PolskaUbojnia Pini ma kłopoty z oczyszczalnią ścieków

Ubojnia Pini ma kłopoty z oczyszczalnią ścieków

Pomimo wcześniejszych zobowiązań wobec Grupowej Oczyszczalni Ścieków w Kutnie, ubojnia Pini nie uruchomiła od 1 maja własnej podczyszczalni ścieków.

05.05.2010 | aktual.: 05.05.2010 11:23

W końcu kwietnia skończyło się bowiem warunkowe pozwolenie zawarte z GOŚ na odprowadzanie ścieków bez wcześniejszego częściowego ich oczyszczenia.

We wtorek 4 maja ważyły się decyzje, czy największa ubojnia trzody chlewnej w Polsce zostanie zamknięta, czy nie. Od pracowników zaczęły docierać do nas informacje, że Pini przerywa produkcję na 2 tygodnie. Ostatecznie takiej decyzji nie podjęto.

Przypomnijmy, że kilka dni temu prezydent Zbigniew Burzyński odpowiadał radnym na sesji, że w przypadku, gdy firma nie wywiąże się ze zobowiązań, zostanie uruchomiony plan B, czyli ubojnia zostanie zamknięta do czasu zakończenia budowy podczyszczalni. Prezes Grupowej Oczyszczalni Ścieków w Kutnie też twardo stała na stanowisku, że firma powinna przestrzegać zawartego porozumienia.

We wtorek jednak stanowisko pani prezes wobec Pini się zmieniło. - Firma ma opóźnienia budowlane i nie zakończyła budowy podoczyszczalni ścieków - przyznaje Janina Osakiewicz, prezes GOŚ w Kutnie. - Na bieżąco monitorujemy dostarczane do nas ścieki. Na razie nie ma żadnego zagrożenia dla normalnego funkcjonowania oczyszczalni. Wprawdzie ścieki mają większy wskaźnik zanieczyszczeń, ale sobie radzimy. Dlatego nie podejmujemy drastycznych działań i nie zamykamy zakładu. Pini deklaruje, że do 15 maja podoczyszczalnia zostanie uruchomiona - dodaje.

- Ta decyzja nie należy do mnie, a do prezesa GOŚ. To on jest ekspertem i on wie czy może przedłużyć okres na przyjmowanie nieoczyszczonych ścieków z Pini - komentuje prezydent Kutna Zbigniew Burzyński. - To są sprawy między dwiema firmami. Nie widzę powodów, by musiał tu interweniować prezydent miasta - dodaje Burzyński.

Odmiennego zdania jest natomiast opozycyjny radny Krzysztof Wacław Dębski. - Dopiero co prezydent zapewniał nas o planie B i zamknięciu zakładu, jeśli firma się nie wywiąże z obowiązku uruchomienia podczyszczalni i odprowadzaniu ścieków o parametrach określonych w decyzji środowiskowej - mówi Dębski. - Beztroska prezydenta w sprawie Pini jest zadziwiająca. Pan Burzyński od początku podchodzi do spraw Pini bardzo tolerancyjnie i bezkrytycznie. Nawet teraz nie ma woli, aby skutecznie wyegzekwować od firmy warunki, które sam ustalił.

We wtorek produkcja w Pini, megaubojni, gdzie rocznie ma być przerabianych 2 mln sztuk świń, przebiegała normalnie. Rozruch technologiczny zaczął się 19 kwietnia. Dlaczego ze strony Pini był pośpiech z uruchomieniem produkcji, skoro nie zakończono budowy tak ważnego elementu inwestycji, jaką jest podoczyszczalnia ścieków?

We wtorek pod ubojnię przyjeżdżały kolejne transporty samochodów z trzodą. Jak nam powiedzieli pracownicy, ubito około pięć tys. sztuk żywca.

Przed bramami zakładu wiele osób wciąż poszukuje pracy w Pini i firmach z nią współpracujących. - Będziemy zatrudnione w firmie zajmującej się jelitami - mówią kobiety z Nowych Ostrów. - O pracy w Pini chodzą bardzo złe opinie. Same się przekonałyśmy, jak szukałyśmy tam pracy. Dlatego poszłyśmy do firmy współpracującej - dodają.

Polecamy wydanie internetowe "Dziennika Łódzkiego"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)