Tygrysy uwięzione na granicy. 32-letni Rosjanin, organizator transportu, usłyszy zarzuty
Policja zatrzymała w Terespolu 32-letniego Rosjanina, biorącego udział w transporcie tygrysów, które utknęły na polsko-białoruskiej granicy. Zdaniem prokuratury to on był organizatorem ich transportu z Włoch do Rosji. Jeszcze w piątek mężczyzna ma usłyszeć zarzuty.
Informację o zatrzymaniu w czwartek Rosjanina podało TVN24. - Był już przesłuchiwany w charakterze świadka. Później w trakcie prowadzonych z nim czynności, mężczyzna został zatrzymany. Dzisiaj będzie doprowadzany do prokuratury - wyjaśniła tvn24.pl oficer prasowa bialskiej policji podkomisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla.
Śledczy już zdecydowali o postawieniu mu zarzutów. - Zarzut dotyczy znęcania się nad 10 tygrysami, poprzez zorganizowanie transportu wymienionych zwierząt z terytorium Włoch do Federacji Rosyjskiej w warunkach nieodpowiadających transportowaniu zwierząt, to jest w klatkach ograniczających ich swobodę, bez zapewnienie odpowiedniej ilości pokarmu, dostępu do wody, w sposób powodujący ich cierpienie i stres, w wyniku czego jedno z tych zwierząt padło. Na ten moment został zatrzymany organizator transportu, usłyszy zarzuty. Natomiast co do dalszych zarzutów, jeszcze będziemy podejmować decyzję - cytuje Agnieszkę Kępkę, rzeczniczkę Prokuratury Okręgowej w Lublinie, portal rmf24.pl.
Tygrysy w Koroszczynie. Jechały do Rosji
Ciężarówka z 10 tygrysami uwięzionymi w niewielkich klatkach wyjechała z Rzymu 22 października. Jechała do Dagestanu - republiki Federacji Rosyjskiej. Według nieoficjalnych informacji zwierzęta miały trafić do cyrku.
Zobacz także: Tygrysy na skraju wyczerpania. Jest śledztwo prokuratury
Ciężarówka utknęła na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Koroszczynie. Białorusini nie chcieli jej wpuścić. Najpierw okazało się, że kierowcy nie mają białoruskich wiz. Potem, gdy transport przejął Rosjanin, białoruskie służby stwierdziły, że brakuje wymaganych przy transporcie żywych zwierząt dokumentów.
Ciężarówka z tygrysami w klatkach stanęła więc na parkingu przy przejściu granicznym. Do Rosji jechać nie może, a właściciel zwierząt nie zgadza się na ich powrót do Włoch - informował portal poznan.wyborcza.pl. Jeden z tygrysów padł, zanim zdążono udzielić mu pomocy.
Zwierzęta zgodził się przyjąć specjalistyczny ośrodek AAP w Hiszpanii. Nie można jednak było ich od razu do niego zawieźć. Tymczasowo zgodził się je przyjąć poznański ogród zoologiczny i mini zoo w Człuchowie. Tygrysy dotarły tam w piątek nad ranem.
"Chude, odwodnione, z zapadniętymi oczami, futra obklejone odchodami, odparzenia od moczu, w totalnym stresie, bez woli i chęci do życia. Pokrzywione grzbiety, straszliwy smród w aucie. Skrzywdzone, cierpiące i upodlone" - opisywało stan zwierząt w piątek po godz. 4 rano na swoim profilu na Facebooku poznańskie zoo.
Źródło: tvn24.pl, rmf24.pl