Ukraina znalazła sposób na Rosjan. Coraz większy popłoch u wroga

Ukraińska armia nadal kontynuuje ofensywne działania na terenach wokół Chersonia. Wobec niedużych postępów wojsk lądowych, kluczowe stają się obecnie uderzenia w mosty nad Dnieprem, przeprawy rosyjskich wojsk i odcięcie ich od logistyki oraz zaopatrzenia. - Pod względem operacyjnym Rosjanie mają sytuację skrajnie niekorzystną. A niszczenie mostów przez ukraińską armię to bardzo duże utrudnienie dla Rosjan i wyzwanie dla ich logistyki – mówią nam wojskowi eksperci.

Wojna w Ukrainie
Wojna w Ukrainie
Źródło zdjęć: © Facebook | Ministerstwo Obrony Narodowej Ukrainy
Sylwester Ruszkiewicz

Ofensywa w obwodzie chersońskim ruszyła w poniedziałek. W pierwszych godzinach siły ukraińskie na terenach leżących po prawej stronie Dniepru przedarły się przez linię frontu na ok. 10 kilometrów, spychając Rosjan i odbierając im kilka mniejszych miejscowości obwodu chersońskiego. Sam Chersoń od marca jest kontrolowany przez Rosjan, ale ostatnie uderzenia artyleryjskie w infrastrukturę, w tym mosty, sprawiają, że położenie militarne sił rosyjskich po zachodniej stronie Dniepru ulega ciągłemu pogorszeniu.

W ubiegłym tygodniu Ukraińcy uszkodzili most na tamie w Nowej Kachowce, wyłączając go z użycia. To trzeci i ostatni most na Dnieprze, który służył Rosjanom do zaopatrywania swoich sił przez rzekę. Nieoficjalnie mówi się, że do zniszczenia mostu użyto amerykańskich wyrzutni rakietowych HIMARS. Wcześniej inne dwa mosty w Chersoniu również zostały poważnie uszkodzone. Od końca lipca, za sprawą skutecznych ukraińskich uderzeń, wyłączony z użycia jest również kolejowy most Antonowski.

Według ukraińskich służb, obecnie siły rosyjskie na przyczółku chersońskim zaopatrywane są wyłącznie prowizorycznymi przeprawami przez Dniepr – barkami i promami. A tuż po rozpoczęciu ofensywy, ukraińskie zgrupowanie wojsk "Kachowka" informowało, że rosyjskim okupantom pozostają tylko przeprawy piesze.

"Rosjanie nie przewiozą tego na łódce"

Przypomnijmy, że już w lipcu ukraińska artyleria zaczęła ostrzeliwać mosty na Dnieprze, poprzez które szło rosyjskie zaopatrzenie do Chersonia. Miasto jest położone na prawym brzegu szerokiej na ponad kilometr rzeki, więc uszkodzenie przepraw mogło utrudnić okupantowi logistykę i odciąć ewentualną drogę ewakuacji. Z taką tezą zgadza się płk Maciej Matysiak, były zastępca Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert Fundacji Stratpoints.

- Dniepr jest przeszkodą wodną, którą obecnie trudno pokonać. A rosyjski żołnierz będący na zachodnim brzegu przyczółku chersońskiego, jak każdy żołnierz na froncie, potrzebuje broni, amunicji, paliwa i żywności, wody. Przy sposobie walk rosyjskiej armii potrzebuje ona sporych zasobów sprzętu i amunicji. To wszystko musi być transportowane. Tego się nie da przewieźć na łódce – mówi Wirtualnej Polsce płk Maciej Matysiak.

I jak przypomina, Ukraina realizuje konsekwentnie strategię niszczenia rosyjskiej logistyki.

- Najpierw Ukraińcy niszczyli magazyny z amunicją na Krymie i atakowali je na całej linii frontu. Teraz skutecznie atakują przeprawy. Cel jest jeden: sparaliżować dostawy. Co prawda Rosjanie mieli swoje małe magazyny na chersońskim przyczółku, ale są one już na wyczerpaniu. Mają już mało amunicji i środków walki, przez co siła rażenia jest tam coraz słabsza. Dodatkowo Ukraińcy nie pozwalają im się wycofać. A to nie tylko działa na logistykę, ale znacznie osłabia morale Rosjan – podkreśla płk Maciej Matysiak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z kolei płk Piotr Lewandowski, były weteran misji w Iraku i Afganistanie, zwraca uwagę na problemy Rosjan z przeprawami przez rzekę.

Problemy z mostami pontonowymi

- Na Dnieprze problemem jest szerokość rzeki i prędkość nurtu. W związku z tym Rosjanie, po zniszczeniu zwykłych mostów, mają tam problemy ze stawianiem mostów pontonowych. Jeśli jeszcze zaangażują w budowę takiej przeprawy łódź z żołnierzami, to ryzykują uderzenie z wyrzutni HIMARS – mówi WP płk Piotr Lewandowski.

I jak dodaje, Rosjanie - zakładając, że mają ok. 15 tys. żołnierzy po drugiej stronie Dniepru - są w stanie wyliczyć swoje możliwości przerzutu (m.in. amunicji, paliwa, żywności i wody).

- Jeżeli prawidłowo wyliczą, to będą wydolni nadal. Ale mamy stale ukraińskie ataki i uderzenia ogniem artyleryjskim, więc wyliczenia mogą być inne i działać na niekorzyść Rosjan - dodaje płk Piotr Lewandowski.

Jego zdaniem, Niszczenie mostów przez ukraińską armię to bardzo duże utrudnienie dla rosyjskiej armii i wyzwanie dla jej logistyki.

- Załóżmy, że jedna armata kalibru 152 mm potrzebuje dwóch ciężarówek z amunicją na dobę. Na prom Rosjanie wsadzą cztery ciężarówki, które dostarczą amunicję do dwóch armat. A co z resztą? Dodatkowym problemem jest sposób przewożenia broni. Rosjanie kosztem własnego bezpieczeństwa nie zwracają uwagi na to, czy jest w skrzyniach dobrze zabezpieczona. Mechaniczne uszkodzenie amunicji może spowodować, że wybuchnie podczas użycia. NATO nigdy by sobie nie pozwoliło, żeby przewozić broń jak chrust – podkreśla płk Piotr Lewandowski.

W jego ocenie, kluczem do osiągnięcia ukraińskiej przewagi w tamtym rejonie jest zbliżenie się do brzegu rzeki. – Na tyle, by mogli rosyjskie przeprawy na Dnieprze razić ogniem artylerii lufowej, a nie tylko rakietowej. Tę drugą muszą oszczędzać. Jeśli zepchną Rosjan w kierunku Dniepru bądź "włamią się korytarzem" ze sprzętem artyleryjskim, wówczas straty po rosyjskiej stronie będą ogromne – uważa płk Piotr Lewandowski.

Zapowiedź ukraińskich sukcesów?

Według ukraińskiego analityka wojskowego Ołeha Żdanowa, najważniejszym punktem ofensywy jest to, że Ukraińcy, niszcząc mosty, odcinają rosyjskie oddziały zgromadzone na prawym brzegu Dniepru od ich zaopatrzenia.

"Ukraińskie siły wpływają na stan obrony Rosjan, przede wszystkim niszcząc ich logistykę. Gdyby Rosjanie mieli czym wojować, to raczej nie uciekliby tak szybko. Daj boże, aby to była to zapowiedź kolejnych naszych sukcesów" – twierdzi Żdanow.

 W podobnym tonie wypowiada się płk Maciej Matysiak, były wiceszef SKW.

- Kluczowe jest to, że ukraińska armia już nie tylko reaguje i spowalnia Rosjan, jak to miało miejsce na początku inwazji. Obecnie oprócz oporu Ukraińcy wykazują inicjatywę i są aktywni. To Rosjanie muszą się teraz do nich dostosowywać. Putin musiał wycofać Flotę Czarnomorską, ewakuować lotnictwo i zaczął przesuwać i wycofywać żołnierzy. Dzięki temu Ukraina może jeszcze nie dyktuje warunków, ale ma inicjatywę operacyjną – ocenia płk Maciej Matysiak.

Jego zdaniem, jeśli Ukraina wyprze Rosjan z zachodniego brzegu Dniepru, to w jej zasięgu będą rosyjskie wojska w części wschodniej.

- Zwiększy się zakres rażenia, podobnie w przypadku tras wiodących na Krym. Jak staną na brzegu Dniepru, to mogą przejąć kontrolę nad liniami zaopatrzenia na Krym. A to bardzo istotne, bo Rosjanie musieliby zwiększyć przepustowość Mostu Kerczeńskiego, a równocześnie musieliby korzystać ze szlaków morskich, które mogłyby paść łupem ukraińskich rakiet. Celem strategicznym dla Ukrainy jest zagrożenie i paraliż Krymu. Nie stać ich na wyparcie Rosjan na całej długości frontu. Celem ukraińskich wojsk jest teraz dojście do Dniepru – mówi płk Maciej Matysiak.

A jak dodaje płk Piotr Lewandowski, pod względem operacyjnym Rosjanie mają sytuację skrajnie niekorzystną.

- Ukraina przed kontratakiem na odcinku chersońskim prowadziła operację, nazywaną w NATO shaping operations, czyli operację kształtowania pola walki. To uderzenia HIMARS-ów w rosyjską logistykę, obezwładnianie infrastruktury na Krymie, intensyfikacja działań partyzanckich i wojsk specjalnych. To wręcz instruktaż NATO i amerykańskiej strategii wojskowej. Po shaping operations, ma nastąpić decydująca faza wojny. W przypadku ofensywy na południu, ukraińskiej armii jeszcze do niej bardzo daleko – kończy płk Piotr Lewandowski.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie