Tusk o Morawieckim: "Ja na jego miejscu bym nie tweetował"
Premier Donald Tusk w trakcie piątkowej konferencji prasowej ujawnił, jak od środka wyglądała organizacja kampanii wyborczej przez niektórych polityków PiS. Szef rządu mówił m.in. o "kupowaniu połówki". Dostało się też Mateuszowi Morawieckiemu.
Szefowie MSWiA, Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Finansów podpisali w piątek międzyresortowe porozumienie dotyczące skoordynowania działań podległych im służb. Ma ono dotyczyć zabezpieczenia odzyskiwania mienia Skarbu Państwa wydanego niezgodnie z prawem.
Premier Donald Tusk poinformował podczas konferencji prasowej, że do tej pory, w sprawie rozliczeń poprzedniej władzy, postawiono zarzuty 62 osobom, a do prokuratury skierowano 149 zawiadomień. - Najbardziej uderzającym procederem, jeśli chodzi o wykorzystywanie urzędu do kampanii wyborczej jest to, co działo się pod nosem premiera Morawieckiego i na rzecz ministra Szczuckiego - mówił Tusk.
- Będąc szefem Rządowego Centrum Legislacji, Szczucki zatrudnił sześć osób, które nie świadczyły żadnej pracy, były zaangażowane w jego kampanię wyborczą. Tak się złożyło, że pracujący ludzie dla ministra Szczuckiego, którzy udawali urzędników pracujących na rzecz rządowej legislacji, co prawda skasowali maile, ale zapomnieli, że w tych komputerach są tzw. backupy - kontynuował premier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Donald Tusk ujawnił następnie treść jednej z wiadomości, która miała brzmieć: "Kup połówkę dla gościa, który wywiesza baner dla naszego kandydata". - Dziesiątki i setki tego typu informacji. Te zapisy informują o łamaniu prawa, ponieważ tego typu prowadzenie kampanii jest nielegalne - podkreślił szef rządu.
Tusk odpowiada Morawieckiemu
Tusk został też zapytany o wpis Mateusza Morawieckiego. Były premier napisał na platformie X, że lider Platformy Obywatelskiej chce "zlikwidować największą partię opozycyjną w Polsce i przykryć kwestię likwidacji CPK, atomu czy horrendalnych podwyżek, które wydrenują kieszenie obywateli".
- Poczucie humoru nigdy nie było najmocniejszą stroną pana Morawieckiego. Ja na jego miejscu bym nie tweetował. Takie to jest dość "krindżowe" (z angielskiego cringe, to inaczej coś "obciachowego" - red.) - stwierdził premier Tusk.
Przeczytaj również: