Udzielali pożyczek, przejmując domy i mieszkania - 40 oszustów usłyszało zarzuty
Właściciel biura nieruchomości działając w porozumieniu z notariuszem, pod pozorem udzielenia pożyczki, nakłaniał ludzi do podpisywania aktów notarialnych, na podstawie których przejmował ich nieruchomości. W ten sposób oszukano blisko 250 osób.
Poznańska prokuratura zakończyła postępowanie w sprawie grupy oszustów, którzy udzielali pożyczek rzędu od 20 do 70 tys. zł, oczekując od swoich klientów podpisywania aktów notarialnych, które później pozwalały im przejąć ich domy, mieszkania, działki budowlane i gospodarstwa rolne.
- Śledztwo w tej sprawie trwało cztery lata, a akt oskarżenia liczy 750 stron. Nie przypominam sobie, aby w jakiejkolwiek innej sprawie był równie obszerny - przyznaje Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
W tej sprawie zarzuty przedstawiono w sumie 40 osobom, ale głównym inicjatorem całego przestępczego procederu był Mariusz T. - właściciel biura nieruchomości oraz Wioleta D. - notariusz. Mariusz T. oferował pożyczki osobom, którym bank odmawiał kredytu, a bardzo potrzebowały gotówki z powodu trudnej sytuacji materialnej albo np. nie miały pieniędzy na drogie leczenie kogoś z najbliższej rodziny.
Mariusz T. proponował pożyczenie potrzebnej kwoty pieniędzy, ale zamiast standardowej umowy pożyczki, oczekiwał podpisania u notariusza umowy przedwstępnej sprzedaży nieruchomości, co wyjaśniał tym, że w ten sposób uniknie się problemów z Urzędem Skarbowym.
- Wioleta D. zapewniała, że to tylko umowa przedwstępna, która nie oznacza przeniesienia własności, ale w dokumentach był też akt notarialny dający pożyczkodawcy pełnomocnictwo w swobodnym dysponowaniu nieruchomością - opowiada Mazur-Prus.
Pożyczkobiorcy częściowo spłacali swoje zadłużenie, ale po jakimś czasie okazywało się, że już nie są właścicielami swoich nieruchomości, ponieważ Mariusz T. wykorzystując pełnomocnictwo, sprzedawał ją innym osobom. W ten sposób Mariusz T. i jego wspólnicy przejęli 165 nieruchomości o wartości szacowanej na ponad 44 mln zł. Oprócz Mariusza T. i Wiolety D. zarzuty usłyszały inne osoby, które z nimi współpracowały, tzw. słupom, czyli podstawionym osobom, na które przepisywano przejęte nieruchomości oraz paserom, którzy kupowali domy i mieszkania, mając świadomość, że przejęto je na drodze przestępstwa. Łącznie 40 osobom przedstawiono 428 zarzutów, w tym 151 Mariuszowi T. i 165 Wiolecie D.
- Przestępstwa zarzucone oskarżonym są zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 12 - wyjaśnia rzecznik prasowy prokuratury.
Dobra wiadomość jest taka, że żadna z pokrzywdzonych osób jak dotąd nie musiała wyprowadzić się z utraconego domu czy mieszkania i wszyscy mają szansę odzyskać swoją własność na drodze cywilnej.
- Sądy cywilne mogą unieważnić umowy sprzedaży, ale czekają na wyrok w sądzie karnym, dzięki czemu nie będą musiały rozpoczynać całego postępowania udowadniającego oszustwo - mówi Magdalena Mazur-Prus.