Udawana radość, a tak naprawdę smuta przy Nowogrodzkiej. Polityk PiS w kuluarach: "Jest źle"
- Jest gorzej niż się spodziewaliśmy - przyznaje jeden z polityków PiS. A działacz, z którym rozmawialiśmy w siedzibie partii przy Nowogrodzkiej, po ogłoszeniu wyników przekazał w kuluarach: - Nawet z całą Konfederacją nie mamy szans stworzyć stabilnego rządu.
Czy PiS w ogóle ma szanse stworzyć rząd i uzyskać większość parlamentarną, która wynosi 231 posłów? Patrząc na wyniki exit poll - nie. I to nawet przy założeniu, że do koalicji z PiS weszłaby cała Konfederacja.
A na to nie ma szans. - Wstydzić się będą ci, którzy przed wyborami wmawiali wszystkim, że będziemy mieć "czwórkę z przodu" [czyli wynik 40 proc. dla PiS - przyp. red.] - mówi o niektórych członkach sztabu wyborczego PiS jeden z partyjnych działaczy.
Polityczna stypa w PiS
Przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie jeszcze przed ogłoszeniem szacunkowych wyników wyborów exit poll nastroje były kiepskie. Spodziewano się wygranej, ale gra toczyła się o to, ile mandatów poselskich partii rządzącej uda się uzyskać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyniki wyborów, a szczera radość. Eksperci nie mają złudzeń
Dziś wiemy już niemal na pewno, że PiS-owi samodzielnych rządów nie uda się powtórzyć. Tego wielu w partii rządzącej się spodziewało, ale - według rozmów Wirtualnej Polski - aż tak dotkliwej porażki nikt nie zakładał. - Jest gorzej niż myśleliśmy - przyznał w rozmowie z dziennikarzem WP jeden z bardziej znanych polityków PiS.
Inny załamywał ręce: - Co ci z Konfy zrobili? Przecież my nawet z nimi nie mamy o czym rozmawiać. Słabizna, straceni koalicjanci.
Szkopuł w tym, że PiS i tak samo pozbawiło się szans na sojusz z formacją Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena. O tym, dlaczego tak się stało, pisaliśmy przed wyborami w Wirtualnej Polsce.
Przy Nowogrodzkiej polityczna stypa. W siedzibie partii po ogłoszeniu wyników brakowało chętnych do udzielania wywiadów mediom. Znalazło się kilku odważnych, którzy wyręczali kolegów z partii w tłumaczeniu, że wszystko jest w porządku.
Ale nie jest.
Przyznał to nawet sam Jarosław Kaczyński podczas swojego wystąpienia, kiedy wprost stwierdził, że PiS być może przeniesie się do ław opozycyjnych.
- Przed nami pytanie, czy ten sukces będzie można zmienić w kolejną kadencję naszej władzy. Tego w tej chwili nie wiemy, ale musimy mieć nadzieję i musimy wiedzieć, że niezależnie od tego, czy będziemy przy władzy, czy w opozycji, to ten projekt będziemy realizować i nie pozwolimy na to, by Polskę zdradzono - powiedział w niedzielny wieczór prezes PiS.
Dobra mina do złej gry
Na razie politycy PiS - oficjalnie - robią dobrą minę do złej gry. Podkreślają, że to pierwsze w historii III RP trzecie z rzędu zwycięstwo partii politycznej. Procentowo - owszem. Ale jeśli chodzi o liczbę mandatów - a to właśnie o mandaty idzie gra - to PiS prawdopodobnie władzę straci. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, że rząd PiS poprą posłowie Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi czy Lewicy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Muszę to sobie wszystko w głowie poukładać. Nie wypieram tego, co się stało, ale liczę jeszcze, że poprawimy wyniki - mówi nam polityk partii rządzącej. Twierdzi, że dodatkowe 2-3 punkty procentowe dla PiS zmienią sytuację.
Nie traci nadziei: - Liczę na to, że w poniedziałek okaże się, że mamy więcej mandatów i urośnie Konfederacja. Ale co dalej? Bóg raczy wiedzieć. Boję się, że nawet jak poprawimy wyniki, to i tak bez szans na jakąkolwiek większość.
Sztab wyborczy PiS zbierze się w poniedziałek rano i będzie ustalał dalszą strategię działania. Podobnie jak kierownictwo, z Jarosławem Kaczyńskim na czele.
Politycy PiS mówią nam, że trudno będzie im zasnąć. Nadziei jednak nie tracą. - Napiłbym się na smutno, ale wstać trzeba - pół żartem, pół serio napisał nam jeden z działaczy PiS.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl