Wyrok dla matki. Udusiła 10‑letniego syna
Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w czwartek wyrok 25 lat więzienia dla 41-letniej Moniki S., która w listopadzie 2019 r. w hostelu w centrum Lublina udusiła swojego 10-letniego syna. Wyrok jest prawomocny.
25.05.2023 | aktual.: 25.05.2023 20:17
Do zbrodni doszło w listopadzie 2019 r. w hostelu przy ul. Orlej w centrum Lublina, gdzie Monika S. przyjechała z 10-letnim synem. Kilka dni później udusiła chłopca, używając ręcznika, który zadzierzgnęła na szyi dziecka, a własnym ciałem unieruchomiła jego klatkę piersiową. Spowodowało to u chłopca liczne obrażenia, między innymi w postaci wielu wybroczyn i wylewów oraz rozedmy płuc, co skutkowało zgonem w wyniku uduszenia.
Monika S. przyznała się w prokuraturze do popełnienia zarzucanego jej czynu. Składała wyjaśnienia opisując przebieg zdarzeń, które doprowadziły ją do dokonania zabójstwa. Prokuratura nie ujawniła jej zeznań. W śledztwie kobieta była badana przez biegłych lekarzy psychiatrów i psychologa, którzy uznali, że nie miała ani zniesionej, ani ograniczonej poczytalności w chwili dokonania przestępstwa. Biegli orzekli, że Monika S. może brać udział w postępowaniu przed sądem.
Proces przed Sądem Okręgowym w Lublinie toczył się z wyłączeniem jawności. W czerwcu 2021 r. wówczas 39-letnia Monika S. została nieprawomocnie skazana na 25 lat więzienia. Od rozstrzygnięcia odwołała się prokuratura i obrona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sędzia uzasadnił wyrok
Sędzia Sądu Apelacyjnego w Lublinie Leszek Pietraszko uzasadniając czwartkowy wyrok przekazał, że sprawstwo oskarżonej nie budzi wątpliwości i zostało ustalone prawidłowo.
- Sąd apelacyjny nie znalazł podstaw do uwzględnienia zarzutów podniesionych zarówno w apelacji prokuratora, jak i obrońcy. Podzielając w pełni rozstrzygnięcie sądu okręgowego w zakresie sprawstwa oskarżonej, kształtu jej winy, w zakresie wysokości, rodzaju wymiaru kary sąd apelacyjny zaskarżony wyrok utrzymał w mocy - powiedział sędzia.
Jak przypomniał, prokurator wnosił o przypisanie oskarżonej motywacji zasługującej na szczególne potępienie, wymierzenie kary dożywotniego pozbawienia wolności lub wydłużenia okresu, po którym mogłaby się ubiegać o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Wyjaśnił, że oskarżona będzie się mogła o to ubiegać po minimum 15 latach i o ewentualnym warunkowym przedterminowym zwolnieniu decydować będzie sąd penitencjarny.
"Argumenty obrony nieprzekonujące"
Sędzia Pietraszko argumentował, że nie ma podstaw do przypisania oskarżonej działania z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a kara dożywotniego pozbawienia wolności byłaby "rażąco surowa". Mówiąc o okolicznościach łagodzących, wymienił: przyznanie się oskarżonej do przestępstwa i złożenie szczegółowych wyjaśnień, wyrażenie żalu i skruchy, a także chorobę neurologiczną.
Sędzia stwierdził, że "nie neguje dużego nasilenia winy oskarżonej". - Nie neguje faktu, że czyn, który popełniła, jest czynem o niezwykle dużej społecznej szkodliwości, tym niemniej nie ma w jej działaniu cech, które można by było określić jako motywacja zasługująca na szczególne potępienie - podał.
Odnosząc się do apelacji obrońcy sędzia przypomniał, że domagał się on nadzwyczajnego złagodzenia kary, co w tym przypadku oznaczałoby wyrok nawet poniżej 3 lat pozbawienia wolności. Natomiast - zdaniem sądu - w takiej sytuacji nawet kara w granicach do 15 lat pozbawienia wolności byłaby "rażąco łagodną".
- Argumenty, które podał obrońca w apelacji absolutnie nie są przekonujące - powiedział sędzia, dodając, że argumentacja obrońcy skoncentrowała się na chorobie neurologicznej oskarżonej, która - jak podał sąd - "nie miała istotnego wpływu na jej poczytalność".