Ujawnili kolejne maile. "Załatwcie media"

Państwowa Komisja Wyborcza prześwietla sprawozdanie wyborcze komitetu Prawa i Sprawiedliwości. PKW analizuje nie tylko wyjaśnienia z Nowogrodzkiej, faktury i wydruki, ale także maile, jakimi dysponuje prokuratura. Interia ujawniła, co na służbowej poczcie znaleziono u Krzysztofa Szczuckiego.

Krzysztof Szczucki
Krzysztof Szczucki
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Mateusz Dolak

Szczucki był szefem Rządowego Centrum Legislacji za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. O jego mailach mówił Donald Tusk, a sprawę nazwał "najbardziej uderzającym procederem, jeśli chodzi o wykorzystywanie urzędu do kampanii wyborczej".

Interia podaje, że "szef RCL stworzył z pracowników sztab, który pomagał mu w kampanii wyborczej w kujawsko-pomorskim". Według portalu "8 września pracownicy RCL mieli nie tylko zorganizować konferencje prasowe w Grudziądzu i Toruniu, ale również 'dopilnować osoby młode, które będą tłem podczas naszej konferencji' (część z nich miała być ściągnięta z młodzieżówki PiS) i "załatwić w ch... mediów" na wspomniane wydarzenia".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Interia ujawniła, że w innym mailu opisana była struktura odprawy Szczuckiego - pracownicy mieli przygotowywać brief z problemami w regionie i gorącymi działaniami kontrkandydatów Szczuckiego w wyborach. Odprawy miały odbywać się w każdy wtorek o 9.30.

Były szef RCL poproszony o komentarz twierdzi, że "nie widział tych maili, nie wie, jaka jest ich wiarygodność, czy nie zostały wycięte z kontekstu albo zmanipulowane".

- Wszystkie działania prowadzone przez urzędników RCL miały zawsze uzasadnienie służbowe. Jeśli ktoś chciał pomagać mi w kampanii wyborczej, robił to w czasie wolnym lub będąc na urlopie, nigdy w ramach swoich obowiązków służbowych. Ja sam, prowadząc swoją kampanię wyborczą, również przebywałem na urlopie wypoczynkowym - zapewnił w rozmowie z Interią.

"Kup połówkę dla gościa"

Tusk wymienił, że w sprawie rozliczeń poprzedniej władzy postawiono zarzuty 62 osobom, a do prokuratury skierowano 149 zawiadomień. - Najbardziej uderzającym procederem, jeśli chodzi o wykorzystywanie urzędu do kampanii wyborczej, jest to, co działo się pod nosem premiera Morawieckiego i na rzecz ministra Szczuckiego - mówił Tusk.

- Będąc szefem Rządowego Centrum Legislacji, Szczucki zatrudnił sześć osób, które nie świadczyły żadnej pracy, były zaangażowane w jego kampanię wyborczą. Tak się złożyło, że pracujący ludzie dla ministra Szczuckiego, którzy udawali urzędników pracujących na rzecz rządowej legislacji, co prawda skasowali maile, ale zapomnieli, że w tych komputerach są tzw. backupy - kontynuował.

Donald Tusk ujawnił następnie treść jednej z wiadomości, która miała brzmieć: "Kup połówkę dla gościa, który wywiesza baner dla naszego kandydata". - Dziesiątki i setki tego typu informacji. Te zapisy informują o łamaniu prawa, ponieważ tego typu prowadzenie kampanii jest nielegalne - podkreślił szef rządu.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (413)