"Ukraiński trop"? Łukaszenka burzy teorię Putina
Kremlowska propaganda chce za wszelką cenę obciążyć zamachem na Crocus City Hall w Krasnogorsku Ukrainę. Putin przyznał, co prawda, że atak przeprowadzili "radykalni islamiści", ale nadal sugeruje, że mieli oni związek z Kijowem, bo uciekali w stronę ukraińskiej granicy. Teorię tę burzy jednak Łukaszenka.
27.03.2024 | aktual.: 27.03.2024 15:09
- Schwytani przez rosyjskie władze sprawcy piątkowego ataku terrorystycznego pod Moskwą początkowo chcieli uciec na Białoruś, nie na Ukrainę - powiedział we wtorek Łukaszenka.
Dodał, że białoruskie i rosyjskie służby koordynowały swoje działania, gdy podejrzani uciekali autem na południowy zachód od Moskwy, w kierunku graniczącego zarówno z Białorusią, jak i Ukrainą obwodu briańskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Rosyjskie władze przekazały, że czterej bezpośredni sprawcy ataku terrorystycznego na salę koncertową Crocus City Hall w podmoskiewskim Krasnogorsku zostali schwytani, gdy "próbowali się ukryć, poruszając się w kierunku Ukrainy". Według Putina Ukraina przygotowała dla nich "okno", w czasie którego mieli przekroczyć granicę tego państwa.
"Zobaczyli posterunki i zawrócili"
- Białoruś szybko ustawiła posterunki na granicy, dlatego uciekinierzy nie mogli jej przekroczyć - tłumaczy jednak Łukaszenka, cytowany przez państwową agencję BiełTA. - Oni to zobaczyli, więc zawrócili i udali się w kierunku granicy ukraińsko-rosyjskiej - powiedział.
Do zamachu terrorystycznego, w którym zginęło co najmniej 139 osób, a ponad 180 zostało rannych przyznało się afgańskie skrzydło Państwa Islamskiego. Putin oświadczył w poniedziałek, że zamachowcy, którzy przeprowadzili atak byli "radykalnymi islamistami". Dodał jednak, że trzeba wyjaśnić, dlaczego usiłowali zbiec na Ukrainę.
- "Putin i inne szumowiny" zawsze starają się zrzucić swoje winy na innych - skomentował w sobotę Wołodymyr Zełenski. Według niego rosyjski dyktator zwlekał z zabraniem głosu po ataku, bo myślał, jak połączyć go z Ukrainą. - To wszystko jest bardzo przewidywalne - ocenił prezydent Ukrainy.