Dożywocie dla Czecha za makabryczną zbrodnię na kobiecie
W Czechach zapadł wyrok w sprawie mężczyzny, który brutalnie pobił, a następnie żywcem spalił swoją koleżankę. Sprawca spędzi za kratami resztę życia. Okazało się też, że skazany miał już na swoim koncie inne mrożące krew przestępstwa.
44-letni Karel Kalina usłyszał w sądzie wyrok dożywocia za brutalne morderstwo, jakiego dopuścił się względem swojej o dziewięć lat starszej koleżanki, z którą utrzymywał kontakty intymne.
Kopał, dusił i wywiózł do lasu
Do zbrodni doszło w lutym ubiegłego roku. Ofiara znajdowała się w domu rodzinnym oprawcy, w regionie Děčín. Mężczyzna zaczął kopać i dusić swoją partnerkę. Na tym jednak nie zakończył swojego aktu przemocy. Pobitą kobietę wrzucił do bagażnika swojego samochodu i wywiózł do lasu. Tam oblał ją benzyną i podpalił. Biegli ustalili, że w momencie podpalenia ofiara była jeszcze żywa.
Sprawca był recydywistą
Podczas wydania wyroku sędzia wziął pod uwagę, że Kalina ma już na swoim koncie inne brutalne zbrodnie, za które wcześniej odsiadywał karę. Siedział już w więzieniu, gdzie trafił na 12 lat za usiłowanie zabójstwa i gwałt. Został jednak po kilku latach warunkowo zwolniony. To jednak nie zahamowało jego skłonności i niedługo później sądzono go za napaść na dwie inne kobiety.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ile jeszcze kobiet oskarżony musiałby napaść i narazić na niebezpieczeństwo śmierci, zanim można by orzec karę dożywocia? - zapytał retorycznie sędzia, ogłaszając wyrok. - Nie pozostaje nic innego, jak tylko wymierzyć oskarżonemu karę dożywotniego pozbawienia wolności, ponieważ jakikolwiek wyrok o krótszym wymiarze naraziłby społeczeństwo na ryzyko, że oskarżony napadnie na kolejną ofiarę - dodał.
Kalina odbywać będzie wyrok w zakładzie karnym o zaostrzonym rygorze. Sam nie przyznał się do winy. Twierdził, że policja manipulowała dowodami, a wyrok jest niesprawiedliwy.