Ukarani za "Bielszowice"
Za zaniedbania i nieprawidłowości, które
spowodowały zapalenie się metanu w kopalni "Bielszowice" w lutym
tego roku, odpowiada 10 osób z kierownictwa i dozoru kopalni -
podał w piątek Wyższy Urząd Górniczy (WUG).
Pięciu odpowiedzialnych, decyzją nadzoru górniczego, przez dwa lata nie może pełnić funkcji w kierownictwie i dozorze górniczym. Czterej inni odpowiedzą przed sądem. Osobne postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura.
Do wypadku mogłoby nie dojść, gdyby osoby odpowiedzialne za organizację pracy w kopalni przestrzegały zasad bezpieczeństwa i techniki górniczej. Ich zaniedbania i naruszenie przepisów doprowadziły do poparzenia 13 górników i spowodowały lżejsze obrażenia u kilkunastu innych.
W piątek WUG oficjalnie zaprezentował raport o przyczynach katastrofy w "Bielszowicach" oraz poinformował o postępach prac komisji wyjaśniających inne wypadki z ostatnich miesięcy, w kopalniach "Pniówek", "Brzeszcze" i "Bytom III".
Kierownictwo urzędu negatywnie oceniło stan bezpieczeństwa w górnictwie. Koncentracja wydobycia węgla potęguje naturalne podziemne zagrożenia, a zły stan maszyn i urządzeń często zagraża bezpiecznej pracy górników.
"U podstaw wielu wypadków leży karygodne postępowanie ludzkie. Głupota, bezmyślność, wskazujące na działanie pod jakąś presją. Przyszedł moment, że trzeba wstrząsnąć. Mówimy ludziom: dość tej głupoty" - powiedział prezes WUG Wojciech Bradecki.
Po serii wypadków WUG częściej i bardziej szczegółowo kontroluje wszystkie kopalnie, a winnych zaniedbań karze mandatami. Wytypowano też osiem najbardziej niebezpiecznych rejonów kopalń, aby ustalić jasne warunki, pod jakimi można tam wydobywać węgiel.