"Tylko nieroby i leniuchy chcą pracować na etatach"
"Tylko nieroby i leniuchy chcą mieć ciepłe posadki" - twierdzą Internauci komentujący artykuły na temat protestu pielęgniarek w sejmie. W opinii Internautów, protestujące nie reprezentują całej grupy zawodowej, ale związkowców walczących o swoje interesy. - Praca na kontrakcie, to wyzysk i stwarzanie niebezpieczeństwa dla pacjentów - twierdzą z kolei popierający protest.
23.03.2011 | aktual.: 24.03.2011 08:41
Przeczytaj też: Głodówka w sejmie - pielęgniarki zaostrzyły protest
Protestujące pielęgniarki domagają się zmian w projekcie ustawy o działalności leczniczej, aby placówki służby zdrowia nie mogły zatrudniać ich na kontraktach. Internauci komentujący kolejne informacje, odnoszą się do protestu w większości niechętnie. Nie brakuje jednak obrońców stanowiska protestujących.
- Wymuszanie na pielęgniarkach, lekarzach i innym personelu medycznym pracy na kontrakcie to wyzysk i stwarzanie niebezpieczeństwa dla pacjentów. Pracując na kontrakcie, jest większy pieniądz, ale nie daj Boże niech coś się stanie, jakaś choroba, jakiś błąd w sztuce, to dyrektorzy szpitali odwracają się plecami - skarży się Internauta Medyk.
- Kontrakt gwarantuje rzetelną pracę i zadowolenie, jak się ją właśnie tak wykonuje i jest się po prostu dobrym. Dlaczego lekarze i pielęgniarki zatrudnieni na kontraktach chwalą to sobie!? Porozmawiaj z nimi, poczytaj, posłuchaj, a nie pisz propagandowych bzdur. Bo tylko nieroby i leniuchy chcą mieć ciepłe posadki - odpowiada Internautka Dana.
"Wyzysk kontraktowy"
Obrońcy pielęgniarek protestujących w sejmie zwracają uwagę, że szpitale mogą wymuszać zmianę formy zatrudnienia, a kontrakty są korzystniejsze tylko dla najmłodszych pracowników służby zdrowia.
- Ja też widziałem w telewizji pielęgniarkę kontraktową zadowoloną z tej formy zatrudnienia. Nawet znam taką, jest to młoda dziewczyna, a na moje pytanie, co będzie jak zajdzie w ciążę i czy da radę w takim tempie pracować, odpowiada, że na razie o tym nie myśli. Trzeba myśleć perspektywicznie, a nie co teraz. Jak to jest, najlepiej wiedzą młodzi ludzie, którzy teraz przeważnie tak robią: z umowy na umowę, ze stażu na staż, żadnej stabilizacji. Jak ktoś tak chce, to proszę bardzo, ale nie można zmuszać kobiet z 30-letnim stażem do takiej formy zatrudnienia - twierdzi Internauta Gość.
- Jestem z Wami! Chcę przedstawić własny punk widzenia: dyrektor mojego szpitala ma zamiar zrezygnować z zatrudniania pielęgniarek na umowę o pracę, zamiast tego będzie proponował kontrakt, jeśli któraś z nas się nie zgodzi, "może odejść". Tak nam powiedziała dyrekcja, która tylko czekała na podjęcie tej ustawy. Nie będę miała prawa do urlopu, kodeks pracy, który nas osłaniał jako pracownika, teraz nie będzie obowiązywał. Pracodawcy, po prostu róbcie, co chcecie! My też jesteśmy ludźmi i czasami chorujemy. Chcemy dalej pełnić naszą misję, ale też chcemy być docenione, a tak się nie czujemy. Proszę tylko o zrozumienie - pisze Internautka podpisująca się nickiem Pigułka.
"Wielki krok w stronę PRL"
Przeciwnicy protestu wskazują, że OPZZiP nie reprezentuje wszystkich pielęgniarek. W opinii komentujących, prawo powinno zezwalać na możliwość wyboru formy zatrudnienia.
- Obecnie tysiące pielęgniarek jest na kontraktach. Gdy OPZZiP przeforsuje zakaz, oddadzą tym pielęgniarkom niedźwiedzią przysługę, bo one świadomie wybrały taką formę rozliczania się za pracę. Związki zawodowe zwykle działają tak, by z ustroju politycznego zrobić socjalizm, a zdrowy rozsądek rządzących powinien do tego nie dopuścić. Warto chyba przypomnieć, że umasowienie takiego zakazu (zastosowanie do innych grup zawodowych) spowoduje spadek średniej krajowej i ubożenie społeczeństwa. Wielki krok w stronę PRL - zauważa Internauta Ja.
- Moja żonka pracuje na kontrakcie w szpitalu w Szczecinie i bardzo sobie chwali. Ma stawkę 28 zł za godzinę i pracuje maksymalnie 210 godzin miesięcznie, co daje kwotę ponad 4 tys. zł miesięcznie. Wcześniej pracowała na etacie i przy 170 godzinach miesięcznie, zarabiała 2,2 tys. zł na rękę. Mimo, że nie ma płatnego urlopu i odprowadza niskie składki ZUS, to i tak nie zrezygnuje - twierdzi Internauta Opcjoner. "Związki walczą o życie"
Wśród komentarzy pojawiły się również liczne oskarżenia kierowane w stronę związkowców. Według Internautów, związki zawodowe organizują protesty wyłącznie we własnym interesie, a nie w obronie pracowników. Internauci zauważają również, że za kolejne przywileje dla grup zawodowych płacą wszyscy podatnicy.
- Pani Gardias dziękujemy. Precz od kontraktów, na kontrakcie zarabiam dwa razy tyle co wy na umowie o pracę, przy 168 godzinach w miesiącu. Nikt mnie do niczego nie zmusza. To prawda, że walczycie o swoje posadki - oskarża Internauta Kontrakt.
- OPZZ walczy o życie. Kiedy będą tylko kontrakty, to nie będzie już potrzebny nikomu, bo kontraktowcy nie potrzebują związku - pisze Internauta Cymbał.
- Na kontrakcie zarabiają tyle samo tylko, są rozliczane z wykonanej pracy, na etacie robią co chcą, a związkowcy to już lenie pełna gębą. Nie wiem jak tutaj, ale jak górnikom-związkowcom zaproponowano, by w celu ratowania kopalni zeszli pod ziemię, to pracodawca został tylko wyśmiany - komentuje Internauta Obserwator.
"Mamy dość dopłacania do przywilejów"
- Społeczeństwo ma już dosyć dopłacania do różnych grup zawodowych. Każdy chce zabezpieczeń i przywilejów na garbie robotnika, który ten zysk wytwarza i często z tego nic nie ma. Dlatego wzbudzacie powszechną niechęć - twierdzi Internauta Miwa.
- Co roku strajkują pielęgniarki, lekarze,górnicy i mundurowi. Tam gdzie są związki zawodowe, tam są strajki. W tych strajkach chodzi przede wszystkim o przywileje związkowców. Gdy będą kontrakty, nie będzie związków. To jest główna przyczyna strajku. Chciałbym, aby w końcu strajki się nie opłacały. Bardzo duża wina leży po stronie opozycji, która zawsze je popierają. Jest tak niezależnie kto rządzi, a kto jest w opozycji. Jak łatwo politycy zmieniają zdanie. Powinni się wstydzić - oskarża Internauta Jan.
"Gdzie kanapki dla pielęgniarek?"
- A gdzie białe miasteczko? Kiedy protestowały w 2007 roku, to niejaka Kopacz kanapki nosiła do pielęgniarek i napuszczała je na rząd PiS, teraz zapomniała, że to one obaliły Kaczyńskiego i udaje, że nic się nie stało, że skoro protestują to ktoś ją wprowadził w błąd, a pic polega na sprawdzonej metodzie napuszczania pielęgniarek na pielęgniarki w celu rozbicia solidarności pracowniczej i wspólnej siły - zwraca uwagę Internauta Lekarz Luka
Chcesz podzielić się swoją opinią? . Opublikujemy Twoją wypowiedź w naszym serwisie.