Mobilizacja Rosjan. "Uciekajcie, póki czas"
Z Mariupola należy uciekać, póki czas, ponieważ jesienią okupacyjne władze miasta planują rozpocząć tam powszechną mobilizację na wojnę z Ukrainą; na front pójdą wszyscy bez wyjątku - ostrzegł w poniedziałek na Telegramie lojalny wobec Kijowa doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.
11.07.2022 | aktual.: 11.07.2022 15:45
"To nie (będzie) ukraińska mobilizacja, gdzie wymagane są doświadczenie i specjalizacja wojskowa. Tutaj potrzeba mięsa armatniego" - napisał samorządowiec Petro Andriuszczenko.
Trudna sytuacja w Mariupolu
Andriuszczenko przywołał także szereg innych argumentów, które przemawiają za jak najszybszym opuszczeniem miasta przez cywilów. W jego ocenie remont miejskiej infrastruktury nie będzie możliwy przed początkiem zimy, dlatego w wielu dzielnicach utrzymają się do tego czasu problemy z ogrzewaniem, dostawami wody, gazu i elektryczności. Nic nie wskazuje też na poprawę sytuacji w obszarze służby zdrowia.
"W Mariupolu nie ma praktycznie ani jednego pediatry, mammologa, specjalisty ds. chorób zakaźnych, onkologa, nefrologa. Brakuje również terapeutów" - przekazał doradca mera.
Jak zaznaczył, do wyjazdu z okupowanego miasta powinno też skłaniać możliwe zamknięcie przez Rosjan korytarza humanitarnego do Zaporoża. Kolejnym argumentem jest postawa policji w Mariupolu, która nie ma zamiaru bronić Ukraińców i "pracuje dla okupantów". "Bardzo szybko w mieście urosną w siłę grupy przestępcze" - ocenił Andriuszczenko.
Kolejnym argumentem na rzecz wyjazdu powinna być planowana kontrofensywa ukraińskich wojsk na południu kraju. Działania zbrojne byłyby szczególnie niebezpieczne dla mieszkańców Mariupola, gdzie wróg rozmieszcza swoje pozycje na osiedlach, traktując cywilów jak żywe tarcze - wyjaśnił samorządowiec.
W Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy, panuje katastrofalna sytuacja humanitarna. Pomoc zapewniana przez samozwańczą miejską administrację (dostawy żywności, wody, środków higienicznych) wystarcza tylko dla niewielkiej liczby osób; utrzymuje się również zagrożenie wybuchem epidemii chorób zakaźnych, m.in. cholery.
Lojalny wobec Ukrainy mer Mariupola Wadym Bojczenko wyraził na początku czerwca przypuszczenie, że szacowana wcześniej na około 22 tys. liczba mieszkańców miasta zabitych przez rosyjskie wojska może być znacznie zaniżona.
Czytaj też: