UE wprowadziła nowe sankcje wobec Birmy
Unia Europejska formalnie wprowadziła nowe sankcje wobec rządzącego w Birmie reżimu, obejmujące restrykcje w handlu i zakaz wybranych inwestycji, podkreślając, że w przyszłości sankcje mogą być wzmocnione.
19.11.2007 14:45
Sankcje, które mają obowiązywać już od tego poniedziałku i na które UE zgodziła się już w październiku, obejmują zakaz importu do UE drewna tropikalnego, kamieni szlachetnych, minerałów i rud metali. Ma na tym ucierpieć pozostająca w rękach reżimu birmańska gospodarka, dla której eksport cennych, trwałych gatunków drewna (głównie tekowego), a także jadeitu i nefrytu to kluczowe sektory.
Nieoficjalnie podano w Brukseli, że z powodu sankcji ucierpi 1207 birmańskich przedsiębiorstw.
Zakazane będą też nowe europejskie inwestycje w objętych sankcjami sektorami, a także eksport z UE do Birmy używanej w tych sektorach technologii i sprzętu.
Sankcję są reakcja na brutalne stłumienie przez birmańskie władze prodemokratycznych wystąpień pod koniec września.
Na wniosek Francji, sankcje nie obejmą jednak sektora energetycznego, w tym zwłaszcza gazu, co oznacza, że niezagrożone są inwestycje francuskiego koncernu Total w Birmie.
Krytycy zwracają uwagę, że unijne sankcje odniosą ograniczony skutek, bo wymiana handlowa Birmy z UE ma niewielką wartość. 90% eksportu i eksportu odbywa się z potęgami azjatyckimi takimi jak Chiny i Indie.
Dotychczasowe sankcje obejmowały zakaz wjazdu do UE wybranych przedstawicieli birmańskiego reżimu i zamrożenie ich aktywów. W poniedziałek lista osób objętych zakazem wizowym została wydłużona. Sankcje wobec tych osób polegają też na zamrożeniu ich aktywów.
Ministrowie spraw zagranicznych "27" wyrazili zaniepokojenie sytuacją w Birmie, kolejny raz apelując do reżimu o wypuszczenie na wolność więźniów politycznych i umożliwienie dostępu do nich organizacjom humanitarnym, przeprowadzenie śledztwa w sprawie śmierci antyrządowych demonstrantów oraz ukarania winnych, a także rozpoczęcie procesu pojednania narodowego.
Zagrozili jednocześnie nowymi sankcjami w przyszłości lub wręcz przeciwnie - obiecali rozważenie ich zniesienia, jeśli sytuacja w Birmie się poprawi.
W Birmie, głównie w Rangunie, przez prawie dwa tygodnie trwały masowe protesty. Demonstranci, wśród nich mnisi buddyjscy, domagali się powrotu demokracji w kraju rządzonym od 45 lat przez juntę. Oddziały birmańskie stłumiły te wystąpienia siłą. Według oficjalnych danych zginęło wówczas 10 osób, w tym dwóch cudzoziemców, a ponad 200 osób odniosło obrażenia. (sm)
Inga Czerny