Ukraść można wszystko
Od lamp ulicznych, przez krowy i sosny, a kończąc na autobusach – złodziejskie łupy potrafią zaskoczyć nawet doświadczonych policjantów.
11.10.2006 | aktual.: 11.10.2006 08:08
Mężczyznę, odpoczywającego na działce na obrzeżach Pyskowic, zaniepokoiło zachowanie czterech osób przechodzących przez łąkę. Zaalarmował policję, gdy intruzi zabrali z pastwiska dwie pasące się krowy. Policjanci odnaleźli sprawców między blokami, przemykających ze zwierzętami niczym westernowi kowboje. To jedna z wielu historii nietypowych kradzieży.
Zaskakujące pomysły złodziei budzą nie tylko śmiech policjantów, ale też zainteresowanie przypadkowych świadków. I to właśnie ułatwia namierzenie sprawców. – Jeśli skradziona jest jakaś charakterystyczna i duża rzecz, jak posąg czy rynna, wiadomo, że złodzieja łatwiej będzie namierzyć. Rzuca się w oczy, więcej osób go zauważy – mówi komisarz Marcin Szyndler z Komendy Głównej Policji.
Rozmiar łupu pomógł zatrzymać 28-letniego gliwiczanina, który usiłował ukraść autobus. Mężczyzna włamał się do maszyny i usiłował ją uruchomić. Gdy zobaczył policjantów, wyskoczył i zaczął uciekać. Miał 0,6 prom. alkoholu we krwi. Funkcjonariuszom tłumaczył, że autobusem chciał wrócić do domu.
Z kolei w Piotrkowie Trybunalskim policjanci zatrzymali trzech mężczyzn, którzy ukradli Ronalda, wartą kilka tysięcy złotych maskotkę restauracji McDonald’s. To właśnie "znaki szczególne" Ronalda zwróciły uwagę świadków.
Więzienie za śmietanę
Śmieszne na pozór kradzieże nie oznaczają wcale, że osoby, które się ich dopuszczają, traktowane są pobłażliwie. Dwóch 17-latków z Orzysza około godz. 3 w nocy postanowiło odwiedzić dawną szkołę. Wybili szybę w oknie. Z pomieszczeń kuchennych oprócz telefonu komórkowego zabrali pół kilograma mięsa i pojemnik śmietany. Za kradzież z włamaniem grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
– Nie ma znaczenia czy przedmiot i okoliczności kradzieży są śmieszne. Wiadomo, że nikt nie pójdzie do więzienia za kradzież jednego królika, ale taka osoba też staje przed sądem i dostaje wyrok adekwatny do przestępstwa – mówi komisarz Szyndler. – Liczy się wartość materialna i okoliczności popełnienia przestępstwa, np. czy towarzyszyło mu włamanie – dodaje Szyndler.
Śmieszne nie zawsze oznacza tanie. Wartość wspomnianych na początku krów oszacowano na 5 tys. zł. Z kolei skradzione w Radomsku 80 kg mięsa oraz piła do cięcia półtusz były warte ponad 50 tys. zł.