezydium parlamentu zdecydowało jednak, że unijne zgromadzenie nie będzie próbowało przyjąć rezolucji na ten temat ze względu na rozbieżności i niewielkie szanse zredagowania konkretnego dokumentu.
Przeciwna rezolucji była zwłaszcza największa grupa polityczna PE - chadecko-konserwatywna - w której zasiadają m.in. posłowie niemieckiej chadecji, opozycyjnej wobec rządu niemieckiego, i rządzącej w Hiszpanii proamerykańskiej Partii Ludowej.
Podziały dotyczą przede wszystkim oceny samej interwencji zbrojnej, jej legalności. Komuniści, zieloni, wielu socjalistów i posłowie francuskiej prawicy wciąż domagają się potępienia interwencji, czego nie chcą chadecy i konserwatyści.
W wystąpieniach komunistów znów pojawiła się krytyka "amerykańskiego imperializmu", a socjaliści wzywali do "oddania ropy Irakijczykom".
Zapytany potem, czy polscy obserwatorzy z SLD i UP w pełni podpisują się pod ich krytycznymi uwagami, szef grupy socjalistycznej Enrique Baron przyznał, że nie brali oni udziału w uzgadnianiu stanowiska grupy.
Ale prawie we wszystkich wystąpieniach przewijały się wezwania, żeby członkowie Unii wyciągnęli wnioski z kryzysu irackiego i spróbowali ściślej współpracować także w polityce zagranicznej.
Lider chadeków, Niemiec Hans-Gert Poettering zwrócił uwagę, również "polskim przyjaciołom i partnerom", że "jako Europejczycy powinni działać razem".
Zarówno on, jak i przywódcy liberałów, socjalistów i komunistów wezwali też do jak najszybszego zaangażowania ONZ w odbudowę Iraku i ponownego wysłania tam inspektorów rozbrojeniowych ONZ.
Przedstawiciele wszystkich ugrupowań byli zgodni, że potwierdzenie przez inspektorów ONZ obecności broni masowego rażenia wydatnie przyczyniłoby się do wiarygodności interwencji.