"Tydzień Wolności Słowa" w USA. Spodziewane rozruchy

Rozpoczynający się w najbliższą niedzielę na Uniwersytecie stanu Kalifornia w Berkeley "Tydzień Wolności Słowa" - zdaniem mediów - jest zapowiedzią kolejnych agresywnych wystąpień antyfaszystowskich aktywistów z Antify.

"Tydzień Wolności Słowa" w USA. Spodziewane rozruchy
Źródło zdjęć: © PAP | Peter Foley

23.09.2017 03:30

"Tydzień wolności słowa " w dniach 24-27 września został zorganizowany przez prawicową organizację studencką Berkeley Patriot przy pomocy Milo Yiannopoulosa, samozwańczego "konserwatywnego prowokatora", dawniej związanego ze skrajnie prawicowym portalem Breitbart.

W programie "Tygodnia Wolności Słowa" organizatorzy zapowiedzieli wystąpienia szeregu postaci związanych z "alt-right", tzw. alternatywną prawicą, skłóconą z hierarchią Partii Republikańskiej. W imprezie w Berkeley planowany jest udział m.in. byłego doradcy strategicznego Białego Domu Steve'a Bannona, prawicowej komentatorki Ann Coulter, znanej z antymuzułmańskość wystąpień Pamelli Geller i zwolennika szeregu teorii spiskowych Mike'a Chernovicha z portalu InfoWars.

Obecność tych kontrowersyjnych postaci na imprezie w Berkeley, które w latach 60. tych ubiegłego stulecia było w Ameryce "epicentrum lewicowego radykalizmu", jest zdaniem mediów - gwarancją pojawienia się na kampusie uczelni ubranych na czarno, z tarczami ochronnymi i pałkami z napisami "Precz z nienawiścią" (No hate) aktywistów ruchu Antifa.

Antifa (nazwa pochodzi od Anti-Fascist Action - akcja antyfaszystowska) jest luźną federacją lewicowych radykałów, którzy często z użyciem przemocy protestują przeciw wszelkim przejawom tego co, ich zdaniem, uchodzi za faszyzm, antysemityzm, rasizm, dyskryminację rasową i prześladowania mniejszości seksualnych.

Kampus w Berkeley wcześniej w tym roku był trzykrotnie miejscem gwałtownych protestów grup lewicowych związanych z Antifą.
Koszty zapewnienia bezpieczeństwa podczas wystąpienia w ub. tygodniu w Berkeley prawicowego komentatora Bena Shapiro przekroczyły 600 tys. dolarów. Uniwersytet w Berkeley jest uczelnią stanową dlatego koszty te poniosą podatnicy stanu Kalifornia.

Wcześniej w sierpniu b.r. Antifa dała o sobie znać m.in podczas wiecu "Zjednoczenia Prawicy" (Unite the Right) z udziałem grup skrajnie prawicowych w Charlottesville, w stanie Wirginia. Zginęła tam wówczas 32-letnia kobieta rozjechana samochodem przez neonazistę. W Phoenix w stanie Arizona "antyfaszyści" demonstrowali podczas wiecu prezydenta Trumpa. Demonstrowali też w Bostonie podczas demonstracji zorganizowanej przez prawicowy "Ruch Wolności Słowa" ("Free Speech Movement) oraz w Berkeley 27 sierpnia podczas wiecu zwolenników Trumpa.

Do tej pory przywódcy Partii Demokratycznej nie zajęli jednolitego stanowiska wobec agresywnej taktyki Antify.

Po zamieszkach w Berkeley w sierpniu bieżącego roku Nancy Pelosi, przywódczyni mniejszości Partii Demokratycznej w Izbie Reprezentantów, potępiła "agresywne poczynania osób nazywających siebie +Antifą+".

Zdaniem Pelosi i wielu innych ustawodawców z Partii Demokratycznej agresywna taktyka Antify, która stanowi ekstremalny margines amerykańskiej lewicy, jest wodą na młyn "alternatywnej prawicy", która często przedstawia siebie jako ofiarę lewicowych prowokacji. "Antifa jest najlepszym prezentem dla prawicy"- zauważył znany "ideolog lewicy" prof. Noam Chomsky.

Inni przedstawiciele amerykańskiej lewicy nie są skłonni do szybkiego potępienia Antify, szczególnie po ambiwalentnej reakcji prezydenta Trumpa na rozruchy w Charlottesville 12 sierpnia. Trump obarczył odpowiedzialnością za akty przemocy "obie strony" biorące udział w konfrontacji.

- Gdyby nie "Antifa" prawdopodobnie wszyscy zostalibyśmy stratowani - powiedział cytowany przez dziennik "Wall Street Journal" pastor Seth Wispelwey, jeden z organizatorów kontrdemonstracji duchownych przeciw wiecowi ultraprawicy w Charlottesville.

stany zjednoczoneusawolność słowa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)