Ukraińcy "porwali" rosyjski śmigłowiec? Opublikowali zdjęcie
Wywiad wojskowy Ukrainy (HUR) przeprowadził skuteczną operację specjalną, w wyniku której pilota rosyjskiego śmigłowca Mi-8 skłoniono do wylądowania w obwodzie charkowskim na terenie Ukrainy - powiadomił w środę serwis Ukraińska Prawda. Rosjanie oczywiście przedstawiają inną wersję wydarzeń.
23.08.2023 | aktual.: 23.08.2023 16:31
Operację przygotowywano przez ponad pół roku. Wraz z pilotem na pokładzie maszyny znajdowało się dwóch członków załogi, którzy nie wiedzieli, dokąd lecą. Po wylądowaniu na terytorium Ukrainy osoby towarzyszące pilotowi zostały zlikwidowane - przekazał serwis, powołując się na "przedstawicieli HUR wyższego szczebla".
"Rosyjski śmigłowiec Mi-8 jest już w Kijowie. W maszynie przewożono elementy wyposażenia myśliwców Su-27 i Su-30SM. Komponenty te były przeznaczone dla armii agresora, lecz znalazły się w naszym kraju" - poinformowała Ukraińska Prawda. Jak dodano, obecnie pilot wraz z rodziną znajduje się w Ukrainie.
"To był błąd nawigacji"
Rosyjski kanał Fighter Bomber na Telegramie, prowadzony przez emerytowanego oficera rosyjskiego lotnictwa, podaje inną wersję wydarzeń. Twierdzi, że ukraiński wywiad kłamie.
Według jego informacji rosyjski śmigłowiec Mi-8 faktycznie zaginął kilka tygodni temu. Z niewyjaśnionych przyczyn, może w wyniku awarii systemu nawigacyjnego, jego załoga miała się zgubić i wylądować przez przypadek na ukraińskim lotnisku w obwodzie charkowskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według Fighter Bombera, kiedy Rosjanie zorientowali się, że popełnili błąd, postanowili wystartować. Wówczas mieli być ostrzelani przez Ukraińców - jeden z członków załogi miał zostać zabity, a drugi raniony.
Rosjanin twierdzi, że najlepszym dowodem na poparcie jego wersji jest zdjęcie "porwanego" helikoptera opublikowane przez ukraińskie służby. Wskazuje, że fotografowano go z boku, by nie pokazać dziur po kulach w szybie kokpitu.
Źródło: HUR/Fighter Bomber/Telegram