Ukraińcy wyjadą z Polski do Niemiec. Bo u nas życie jest za drogie
Ponad połowa (56 proc.) z obywateli Ukrainy pracujących w Polsce jest gotowa wyjechać do Niemiec, gdy 1 stycznia kraj ten otworzy rynek na pracowników ze Wschodu. Skarżą się, że w Polsce drożeją koszty życia, a z pensji niewiele da się zaoszczędzić.
Nie będzie komu podawać cegieł na budowie, nabijać na kasę w supermarkecie, sprzątać mieszkań i biur oraz troszczyć się o seniorów. To już niemal pewne, że znaczna część pracowników z Ukrainy, dotychczas pracujących w Polsce wraz z nowym rokiem wyjedzie do Niemiec. Dokładnie 56 proc. z nich deklaruje podjęcie takiej decyzji. To wynik najnowszej ankiety jaką przeprowadził portal "Praca dla Ukrainy".
Ukraińcy o Polsce: niskie pensje, gorsze życie
Ukraińsko języczny portal nie przytacza tylko samych cyferek. Dla potwierdzenia prawdziwości wyników ankiety publikuje relacje samych pracowników oraz ich zdjęcia. - Mój mąż i ja pracujemy w Polsce od 2 lat. Pensja prawie się nie zmieniła, a ceny w Polsce idą w górę. Trzeba zapłacić za mieszkanie, kupić jedzenie, ubranie. Jeśli będzie możliwość wyjazdu do Niemiec, to oczywiście spróbujemy - zwierza się Irena, która czeka już na zmianę przepisów migracyjnych. Inna z Ukrainek, Olesia z Warszawy stwierdza, że wyjedzie nie tylko z powodu dwukrotnie wyższej pensji wypłacanej w euro, ale dlatego, że w Niemczech jest zupełnie inny poziom życia niż w Polsce. - Zawsze marzyłam o pracy i życiu w tym kraju - podsumowała krótko.
Portal opisuje też historię Niny, kelnerki z warszawskiej restauracji. U nas zarabiała od 1600 do 2500 zł miesięcznie, a pracodawca opłacał jej jeszcze kwaterę w stolicy. Z niewielkim żalem pożegnała polskich znajomych i szefa, kiedy w pracodawca zaoferował jej 2000 euro miesięcznie.
Co gorsza z Polski zamierzają wyjechać fachowcy, którym całkiem niedawno szkolenia ufundowali polscy pracodawcy. To spawacze, operatorzy wózków widłowych, którzy uzyskali u nas kwalifikacje akceptowane przez niemieckich pracodawców. Kiedy o pracę w Niemczech ankieterzy zapytali pracowników budowy w Bielsku-Białej, okazało się, że ci planują zwinąć manatki, jak szybko się da. Jeden z bohaterów, Sasza, udostępnił do tekstu swoje zdjęcie na tle nieotynkowanego jeszcze domu. Pewnie polski inwestor jeszcze nie wie, ale majster jest "już na walizkach".
Gruchnęła plotka. Niemiec płaci 300 euro za człowieka
- W dodatku ukraińskie agencje pośrednictwa, które wysyłały ludzi do pracy w Polsce wstrzymają rekrutacje na nasz rynek. Za jedną znalezioną osobę do pracy gratyfikacja od niemieckiego pracodawcy wynosi 300 euro. To dużo więcej niż płaci się agentowi w Polsce - dodaje Daniel Dziewit, założyciel portalu "Praca dla Ukrainy". Dodaje, że cała branża pośredników zawodowych z Ukrainy huczy już o mitycznych "trista jewro" za pracownika. Na przykład nowo rekrutowane pielęgniarki i panie od opieki domowej seniorów już teraz jako kraj docelowy wybierają tylko Niemcy.
Akcję przeprowadzki do Niemiec podchwycili również ukraińscy blogerzy i youtuberzy. Ci sami, którzy jeszcze niedawno pisali i robili filmy, jak się pracuje w Polsce, teraz zachwalają jak dobrze jest u Niemca.
Od 1 stycznia Niemcy zniosą bariery dla wszystkich chętnych do pracy z Ukrainy. Jak informowały niemieckie media, początkowo zakładano, że prawo do pracy zyskają tylko specjaliści z dyplomem studiów wyższych. Jednak organizacje przedsiębiorców ogłosiły, iż potrzebują 1,6 mln osób. Dlatego granice zostaną szeroko otwarte.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl