Tylko w WP. Dowódca, który chwalił rasizm, uczył w liceum. Teraz straci stanowisko
Chorąży Związku Strzeleckiego "Strzelec", który na swoim profilu na Facebooku publikował rasistowskie wpisy, nie będzie już pełnił swojej funkcji. Okazało się, że mężczyzna był też nauczycielem w szkole. - Nie przedłużymy mu umowy - powiedział jej przedstawiciel w rozmowie z Wirtualną Polską.
Daniel Pieczychlebek był dowódcą jednostki strzeleckiej 1408 w Warszawie związanej z MON. Na swoim Facebooku udostępnił nasz tekst o opluciu i zwyzywaniu muzułmańskich dzieci, które przyjechały do Polski na wycieczkę. W swoim wpisie cieszył się z tej sytuacji i życzył sobie, by takie poniżanie zdarzało się częściej. Opisałam sprawę i poinformowałam jego przełożonych. Są efekty publikacji i nowe informacje na temat Pieczychlebka.
"Prywatne zdanie posiada każdy człowiek"
Prezesa Federacji Organizacji Proobronnych Krzysztofa Wojewódzkiego oburzyło zachowanie podwładnego i zapewnił, że poniesie on konsekwencje swojego zachowania. Dziś na profilu Pieczychlebka pojawiło się oświadczenie. Nie będzie już pełnił żadnych funkcji w jednostce i związku strzeleckim. Napisał, że sam zrezygnował z obejmowanego stanowiska i zdecydował się odejść ze struktur organizacji proobronnej.
W swoim oświadczeniu Pieczychlebek wyjaśnia też, że jego wpis miał na celu jedynie "wyrażenie dezaprobaty wobec wybiórczości przekazywanych treści przez część środowisk dziennikarskich". Zaznaczył, że jego opinia nie powinna być utożsamiana "ze stanowiskiem ruchu proobrobronnego w Polsce", bo "prywatne zdanie posiada każdy człowiek".
Nauczyciel w klasach wojskowych
Jak się okazało, dowodzenie jednostką paramilitarną to nie jedyna rola Pieczychlebka. Nasz reporter Grzegorz Łakomski, który opisał sprawę muzułmańskich dzieci, dotarł do informacji, że były chorąży ZS... uczy licealistów. Jest na liście nauczycieli w zespole szkół zawodowych i ogólnokształcących w Ciechanowcu. Pracę zaczął w 2016 roku.
Przedstawiciel szkoły w rozmowie z Łakomskim potwierdził, że Pieczychlebek prowadził zajęcia w klasach wojskowych. Przyznał, że w szkole nikt nie wiedział o poglądach, które nauczyciel propaguje w mediach społecznościowych. – W przyszłym roku szkolnym nie przedłużymy z nim umowy – zaznaczył nasz rozmówca, ale nie chciał powiedzieć dlaczego. – To nie jest rozmowa na telefon – dodał.
Pieczychlebek pojawiał się też na uczelniach wyższych. W grudniu 2016 był gościem na Wydziale Nauk Społecznych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Opowiadał o Związku Strzeleckim "Strzelec”. Został przedstawiony jako "podoficer Wojska Polskiego i nauczyciel w liceum, gdzie prowadzi zajęcia dla klas mundurowych”. Podkreślono też, że w "Strzelcu” odpowiada za szkolenia w całej Polsce.
Jedno z takich szkoleń odbywało się pod okiem Antoniego Macierewicza. Co, jak można sądzić, było niebagatelnym przeżyciem dla Pieczychlebka, bo opisał je na swoim Facebooku: "Jedna z bardziej stresujących chwil w moim życiu. Zameldowanie Kompani Szkoleniowej ministrowi ON AM na szkoleniu doszkalającym reganizowowanym przez oddział specjalny żandarmerii wojskowej oraz związek strzelecki "Strzelec" przy współpracy z biurem inicjatyw proobronnych". Zamieścił przy tym stosowne zdjęcie.
"Nie jesteśmy szanowani"
Zaskakuje fakt, że ani szefostwo Związku Strzeleckiego, ani dyrekcja szkoły nie wiedziała o poglądach Pieczychlebka. Mężczyzna nie krył się bowiem ze swoimi przemyśleniami - wpis dotyczący naszego tekstu nie był jedynym, w którym promował rasizm i ksenofobię. Na swoim profilu udostępnił chociażby film zatytułowany "stop islamizacji", który podpisał: "To Nasz kraj, Nasza kultura i Nasze prawa…. Polska nie chce Allaha i jego wyznawców!".
Innym razem skomentował głośne zdjęcie z warszawskiego metra, na którym widać tylko białych ludzi. "Prawidłowo" - stwierdził Pieczychlebek. A pod swoim ostatnim rasistowskim postem o muzułmanach pisał: "Dlaczego mamy szanować ich w naszym kraju, jeżeli my nie jesteśmy szanowani w ich krajach?”.
