"Niebywała sztuka". Spektakularny atak na rosyjskie bombowce

- Jeżeli te doniesienia się potwierdzą i bombowce Tu-95 nie wrócą na linię frontu, to jest to potężna strata i cios dla Rosji - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Tomasz Drewniak, komentując informacje o uderzeniu ukraińskich sił w rosyjską bazę Engels. - To niezwykle groźna i skuteczna broń. Osiągnąć taki cel to niebywała sztuka - podkreśla w rozmowie z WP gen. Jan Rajchel, pilot wojskowy klasy mistrzowskiej.

Uderzyli w kluczową bazę. "Osiągnąć taki cel to niebywała sztuka"
Uderzyli w kluczową bazę. "Osiągnąć taki cel to niebywała sztuka"
Źródło zdjęć: © East News | Russian Defense Ministry Press Service
Radosław Opas

Do eksplozji na terenie rosyjskiej bazy wojskowej - niedaleko miasta Engels, ok. 800 kilometrów od granicy z Ukrainą, doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Zarówno rosyjskie, jak i ukraińskie media podały, że "słychać było wybuchy".

Rosyjski resort obrony twierdzi, że zginęli trzej wojskowi z personelu technicznego bazy, na których rzekomo spadły odłamki ukraińskiego drona. Bezpilotnik miał zostać zestrzelony przez rosyjską obronę przeciwlotniczą.

We wtorek ukraiński dziennikarz Wołodymyr Żółkin, powołując się na swoje źródła, przekazał, że podczas uderzenia w rosyjską bazę zginąć miało nie trzech, a aż 17 żołnierzy. Według jego informacji 26 kolejnych zostało rannych. Zniszczeniu ulec miało także pięć strategicznych bombowców Tu-95 oraz wieża kontroli lotów, o czym wcześniej informował doradca gabinetu prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ekspert nie ma złudzeń. "To potężny cios dla Rosji"

Baza lotnicza w pobliżu miasta Engels jest wykorzystywana przez Rosjan do atakowania celów cywilnych w Ukrainie. Startujące z lotniska bombowce Tu-95 wystrzeliwują rakietowe pociski manewrujące na sąsiedni kraj. Siły Powietrzne Ukrainy odnotowały, że po poniedziałkowych wybuchach okupanci rozproszyli samoloty na inne lotniska - z dala od granicy z Ukrainą.

- Baza Engels jest miejscem, gdzie stacjonuje duża część strategicznej floty powietrznej Rosji. Mowa przede wszystkim o bombowcach Tu-95 i Tu-160. Jeżeli udało się tę bazę zaatakować, to znaczy, że albo nie było tam systemów obrony przeciwlotniczej, albo udało się je zmylić - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych.

Ekspert fundacji Stratpoints podkreśla, że pięć bombowców Tu-95 to około 10 proc. rosyjskiej floty. - Jeżeli te doniesienia się potwierdzą i bombowce nie wrócą na linię frontu, to jest to potężna strata i cios dla Rosji - ocenia generał. Jak dodaje, ataki na rosyjskie lotniska spowodują zamieszanie w szeregach armii Putina, ale raczej nie doprowadzą do całkowitego zaprzestania ostrzeliwania Ukrainy.

Gen. Drewniaka zapytaliśmy też, jak jego zdaniem mogło przebiegać uderzenie w rosyjską bazę lotniczą. - Ciężko powiedzieć, czego ukraińskie siły użyły do przeprowadzenia ataku. Mogły np. przeprogramować i unowocześnić stare bezpilotowe Tu-143. To jest duży aparat latający z silnikiem odrzutowym. Wcześniej pojawiały się sygnały, że właśnie tych urządzeń Ukraińcy używali do uderzeń na lotniska znajdujące się głęboko w Rosji - wskazuje ekspert.

Kolejne straty Rosjan. "Osiągnąć taki cel to niebywała sztuka"

Doniesienia płynące z Ukrainy skomentował też dla WP gen. Jan Rajchel, pilot wojskowy klasy mistrzowskiej, który zaznacza, że samoloty Tu-95 to stara konstrukcja, ale jednak przystosowana do przenoszenia różnego rodzaju uzbrojenia.

- Pociski są wystrzeliwane z bombowców, które wykonują lot w bezpiecznej strefie nad własnym terytorium i potrafią dosięgnąć praktycznie każdy celu na terytorium Ukrainy. Jest to niezwykle groźna i skuteczna broń - mówi ekspert.

Były rektor Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie wprost ocenia, że uderzenie w bazę Engels i zniszczenie pięciu Tu-95 - jeśli się potwierdzi - jest bardzo dużym ciosem psychologicznym wymierzonym w Rosję.

- Pamiętajmy, że baza Engels jest oddalona o ok. 800 kilometrów od granicy z Ukrainą. Osiągnąć taki cel to niebywała sztuka. Do dokonania czegoś takiego konieczna jest na pewno kombinacja wojsk specjalnych i aparatów bezzałogowych - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską.

Radosław Opas, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie