"Ukraińska ofensywa może być rosyjską pułapką"
- Sytuacja dla Ukrainy wygląda znacznie mniej korzystnie, niż jesienią ubiegłego roku w czasie ofensyw prowadzonych w rejonie Chersonia i Charkowa. Wtedy Rosjanie nie byli przygotowani do obrony, byli wyczerpani własnymi działaniami, w których wytracili impet. Teraz jest inaczej - mówi WP Krzysztof Wojczal, prawnik i analityk ds. wojny w Ukrainie.
02.05.2023 06:02
Sylwester Ruszkiewicz, Wirtualna Polska: Jakiś czas temu twierdził pan, że ewentualna ukraińska kontrofensywa może być szalenie ryzykowna i okazać się rosyjską pułapką. Dlaczego?
Krzysztof Wojczal, autor geopolitycznego bloga, zajmujący się analizą wojny w Ukrainie: Sytuacja dla Ukrainy wygląda znacznie mniej korzystnie niż jesienią ubiegłego roku w czasie ofensyw prowadzonych w rejonie Chersonia i Charkowa. Wtedy Rosjanie nie byli przygotowani do obrony, byli wyczerpani własnymi działaniami, w których wytracili impet. Reorganizowali się i odtwarzali zdolność bojową swoich jednostek na tyłach. Nie mieli tak dobrze rozwiniętego systemu najemników z Grupy Wagnera. Na pewno też panował u nich spory chaos.
Teraz jest inaczej?
Tak. Rosjanie przygotowują się do ewentualnych uderzeń ukraińskich, stawiając m.in. pola minowe na olbrzymich połaciach terenu. Jeśli Ukraina będzie chciała przeprowadzić ofensywę, to może ona wyglądać inaczej niż te w rejonie Chersonia czy Charkowa. Teraz natarcie będzie wymagało większej ostrożności, co z kolei może wiązać się z mniejszymi postępami w określonym czasie.
Dodatkowo Rosjanie mogą być na to przygotowani, i mogą lepiej korzystać z jednostek ciężkiej artylerii oraz lotnictwa. Jeśli zobaczą, że Ukraińcy odkryją miejsce, z którego ruszą do kontrataku, to Rosjanie będą w stanie prawdopodobnie szybko zgromadzić środki ogniowe i siły do kontrnatarcia. Ta ofensywa ukraińska może być wówczas bardzo krwawa. Posuwanie się na polu minowym przy ostrzale artyleryjskim, i ostrzale z powietrza może skutkować ogromnymi stratami. Dlatego przy ofensywie kluczowym będzie uzyskanie efektu zaskoczenia, szybkie przełamanie pierwszej linii frontu oraz podtrzymanie wysokiego tempa natarcia. Jeśli Ukraińcy utkną, to może skończyć się wysokimi stratami i porażką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodatkowo Amerykanie ostrzegają, że Rosjanie przygotowują się na ofensywę na kilku odcinkach frontu. To pesymistyczne informacje. Ukraińska armia ma się czego obawiać?
Musi trafnie ocenić sytuację. Może pojawić się okazja do przypuszczenia natarcia wcześniej, za to mniejszymi siłami. Wówczas nie warto byłoby np. czekać do lata z własnymi działaniami zaczepnymi. Atak wyprzedzający na rosyjskie jednostki zajmujące pozycje do wymarszu lub sprawnie przeprowadzone kontrnatarcie mogłyby być dewastujące dla Rosjan.
Jaki scenariusz pan przewiduje?
Trudno jednoznacznie ocenić. Wydaje się, że obie strony starają się sprowokować przeciwnika do popełnienia błędu. Decyzja o ofensywie leży po stronie oficerów na polu walki, którzy biorąc pod uwagę różne uwarunkowania, mogą stwierdzić, że to jest ten dobry moment do ataku. Obie strony szukają słabości przeciwnika i będą się starać je wykorzystać. Muszą mieć też wystarczające informacje i odpowiednie rozpoznanie, by natarcie się powiodło. Działania ofensywne nie muszą od razu przybrać wielkiej skali. Możliwe jest testowanie poszczególnych odcinków, a w przypadku powodzenia akcji zaczepnych, zaangażowanie w danym miejscu większych sił. Sytuacja może być dynamiczna i odbiegać od planów wyjściowych.
Kluczowe znaczenie może mieć również pogoda?
Warunki pogodowe to podstawa, by w ogóle mówić o jakichkolwiek działaniach związanych z manewrem i ruchem. Nie da się prowadzić ofensywy stojąc w miejscu. Sytuacja z pogodą odgrywa nadrzędną rolę dla obu stron.
W przypadku ukraińskiej ofensywy pojawia się wiele głosów, że może ona wyglądać podobnie do rosyjskiej. I będzie próbą ataków na kilku, rozproszonych kierunkach.
To bardzo prawdopodobny scenariusz. W skutecznej ofensywie należy zrobić wyłom i wykorzystać przełamanie przeciwnika na danym odcinku. Im większe przełamanie, im więcej jednostek "wleje się w wyrwę", tym większa szansa na udane natarcie. Jeśli atakujący staje w miejscu, to obrońca zyskuje szansę do reakcji i powstrzymania lub zniszczenia nieruchomych jednostek przeciwnika. Kluczem jest tempo prowadzenia działań. W tym wszystkim należy uzyskać efekt zaskoczenia. Dlatego teraz Ukraińcy podejmują działania stanowiące podwaliny pod przyszłe uderzenie. Mamy z ich strony prowadzony ostrzał, bombardowania, działania dywersyjne i rozpoznawcze na wybranych kierunkach. Prowadzi to z jednej strony do rozpoznania sił przeciwnika, jak i jego dezorientacji.
Powiedział pan, że armia ukraińska, by wygrać wojnę musi "zdewastować armię rosyjską". Połowiczne zwycięstwo, które nie doprowadzi do korzystnych politycznych rozstrzygnięć będzie dla ukraińskiego państwa porażką?
Od roku podkreślam, że wojna nie zakończy się, jeśli Ukraińcy nie odniosą zdecydowanego zwycięstwa na polu bitwy, które nie pozwalałoby Rosjanom myśleć o powrocie na front nawet w kontekście dekady. Klęska militarna Putina musiałaby być niezwykle dotkliwa, na tyle, że straciłby nadzieję na osiągnięcie swoich celów politycznych czyli przejęcia kontroli nad Ukrainą. I jednocześnie zgodziłby się na gwarancje bezpieczeństwa Zachodu dla Kijowa, z perspektywą wejścia Ukrainy do NATO włącznie. Obecnie Kreml nie godzi się na takie warunki, a bez gwarancji ze strony NATO, Ukraina będzie miała dogrywkę za kilka lat i kolejną agresję ze strony Rosji.
W pańskiej ocenie zwycięstwem Ukrainy byłby powrót terytorialnie do stanu sprzed wybuchu wojny 24 lutego 2022 r.? Czy całkowite wyparcie armii Putina z ukraińskiej ziemi?
To bardzo trudne pytanie. Z jednej strony Ukraińcy muszą demonstrować chęć odbicia każdego metra okupowanych terytoriów. I robić to, by podtrzymywać ducha walki, wywierać presję na Rosji i podtrzymywać determinację wśród sojuszników Ukrainy. Z praktycznego punktu widzenia, tyle ile uda im się odbić, będzie ich sukcesem.
W mojej ocenie, ukraińska armia nie jest na tyle gotowa i nie posiada takiego militarnego potencjału, by odbić terytoria sprzed 2014 r. Odbijanie tak dużych aglomeracji jak Ługańsk czy Donieck jest na tę chwilę niemożliwe. A trudno sobie wyobrazić, że potencjał ukraińskiej armii będzie wraz z długością konfliktu wzrastać. Celem Ukraińców powinno być obezwładnienie rosyjskiej armii, uzyskanie gwarancji bezpieczeństwa (wejście do NATO) oraz zyskanie możliwie najdłuższego czasu na odbudowę kraju. Zabrzmi to kontrowersyjnie, ale np. to czy odzyskają cały Donbas czy tylko jego część jest kwestią drugorzędną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiedy więc pańskim zdaniem może nastąpić długo zapowiadana kontrofensywa ukraińska?
Doświadczenie historyczne mówi, że jeśli chodzi o europejski teatr działań wojennych, najchętniej wybiera się na działania ofensywne wiosnę bądź jesień. W przypadku wiosny atakujący nastawia się na dłuższą kampanię i wówczas działania na polu walki mogą być bardzo dynamiczne. W przypadku jesieni sednem natarcia jest zdobycie określonego celu jeszcze w dogodnych warunkach pogodowych, a następnie wykorzystanie załamania pogody do przejścia do defensywy celem odzyskania sił. Utrudnia to przeciwnikowi kontrakcję ze względu na zbliżającą się zimę. Właśnie tak zadziałali Ukraińcy w zeszłym roku.
Presja Zachodu jest taka, by ukraińska ofensywa ruszyła późną wiosną, a najpóźniej latem.
Wszystko zależy od percepcji ukraińskich dowódców oraz oceny tego, jaką przewagę mogą uzyskać prowadząc ofensywę oraz jak długo będą potrafili tę przewagę utrzymać. Przy jednoczesnym uwzględnieniu potrzeb zaopatrzeniowych. Ukraińcy muszą tak naprawdę przekalkulować jeszcze wiele czynników. Takich jak gotowość bojowa jednostek przeznaczonych do ofensywy. Sprzęt z Zachodu cały czas spływa, więc można nim jeszcze lepiej wyposażyć ukraińską armię – stworzyć więcej jednostek bojowych, brygad itd. Z drugiej strony, zbyt długa zwłoka również może okazać się niekorzystna. Tak więc niewykluczone, że sami Ukraińcy nie wiedzą jeszcze, kiedy ostatecznie ruszą do ofensywy.
Rozmawiał Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski