TVP o współpracy Lecha Wałęsy z SB. Nowe zarzuty
- Wałęsa od lat 70. był "Bolkiem" i brał za to pieniądze. On widział współpracę tylko poprzez pryzmat własnych korzyści – powiedział major Służby Bezpieczeństwa Jerzy Frączkowski w rozmowie z dziennikarzami magazynu śledczego Anity Gargas.
12.07.2017 | aktual.: 13.07.2017 06:46
- Załatwianie osobistych spraw rękami SB, nieustanne żądanie pieniędzy. Wreszcie domniemana współpraca z Wojskową Służbą Wewnętrzną. Takie informacje o Lechu Wałęsie przekazał nam były wysoki funkcjonariusz gdańskiej SB – zapowiedziała swój program śledczy w TVP Anita Gargas.
Dziennikarka dotarła do naczelnika Inspektoratu II WUSW w Gdańsku. Major Frączkowski nie udzielał dotąd wywiadów. Jedynie Sławomirowi Cenckiewiczowi uchylił kilka szczegółów ze swojej pracy.
Z byłym majorem Służby Bezpieczeństwa dziennikarze spotkali się w Lęborku. W latach 70. i 80. Frączkowski rozpracowywał podziemną opozycję w Stoczni Gdańskiej. - Była najważniejszym zakładem pracy w Trójmieście. Zatrudniała największą ilość robotników - około 15 tysięcy, a poza tym mieściła się w samym centrum miasta. Ta ważność ujawniła się w grudniu 1970 roku, kiedy stoczniowcy wyszli za bramę i natychmiast znaleźli się przy Komitecie Wojewódzkim PZPR. Stamtąd parę kroków do Komendy Wojewódzkiej Milicji - opowiada Krzysztof Wyszkowski, działacz podziemnej opozycji niepodległościowej.
"Nachalny, nieustępliwy. Ciągle czegoś żądał"
To funkcjonariusze z wydziału SB, w którym pracował Jerzy Frączkowski w grudniu 1970 roku mieli zwerbować Lecha Wałęsę i prowadzić operacyjnie przez sześć lat jako tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek".
- Pracował biurko w biurko z kapitanem Zenonem Ratkiewiczem. Znał świetnie pułkownika Czesława Wojtalika. W końcu lat 80. stanął na czele najważniejszej jednostki Służby Bezpieczeństwa w Gdańsku. Inspektorat II prowadził wszystkie sprawy dotyczące wierchuszki podziemia w Trójmieście. Nie było osoby, którą Inspektorat II by się nie zajmował. Frączkowski jest osobą, która na pewno dużo wie. Tam gdzie Jerzy Frączkowski mówi rzeczy, które dają się potwierdzić źródłowo to ja zawsze będę powtarzał, że to jest bardzo wiarygodny człowiek – ocenił Sławomir Cenckiewicz.
Major Frączkowski zdecydował się opowiedzieć przed kamerą o kulisach współpracy Lecha Wałęsy z SB. To, co mówi szokuje.
- (Wałęsa - red.) był przede wszystkim bardzo nachalny, nieustępliwy. Ciągle czegoś żądał. Od pracowników, którzy się nim zajmowali żądał rozwiązywania jego prywatnych spraw czy konfliktów w pracy. (Wałęsa) ciągle wchodził w jakieś konflikty. Cały czas jemu chodziło o swoje prywatne rozgrywki – zaczął Frączkowski.
- Trzeba zacząć od tego, że werbunek Wałęsy jako tajnego współpracownika ps. Bolek po grudniu 1970 roku był traktowany jako werbunek agenta doraźnego. Czyli kogoś w przypadku sytuacji kryzysowej (…) ma rozładować stan wrzenia w załodze - opowiada Cenckiewicz.
Współpraca z SB to nie jedyna tajemnica Wałęsy
Jerzy Frączkowski relacjonuje, że z teczką TW "Bolek" zapoznał się już w latach 70-tych i jak twierdzi współpraca z SB to nie jedyna tajemnica Wałęsy. Frączkowski ujawnił, że jak wynika z teczki Wałęsy w czasach zasadniczej służby wojskowej miał on współpracować z komunistycznymi służbami wojskowymi, czyli z Wojskową Służbą Wewnętrzną.
- Pamiętam, że były tam materiały i notatki o jego współpracy z WSW. Wynikało z nich, że on przez dwa lata swojego pobytu w wojsku, czyli przed pracą w stoczni współpracował. Widziałem tę teczkę w ubiegłym roku na przesłuchaniu u prokuratora IPN i takich notatek nie zauważyłem. To znaczy, że ta teczka była przez kogoś specjalnie pod tym kątem czyszczona - opowiada Frączkowski.
- Istnieją relacje na ten temat, chociażby zmarłego majora Janusza Stachowiaka, który w sprawę Wałęsy był wprowadzony jak niewielu oficerów SB, bo zakładał mu teczkę personalną w roku 1970. On twierdził, że taki fakt współpracy miał miejsce i że on widział odpowiedni dokument, kartę rejestracyjną świadczącą o tym, że Wałęsa był zarejestrowany agentem WSW, ale historycy na dzień dzisiejszy w sensie materialnym takim dowodem nie dysponują – stwierdza Cenckiewicz.
Olbrzymie gratyfikacje Wałęsy
- Lech Wałęsa w 1972 roku dostał ze stoczni mieszkanie na Stogach, które otrzymał jako mieszkanie służbowe. To oczywiście też załatwiała służba, ponieważ stocznia nie dawała takich mieszkań na ładne oczy, a on dzięki naciskom na swojego prowadzącego doprowadził do tej sytuacji. On widział współpracę tylko przez pryzmat własnych korzyści, także finansowych ponieważ brał jak na niego bardzo duże pieniądze. Jak mi mówił Ratkiewicz, (Wałęsa - red.) stawiał warunki. Wskazywał konkretne kwoty – dodaje Frączkowski.
Major Frączkowski opowiada również o kulisach wyrejestrowania Wałęsy jako tajnego współpracownika.
- "Bolek" został odstawiony, bo wyłudzał zbyt duże pieniądze. Odbywał spotkania w lokalu kontaktowym i zawsze żądał nowych pieniędzy. Ciągle twierdził, że przekazuje wartościowe informacje, a nie jest odpowiednio wynagradzany. Jego informacje polegały na obciążaniu jakiegoś kierownika wydziału, np. na wydziale elektrycznym, że jest nieposłuszny, że rządzi się po swojemu. Miał do niego osobiste pretensje i próbował je przekazać do SB, żeby załatwić swoje własne porachunki - opowiada Frączkowski.
Pod koniec lat 70. działacze podziemia założyli Wolne Związki Zawodowe. W WZZ zaczął działać także Lech Wałęsa. Jak informuje TVP "to w tamtym czasie w 1979 roku Wałęsa przyznał się do kontaktów z SB kilkorgu działaczom związku”.
- Można powiedzieć, że to do czego się przyznał to było tzw. złamanie się podczas przesłuchania. To było coś w rodzaju kapowania kolegów. Tylko, że to miało wymiar naprawdę poważny. Czy on nie zdawał sobie sprawy, co będzie się działo z tymi ludźmi których on rozpozna z imienia i nazwiska na tych filmach i zdjęciach? Wtedy się wściekłam i bardzo żałuję, bo może by powiedział coś więcej. Ja mu powiedziałam, że "ty po prostu kapowałeś kolegów". On mi odpowiedział, że "władza musi wiedzieć, żeby rządzić”. Czyli nie miał żadnych oporów w tej sprawie. I jak taki człowiek mógł być na czele związku to dla nas było niepojęte – relacjonuje Joanna Duda-Gwiazda, działaczka opozycji niepodległościowej.
Kiszczak zniszczył dowody na Wałęsę?
- Kiszczak mógł doprowadzić do wyrwania kart z teczki Wałęsy, bo był szefem w gdyńskim WSW tzw. rozpoznania operacyjnego, a później został przeniesiony do Warszawy. Można domniemywać, że on chciał ukryć ten fakt przed społeczeństwem, że Wałęsa również miał kontakty z tymi służbami – opowiada były naczelnik Inspektoratu II.
Zdaniem Frączkowskiego już pod koniec lat 70., gdy pozycja Wałęsy znacząco wzrosła późniejszy prezydent utrzymywał kontakty z SB na wyższych szczeblach sięgających Moskwy.
- Był kierowany tak, aby zająć odpowiednie stanowisko, żeby zdobywać jak największą popularność. Cały czas kierowany był przez osoby związane z sowieckimi służbami – dodaje major.
Anita Gargas nie uzyskała wypowiedzi Lecha Wałęsy na ten temat. Dziennikarka twierdzi, że to nie wszystkie nowe fakty dotyczące Lecha Wałęsy. Dlatego do tej sprawy TVP wróci już w następnych odcinku Magazynu Śledczego, który będzie wyemitowany 30 sierpnia.