Uchylono wyrok wobec Bogdana G. - "informatora" Andrzeja Leppera
Sąd Okręgowy w Olsztynie uchylił wyrok wobec Bogdana G. - "informatora" Andrzeja Leppera co do rzekomej korupcji wśród polityków - skazanego na 3,5 roku więzienia za wyłudzenia, fałszowanie dokumentów, a także podszywanie się pod inne osoby. Sąd skierował sprawę ponownie do sądu I instancji.
To właśnie powołując się na informacje od G., Lepper mówił w Sejmie w 2001 r. o rzekomej korupcji znanych polskich polityków - za co lider Samoobrony ma oddzielny proces. G. zasłynął też opowieściami o afgańskich talibach lądujących w Klewkach oraz wągliku, który miał się tam rzekomo znajdować.
W październiku 2004 r. Sąd Rejonowy w Olsztynie skazał G. na 3,5 roku więzienia.
Prokuratura oskarżyła Bogdana G. o wyłudzenie kilkudziesięciu tys. zł oraz działanie na niekorzyść spółki InterCommerce, której był pracownikiem i zarządzał gospodarstwem rolnym w Klewkach. Zarzucono mu podrobienie faktur zakupu lekarstw weterynaryjnych. G. przyznał, że sfałszował faktury, ponieważ chciał zalegalizować w Polsce leki kupione w obwodzie kaliningradzkim w Rosji. Zdaniem sądu, w pierwszej instancji nie ustalono celu, do którego miałby dążyć G. Spółka InterCommerce natomiast uważa, że w wyniku tych działań została poszkodowana na kwotę ok. 30 tys. zł.
Wyrokiem Sądu Rejonowego G. skazano też za wyłudzenia pieniędzy na podstawie legitymacji prasowej TVP. Podając się za zabitego w 2004 r. w Iraku Waldemara Milewicza, obiecywał pewnej kobiecie pomoc w wyciągnięciu jej syna z więzienia. Kolejnym zarzutem było podawanie się przez G. za starostę powiatu olsztyńskiego Adama Sierzputowskiego.
Według Sądu Okręgowego, do uchybień sądu I instancji należało m.in. to, że jedna z opinii psychiatrycznych mających zaświadczyć, czy oskarżony może odpowiadać z zarzucane mu czyny, dotyczyła tylko niektórych elementów oskarżenia, a inna opinia biegłych była lakoniczna i opierała się na fragmentach akt sprawy.
Na początku rozprawy Bogdan G. zwrócił się do sądu w Olsztynie o zmianę adwokata, do którego - jak mówił - nie ma zaufania, gdyż jego zdaniem obecny "niezwykle rzadko" omawiał z nim linię obrony. Przy braku sprzeciwu dotychczasowego mecenasa sąd przychylił się do wniosku oskarżonego.