Tylko w WP. Będą zarzuty dla przedsiębiorcy, który nie pomógł Ukraince
Przedsiębiorca z Wielkopolski, który wyrzucił na przystanku autobusowym ukraińską pracownicę po wylewie, ma usłyszeć zarzut nieudzielenia jej pomocy w sytuacji zagrożenia życia - dowiedziała się Wirtualna Polska. Grożą za to trzy lata więzienia.
22.02.2018 | aktual.: 22.02.2018 08:21
Jędrzej C. nie wezwał do kobiety, która miała wylew, pogotowia. Jak ustaliliśmy, udawał przed policją, że znalazł ją przypadkowo na przystanku i jej pomaga. 43-letnia Ukrainka Oksana K. leży w szpitalu w Poznaniu. Jest sparaliżowana.
- Ludzkie życie i zdrowie nie jest ważniejsze od żadnych pieniędzy. Trzeba nie mieć ludzkich uczuć, by zostawić nieprzytomną osobę w potrzebie i nie wezwać do niej natychmiast lekarza. Prokuratorzy skrupulatnie zbadają tę sprawę - obiecuje w rozmowie z Wirtualną Polską Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro.
Tragiczny poranek
Oksana przyjechała do Polski za chlebem. Zostawiła na Ukrainie dwóch nastoletnich synów, którym chciała zapewnić lepsze życie. U Jędrzeja C. pracowała od jesieni 2016 roku. Sortowała i pakowała warzywa w zakładzie w wielkopolskim Krerowie. W tej samej firmie pracowała jej siostra, Natalia K. Obie - na czarno.
Kiedy w tragiczny poranek, 9 stycznia, Oksana straciła przytomność, jej siostra błagała pracodawcę o wezwanie pogotowia. Od Jędrzeja C. usłyszała, że sam ją zawiezie do szpitala. Umieścili chorą na tylnym siedzeniu i wsiedli do auta - Jędrzej C., siostra Oksany i jeszcze jeden pracownik z Ukrainy. Ruszyli, ale nie do szpitala…
Mistyfikacja na przystanku
Jędrzej C. - jak zeznała siostra Oksany w prokuraturze - długo krążył autem po Środzie Wielkopolskiej. Zatrzymał się nagle na przystanku. Kazał wynieść chorą i zostawić na ławce. Mieli z nią zostać oboje Ukraińcy. Jak twierdzi Natalia K., właściciel firmy poinstruował ich, by nie mówili nikomu, że go znają i dla niego pracują.
Zmienił decyzję, gdy Oksana bezwładnie opadła na ławce. Kazał wciągnąć ją z powrotem do samochodu i zostawić drzwi otwarte. Wyziębione ciało kobiety miało sugerować, że długo leżała na przystanku. Taką wersję, jak się dowiedzieliśmy, Jędrzej C. przedstawił policji, którą wezwał zamiast pogotowia. Postawił się wręcz w roli bohatera. Opowiedział, że zatrzymał się tam, by pomóc nieprzytomnej kobiecie.
Oksana K. trafiła do szpitala w Poznaniu. Prawdopodobnie nigdy już nie wróci do pełni zdrowia. Czy byłaby w lepszym stanie, gdyby szybko uzyskała pomoc? Na to pytanie ma odpowiedzieć prokuratura.