Ukraińska kontrofensywa na wszystkich frontach. Czy to w ogóle realne?

Jak twierdzi Rościsław Smirnow, społeczny doradca szefa MSW Ukrainy, tamtejsza armia może rozpocząć kontratak na wszystkich frontach pod koniec czerwca lub na początku lipca. Jego zdaniem jest to możliwe dzięki zadawaniu Rosjanom tak dużych strat, jak to tylko możliwe. Według ekspertów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, taki scenariusz nie jest wykluczony. Przede wszystkim wzmacnia też morale wśród Ukraińców.

Zdaniem przedstawiciela rządu w Kijowie, ukraińska ofensywa mogłaby się zacząć na wszystkich frontach wojny w Ukrainie
Zdaniem przedstawiciela rządu w Kijowie, ukraińska ofensywa mogłaby się zacząć na wszystkich frontach wojny w Ukrainie
Źródło zdjęć: © Getty Images, WP | 2022 Getty Images, WP
Sylwester Ruszkiewicz

19.05.2022 07:00

- Rozpoczniemy kontratak na wszystkich frontach w najbliższej przyszłości. Ale nie zacznie się to jutro, ani pojutrze - mówił Rościsław Smirnow. Podkreślił, że Ukraina już wygrała na poziomie strategicznym, ale to również nie znaczy, że "wojna skończy się w najbliższych dniach". - Mamy rezerwy ludzkie, otrzymujemy sprzęt, badamy inny sprzęt, a tego nie ma w Rosji. A jeśli będziemy postępować zgodnie z tą strategią, wkrótce zaczniemy znacząco dominować, ponieważ my się wzmacniamy, a oni nie - przekazał doradca ukraińskiego szefa MSW.

Odniósł się on również do informacji o powszechnej mobilizacji w Rosji. W jego ocenie prawdopodobieństwo ogłoszenia jej jest "raczej niskie". - Ponad 80 proc. obywateli jest przeciwko mobilizacji, ponieważ to dotyczy wojny. Putin miał 9 maja jedyne okno, by ją ogłosić. Nie zrobił tego i jestem przekonany, że nie zrobi tego w przyszłości - dodał.

Sytuacja na wojnie w Ukrainie. Stan na 18 maja
Sytuacja na wojnie w Ukrainie. Stan na 18 maja© AFP | AFP

Zdaniem Anatolija Romaniuka, politologa z Uniwersytetu Lwowskiego, Ukraińcy żyją nadzieją, że scenariusz przedstawiony przez doradcę szefa MSW jest możliwy do zrealizowania.

- Chcemy, żeby wojna zakończyła się jeszcze szybciej niż przełom czerwca i lipca. Cały czas jest nam ciężko, ale mamy nadzieję na końcu odnieść zwycięstwo. Deklaracja doradcy szefa MSW jest zbudowana na fundamencie postawy Ukraińców - mówi Wirtualnej Polsce Anatolij Romaniuk, politolog z Uniwersytetu Lwowskiego.

Jak podkreśla, przed nimi ciężkie walki. - Ukraińskie wojska zaczęły osiągać sukcesy w obwodzie charkowskim i wypychać Rosjan za ich granicę. Armia rosyjska już nie ma w tamtym rejonie możliwości ostrzału artyleryjskiego, tak jak robiła to wcześniej. Z kolei w obwodzie donieckim nadal trwają ciężkie walki. A nasze wojska szykują się do odparcia ataku i przejścia do ofensywnych działań. Zapowiedź kontrofensywy na wszystkich odcinkach wzmacnia morale ukraińskiej armii i mieszkańców naszego kraju. Choć może to być również element wojny psychologicznej prowadzonej przez ukraiński rząd i wywołania strachu wśród Rosjan - dodaje.

"Zależy, czym będą dysponowali Rosjanie"

Z kolei według prof. Bogusława Packa, generała dywizji w stanie spoczynku i dyrektora Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, głos doradcy ministra spraw wewnętrznych Ukrainy zmierza w dobrym kierunku.

- Taki przełom, ofensywa ukraińska na początku lipca, na wszystkich frontach jest możliwa. Wszystko zależy od tego, czym wówczas będą dysponowali Rosjanie i jakie dostaną wsparcie. Rosjanie są zmęczeni, ponoszą duże straty. Ok. 20-30 procent sił rosyjskich rzeczywiście dziś nie jest już zdolne do walki. Tracą samoloty, śmigłowce, czołgi, różnego rodzaju sprzęt artyleryjski i specjalistyczny - mówi gen. Bogusław Pacek.

Jego zdaniem, po stronie Ukrainy kluczowa będzie dostawa zachodniego sprzętu. - Być może doradca szefa MSW ma wiedzę na ten temat i stąd postawił mocną tezę. Jeżeli będą to dalsze dostawy takiego uzbrojenia jak haubice M-777, zestawy przeciwlotnicze Piorun i podobnej jakości uzbrojenie, może się okazać, że Rosjanie będą w opałach - ocenia w rozmowie z WP gen. Bogusław Pacek.

- Ważny będzie też dopływ rezerw ukraińskiej armii, odpowiednio przeszkolonych i uzbrojonych. A wiemy, że tacy rezerwiści są przygotowywani na front. Pojawiają się głosy, że są oni szkoleni w obsłudze specjalistycznego sprzętu, nawet poza granicami Ukrainy. Te dodatkowe siły będą miały ogromny wpływ na to, co się będzie działo na przełomie czerwca i lipca - dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się Anatolij Romaniuk, politolog z Uniwersytetu Lwowskiego.

- Bez dostaw broni z Zachodu Ukrainie nie wystarczyłoby uzbrojenia na prowadzenie działań wojennych. Mieszkańcy Ukrainy są gotowi nadal walczyć za kraj, ale jak nie będzie broni z Zachodu, nie będzie żadnych efektów. Będzie tylko "gieroizm" i Ukraińcy będą ginąć na froncie - ocenia nasz rozmówca.

Gen. Pacek dodaje, że niezwykle ważne jest zapewnienie ciągłości dostaw logistycznych. - Ukraina musi mieć zapasy paliwa, którego brak, stał się obecnie dużym problemem. Mamy za to wszędzie kolejki na stacjach benzynowych, brak regularnych dostaw. To także odbija się na możliwościach wojska. Podkreślmy, że szeroko rozumiane logistyczne zaopatrzenie armii ma takie samo znaczenie jak dostawy broni. Musi być też zapewniona ciągłość zaopatrzenia medycznego i żywnościowego - mówi.

"Sukces Ukrainy? Skuteczna obrona"

Jego zdaniem, sukcesem wojsk ukraińskich jest to, że się skutecznie bronią. - Strona ukraińska odnosi wiele sukcesów w trakcie wojny prowadzonej przez Rosję w Donbasie i w innych obwodach na wschodnim froncie. Ich sukcesy sprowadzają się de facto do tego, że od czasu do czasu zadają skuteczny cios przeciwnikowi. Wypierają bądź odrzucają od siebie rosyjskie wojska. Ma to miejsce głównie na kierunku północnym w obwodzie charkowskim - podkreśla.

Jak dodaje, "z dotychczasowego przebiegu działań wojennych wynika, że to jednak Rosjanie atakują". - Próbują okrążać w Donbasie w obwodzie donieckim wojska ukraińskie, co im się nie udaje. Udaje im się natomiast dość celnie "wstrzeliwać" w obiekty infrastruktury, w tym związane z gospodarką paliwową – rafinerie, składy i magazyny paliw. Nie osiągają oni jednak takich sukcesów, które sobie zaplanowali - wylicza wojskowy.

I podkreśla, że do słów doradcy szefa MSZ Ukrainy, należy podchodzić z dystansem. - Choć to słowa ważne i możliwe do zrealizowania, podnoszące na duchu ukraińskich żołnierzy, to mamy obecnie patową sytuację na froncie. Po obydwu stronach szykowany jest przełom, który miałby przesądzić o dalszych losach wojny. Mówienie przez Ukraińców o pełnej ofensywie jest słuszne, bowiem są szanse na systematyczne przechodzenie do natarcia na większej ilości odcinków - mówi.

- To jednak Rosja wciąż podejmuje aktywne działania w wielu regionach, szczególnie w obwodach chersońskim, ługańskim i donieckim. Mamy tam przewagę wojsk Federacji Rosyjskiej. W obwodzie charkowskim dominują Ukraińcy. Ale o reszcie walk mówi się incydentalnie. Nie zapominajmy też o problemach gospodarczych Ukrainy. Zablokowane są Morze Azowskie i Morze Czarne. Kijów ma problemy, by wyeksportować miliony ton kukurydzy i pszenicy. Putin zmierza do wyniszczenia gospodarczego Ukrainy. Co z tego, że będzie szansa na większą kontrofensywę ukraińską, jak państwo będzie niewydolne ekonomicznie? Przed Ukrainą jeszcze wiele wyzwań - puentuje gen. Bogusław Pacek.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainieukraina wojnarosja
Wybrane dla Ciebie