Nie podają liczb. Na jaw wychodzą nowe fakty po upadku Wuhłedaru
Podczas wycofywania się z Wuhłedaru w obwodzie donieckim 72. brygada zmechanizowana nie była w stanie ewakuować wszystkich rannych żołnierzy - powiedział nowy generał brygady Oleksandr Okhrimenko. Odmówił podania dokładnych liczb.
Minął tydzień od upadku twierdzy Wuhłedar. Nowo mianowany dowódca 72. brygady, która przez ponad dwa lata stawiała zaciekły opór rosyjskiej inwazji, przekazał we wtorek, że podczas wycofywania z miasta "nie udało się ewakuować wszystkich rannych żołnierzy".
"Było to okrążenie taktyczne"
- Po 27 września sytuacja była bardzo napięta, zwłaszcza na flankach, co nie pozwoliło na utrzymanie miasta. W rzeczywistości było to już okrążenie taktyczne - ewakuacja i uzupełnienie amunicji były niezwykle trudne. Rezerwy, które mogły być odpowiednie już wcześniej, w dniach 27-28 września, znalazły się już pod ostrzałem wroga - powiedział generał w rozmowie z portalem Glavcom.ua.
Potwierdził, że "obiektywnie rzecz biorąc, utrzymanie Wuhłedaru nie było możliwe". Rosjanie mieli przewagę 9 do 1.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ze wszelkich obliczeń teoretycznych wynika, że przy stosunku sił i środków wynoszącym 1:3 wróg uzyska przewagę. Tutaj było 1:9. Można obiektywnie zrozumieć, jakie były szanse na utrzymanie miasta i pasa obronnego - dodał.
Dlaczego ignorowano wcześniejsze ostrzeżenia?
Dlaczego zatem z ewakuacją brygady czekano tak długo i do ostatnich dni? Zarówno przedstawiciele 72. brygady, jak i Sztabu Generalnego zapewniali, że miasto nie jest zagrożone.
- Podczas tak aktywnych działań wojennych nie można z całą pewnością stwierdzić, że udało się ewakuować wszystkich rannych. Owszem, przeprowadzono ewakuację. Część rannych udało nam się zabrać za pomocą jednostek medycznych. Wykorzystaliśmy wozy bojowe oddziałów piechoty, które zostały przydzielone do pomocy w ewakuacji. Ale niestety nie mogliśmy podjąć określonej liczby osób. Pod ostrzałem wroga grupy ewakuacyjne czasami nie mogły nawet dotrzeć do miejsca ewakuacji. W czasie manewrowej obrony i walk naprawdę nie było możliwości ewakuacji wszystkich - przyznał Okhrimenko.
Dowódca odmówił podania dokładnych liczb. - Każdy żołnierz jest dla nas ważny i cenny, ale nie są to liczby podawane przez Rosję - dodał.
Odpowiadając na pytanie dotyczące tak późnej ewakuacji, stwierdził, że "jeśli opuścimy miasta, nie podejmując potężnej walki z wrogiem, to w krótkim czasie możemy znaleźć się na nieznanych granicach".
- Dowództwo Sił Zbrojnych dokłada wszelkich starań, aby zadać wrogowi maksymalne straty, uniemożliwić mu wkroczenie do kraju - stwierdził.
Oświadczenia nowego generała wydają się być absurdalne na tle informacji, które już wcześniej pojawiały się ws. Wuhłedaru. Już na kilka dni przed upadkiem miasta analitycy DeepState ostrzegali, że siły ukraińskie mogą trafić do kotła, a przejęcie przez Rosjan kluczowych dróg uniemożliwi ewakuację.
Samobójstwo generała. Żołnierze uciekli
Informacje podawane przez DeepState były dementowane zarówno przez 72. brygadę, jak i dowództwo generalne. Kilka dni po upadku miasta okazało się, że 72. brygada miała czekać na posiłki, które miały ułatwić ewakuację.
Na jaw wyszło, że wielu żołnierzy 123. brygady - bez pozwolenia - opuściło pozycje bojowe i oddaliło się z jednostki wojskowej. Po tym zdarzeniu dowódca 186. batalionu 123. brygady ukraińskiej obrony terytorialnej Igor Hryba miał popełnić samobójstwo.
Brak wsparcia miał się ostatecznie przyczynić do upadku twierdzy.