"Tymoszenko i Janukowycz - walczą, a są tacy sami"
Czy lider Partii Regionów Wiktor Janukowycz i premier Julia Tymoszenko będą walczyć do ostatniej kropli krwi? Jak rozwiną się wypadki na Ukrainie? - Tymoszenko na pewno będzie kwestionować wyniki, zarzucając kontrkandydatowi oszustwa wyborcze, ale z pewnością nie będzie powtórki z pomarańczowej rewolucji – komentuje dla Wirtualnej Polski dr Maciej Raś, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
08.02.2010 | aktual.: 09.02.2010 15:13
Lidera Partii Regionów Ukrainy Wiktor Janukowycz uzyskał 48,23% głosów, a premier Julia Tymoszenko - 46,14% - podała Centralna Komisja Wyborcza po przeliczeniu głosów z 95,04% lokali wyborczych. Przewaga Janukowycza nad Tymoszenko w niedzielnych wyborach prezydenckich zmniejszyła się do nieco ponad 2 punkty.
WP: Joanna Stanisławska: Wiktor Janukowycz już ogłosił swoje zwycięstwo, wygłosił przemówienie do narodu. Czy zrobił to przedwcześnie?
Dr Maciej Raś:- Nie sądzę. Wszystko wskazuje na to, że to Janukowycz wygrał wybory na Ukrainie.
WP: Czy Julia Tymoszenko będzie kwestionować wyniki, zarzucając kontrkandydatowi oszustwa wyborcze? Czy walka przeciwstawnych obozów przeniesie się z lokali wyborczych do sądów?
- Różnica w poparciu między kandydatami jest tak mała, że Tymoszenko na pewno będzie sugerować, że doszło do nadużyć i to ona powinna być zwycięzcą. Zresztą już przed wyborami premier ostrzegała o możliwych fałszerstwach wyborczych. Nie sądzę jednak, by poza wymiarem propagandowym, miało to większy sens. Nikt dzisiaj nie ma interesu w podważaniu wyniku wyborów na Ukrainie, ani sami Ukraińcy, ani Zachód czy Rosja.
WP: W tej chwili sytuacja jest bardzo napięta, mówi się nawet, że ludzie wyjdą na ulice. Czy przewiduje pan taki scenariusz?
- Tymoszenko będzie chciała uruchomić potencjał społeczny, który jest po jej stronie. Być może odbędą się manifestacje poparcia dla tzw. obozu pomarańczowych, natomiast powtórki z 2004 r., kiedy wielotysięczne protesty przeciwko fałszerstwom wyborczym przerodziły się w pomarańczową rewolucję, raczej nie będzie. Nie ma też nikogo, kto miałby to sfinansować.
WP: Janukowycz już zapowiedział, że kiedy zostanie prezydentem, Tymoszenko będzie musiała pożegnać się ze stanowiskiem premiera. Jednak premierowi wyznaczonemu przez nowego prezydenta będzie trudno sformułować stabilny rząd. Jak pana zdaniem sytuacja będzie się dalej kształtować?
- Trudno powiedzieć, na Ukrainie różne rozwiązania są możliwe. Pytanie, czy dwa obozy skupione wokół głównych kontrkandydatów, będą dążyły do konfrontacji w parlamencie, czy raczej będą chciały się dogadać. Zwłaszcza, że oprócz ambicji politycznych za obiema postaciami stoją poważne siły biznesowe i one również będą chciały realizować swoje interesy.
WP:
Jaka będzie Ukraina z Wiktorem Janukowyczem jako prezydentem?
- Niewiele się zmieni. Tak naprawdę, czy prezydentem byłaby Tymoszenko czy Janukowycz, to będzie podobna Ukraina. O kierunku jej rozwoju decyduje bowiem nie prezydent, tylko to, co dzieje się w społeczeństwie i gospodarce, czy zachodzą tam procesy, które upodabniają Ukrainę do integrującej się zachodniej Europy, czy tak się nie dzieje.
WP: Janukowycz to kandydat otwarcie prorosyjski, czy Rosja będzie miała większy wpływ na politykę na Ukrainie?
- Janukowycz jest bardzo pragmatyczny. To upodobnia go do Tymoszenko, tyle, że pani premier jest pragmatyczna głównie w realizowaniu własnych interesów. On musi podkreślać prorosyjskość z dwóch podstawowych powodów: po pierwsze rzeczywiście chce dobrych relacji z Rosją, bo to ułatwia funkcjonowanie ukraińskiej gospodarce, a po drugie głosowała na niego mniejszość rosyjska i ci Ukraińcy, którzy dobrych relacji z Rosją sobie życzą. Mówi to, co chce usłyszeć jego elektorat, czyli rosyjskojęzyczni mieszkańcy południowej i wschodniej Ukrainy, z sympatią odnoszący się do Moskwy.
Warto zwrócić uwagę, że Tymoszenko przez obóz pomarańczowych również była oskarżana o posunięcia prorosyjskie, zwłaszcza przy okazji renegocjacji umów energetycznych. Kontrkandydatów różni wyłącznie retoryka. Janukowycz jest ostentacyjnie prorosyjski, o dobrych relacjach z Rosją mówi wprost, do narodu przemawia po rosyjsku, w tym języku ogłosił swoje zwycięstwo w wyborach. W ostatnich latach jednak nauczył się mówić świetnie także po ukraińsku i obecnie w tym języku mówi lepiej od Tymoszenko.
WP:
Czy dojdzie do zahamowania integracji Ukrainy z Unią Europejską?
- Nie sądzę. Janukowycz na pewno będzie chciał rozwijać dobre relacje z Unią i będzie dążył do stowarzyszenia Ukrainy z UE. Janukowycz był już premierem po pomarańczowej rewolucji i nic złego się nie stało. Niezależnie od tego, kto ostatecznie wygra wybory, nie należy się spodziewać spektakularnych zmian w polityce zagranicznej Ukrainy.
Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska