Tusk wyprzedza ruchy. Wotum ma zdyscyplinować koalicjantów
Premier wzywa do głosowania nad wotum zaufania dla jego rządu, a prezes PiS apeluje o utworzenie rządu technicznego. - Manewr Tuska ma służyć celom znacznie węższym niż interes rządu i koalicji - komentuje dla WP politolog, dr Sergiusz Trzeciak. Propozycję Kaczyńskiego ocenia jako "reaktywną". I wskazuje na wejście do gry trzeciego rozgrywającego.
Wybory prezydenckie spowodowały poważne tąpnięcie w polskiej polityce. Porażka Rafała Trzaskowskiego przyspieszyła kryzys w koalicji rządowej. Premier Donald Tusk w poniedziałek wieczorem zapowiedział, że potrzebny jest nowy plan działań rządu, który będzie wymagał "jedności i odwagi" całego sojuszu.
- Pierwszym testem będzie wotum zaufania, o które zwrócę się do Sejmu w najbliższym czasie - oświadczył szef rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawrocki zerwie się z uwięzi? Ekspert o różnych scenariuszach
Zaznaczył, że chce, aby "wszyscy, także nasi przeciwnicy, w kraju i za granicą, zobaczyli, że jesteśmy gotowi na tę sytuację, że rozumiemy powagę chwili, ale że nie zamierzamy cofnąć się ani o krok".
Wcześniej natomiast prezes PiS Jarosław Kaczyński zaapelował o to, by rząd podał się do dymisji, a jego miejsce zajął rząd techniczny, prowadzony przez bezpartyjnych specjalistów. To nie pierwszy raz, gdy PiS wychodzi z taką propozycją - w 2013 roku partia też proponowała powołanie rządu technicznego, na czele którego miał stanąć wówczas bezpartyjny Piotr Gliński.
Tusk dyscyplinuje koalicjantów
- Cel jest jasny. W przypadku Donalda Tuska chodzi o to, by potwierdzić zaufanie większości sejmowej do niego. Odbiera to argumenty jego przeciwnikom, którzy mówią, że powinien podać się do dymisji. On tym chce powiedzieć: mam wotum zaufania, zamykamy temat - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską politolog, specjalista marketingu politycznego i autor książki "Drzewo kampanii wyborczej 2.0, czyli jak wygrać wybory", dr Sergiusz Trzeciak.
Według eksperta pomysł wotum zaufania ma też na celu zdyscyplinowanie koalicjantów. - Tu chodzi o potwierdzenie pozycji Donalda Tuska, wyprzedzenie pewnych ruchów. Koalicjanci próbują wykorzystać sytuację, w której premier jest osłabiony, pojawiają się propozycje choćby renegocjacji umowy koalicyjnej. On chce zamknąć tę dyskusję, powiedzieć: przecież mam zaufanie jako lider, potwierdziliście to w głosowaniu - tłumaczy dr Trzeciak.
- Można więc powiedzieć, że manewr Donalda Tuska ma służyć celom znacznie węższym niż interes rządu i koalicji - uważa politolog.
Kaczyński z kontrpropozycją
Dr Trzeciak zupełnie inne cele dostrzega natomiast w pomyśle prezesa PiS.
- Propozycja Jarosława Kaczyńskiego o powołaniu rządu technicznego ma na celu podważenie wiarygodności i zaufania do rządu, przedstawienie sytuacji z zupełnie innej perspektywy - mówi ekspert. Dodaje jednak, że pomysł ma niewielką szansę na realizację w obecnej sytuacji.
- Sprawa wotum zaufania była już omawiana w różnych plotkach, wiadomo było, że Donald Tusk zabierze wieczorem w poniedziałek głos. Myślę, że pomysł Jarosława Kaczyńskiego był po prostu kontrpropozycją. Nasza polityka jest mocno reaktywna. Nie planuje się pewnych działań z góry naprzód, bo jest tyle zmiennych, że planowanie długofalowe jest niemożliwe. Jest akcja, jest reakcja - tłumaczy politolog.
Mentzen dołącza do gry
Pomysł rządu technicznego podchwycił też jeden z liderów Konfederacji Sławomir Mentzen, który zwrócił się z propozycją spotkania z przedstawicielami PiS, by przedyskutować tę kwestię.
- W wyborach pokazał, że nie jest przedmiotem, ale chce pokazać, że jest podmiotem tej gry. Przełamał duopol i chce iść za ciosem. Z jego strony to dobry manewr. Chce być rozgrywającym albo współuczestniczącym. W polityce bowiem jest tak, że albo ty rozgrywasz, albo ciebie rozgrywają. Mentzen nie chce być tym drugim - podsumowuje dr Trzeciak.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: