Sytuacja jest dynamiczna. "Dostaliśmy kolejny alert"

- Wczoraj ludzie wyglądali na przerażonych, dziś piją kawę na tarasach - relacjonują Polacy, którzy są na greckiej wyspie Korfu. To kolejne miejsce, w którym pojawiły się pożary. Sytuacja wydaje się być jednak inna niż na wyspie Rodos, którą musiało opuścić ponad 30 tysięcy osób. - Tutaj jest piekło, nikomu nie życzę takich wakacji - mówią turyści z Rodos.

Sytuacja jest dynamiczna. "Dostaliśmy kolejny alert"
Sytuacja jest dynamiczna. "Dostaliśmy kolejny alert"
Źródło zdjęć: © WP
Mateusz Dolak

Strażacy walczyli przez całą noc z pożarami na Krecie, Korfu, Rodos, Eubei i w okolicy miasta Ejo na Peloponezie oraz w innych regionach Grecji. Rząd w Atenach powołał specjalny sztab kryzysowy, który ma za zadanie kierować akcją ewakuacji zagranicznych turystów.

- Pożar wybuchł obok nas, po drugiej stronie góry Pantokrator (najwyższej na Korfu - red.) i przeszedł w nocy przez jej wierzchołek. Około godziny 12 w nocy nasz cały hotel został ewakuowany - relacjonuje Tomasz Lipowski, który jest w miejscowości Barbati.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak dodaje, po wybuchu pożaru zapanował bardzo duży chaos. Turystów przewieziono na boisko piłkarskie do oddalonej o około 6 kilometrów Dassi. - Było tam kilka tysięcy ludzi i zero informacji. Około godziny 3 rezydent potwierdził powrót do hotelu. Najwyraźniej ktoś z władz Korfu podjął taką decyzję i zaczęli panować nad pożarem - mówi.

- W tej chwili z balkonu hotelu widzę dopalające się zbocza góry. Od strony morza widoczne są łodzie oraz helikoptery gaśnicze nabierające wodę i wylewające je na zbocza. Widać dym, pojedyncze palące się drzewa. Wszędzie fruwają resztki spalonej trawy - opowiada.

  • Pożar na Korfu
  • Pożar na Korfu
  • Pożar na Korfu
[1/3] Pożar na KorfuŹródło zdjęć: © czytelnicy

Mężczyzna w rozmowie z WP żali się, że rezydenci biura podróży "mają urwanie głowy" i trudno jest zdobyć jakiekolwiek informacje.

Halina Adamiec, która również jest na Korfu przekazuje nam, że słyszała o 16 ogniskach na wyspie. - Teraz są dwa. Wczoraj ludzie na osiedlu, gdzie się zatrzymaliśmy wyglądali na przerażonych. Dziś piją kawę na tarasach. Lokalsi bardzo nas uspakajają, mówią, że takie sytuacje mają co roku. Właściciel apartamentu zadzwonił i powiedział, że obecnie nie jest groźnie - relacjonuje kobieta.

Pożary w Grecji. "W kilka godzin zrobiło się piekło"

Sytuacja zupełnie inaczej wygląda na Rodos. - Pięć minut temu dostaliśmy kolejny alert. Teraz jesteśmy bezpieczni, ale wcześniej ludzie z dziećmi uciekali plażą, porzucali bagaże. Dopiero o 3 w nocy przewieźli nas kilka kilometrów dalej - relacjonuje pani Ilona, która przyleciała do Gennadi.

Kobieta przekonuje, że nikomu nie życzy takich wakacji. - Jak wylatywaliśmy w naszym regionie było spokojnie, a w kilka godzin zrobiło się piekło. Od wczoraj śpimy na podłodze, są braki prądu. Kilkaset osób jest na chodnikach, trawie. Dzieci, starsi. Jest 40 stopni, zapomnij o klimatyzacji - dodaje.

Ludzie śpią na trawnikach
Ludzie śpią na trawnikach© czytelnicy

Podobnie jak pan Tomasz, mówi, że biuro podróży nie przekazuje żadnych informacji.

- Wczoraj obdzwonili nas z pytaniem gdzie jesteśmy i tyle. Rezydenci nie odbierają od nas telefonów. Ludzie na własną rękę jeździli odbierać bagaże. Wszystko, co wywalczymy, to na własną rękę. Przywieźli nas 60-osobową grupą i zostawili w hotelu z możliwością skorzystania z restauracji. Dostaliśmy jedzenie, ale z resztą powiedzieli, że mamy dziękować, że nam pomagają - przyznaje.

Grecja. Największa ewakuacja na Rodos

Resort spraw zagranicznych Grecji we współpracy z ambasadami otworzył w niedzielę na lotniku na Rodos centrum pomocy dla zagranicznych turystów, mające ułatwiać wylot z ogarniętej pożarem wyspy cudzoziemcom, którzy stracili bilety lub dokumenty. Pożar na Rodos doprowadził do największej ewakuacji w historii Grecji. Wyspę musiało opuścić 30 tys. osób.

Z powodu fali upałów w Grecji doszło do serii pożarów lasów. Na pomoc wysłano jednostki ratownicze z Polski, które pomagają w rejonie Attyki. - Działamy na polecenie greckich służb. Jeżeli przyjdzie konieczność i dostaniemy taką dyspozycję, to jesteśmy gotowi do relokacji na Korfu, Rodos albo inną wyspę. Tu, gdzie jesteśmy, jest już dość spokojnie. Pogorzelisko mogę opisać jako krajobraz księżycowy - wszystko jest wypalone do zera - podsumowuje mł. kpt Łukasz Nowak, rzecznik polskich strażaków, którzy gaszą pożary w Grecji.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (216)