Wstrząs w koalicji po wygranej Nawrockiego. Szukanie winnych, wezwania do dymisji lub wotum zaufania
Po zwycięstwie Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich przyszłość koalicji 15 października staje pod znakiem zapytania. Liderzy nieoficjalnie unikają deklaracji przed wieczornym wystąpieniem Donalda Tuska. W PSL są posłowie, którzy żądają zmiany premiera. Kluczowi politycy Koalicji Obywatelskiej zapadli się pod ziemię.
Liderzy koalicji 15 października i ich najbliżsi współpracownicy do południa unikali odpowiedzi na kluczowe pytania, które pojawiły się w związku ze zwycięstwem Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich. Jakie będą losy koalicji rządzącej? Jaka będzie przyszłość Donalda Tuska? Co po przegranej planuje Rafał Trzaskowski? Czy ktokolwiek w koalicji bierze pod uwagę przyspieszone wybory? Wszystkie te pytania pozostają na razie bez jednoznacznej odpowiedzi.
Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że w PSL są politycy, którzy na forum partii żądają zmiany premiera i rozmów koalicyjnych w tej sprawie. Nie jest to jednak oficjalne stanowisko całego ugrupowania. Również wielu przedstawicieli Polski 2050 powtarza, że ich zdaniem przegrana Rafała Trzaskowskiego to "efekt głosowania przeciwko Donaldowi Tuskowi". Szymon Hołownia zareagował z kolei zdenerwowaniem na doniesienia o potencjalnym głosowaniu nad wotum zaufania. – Być może się wstrzymamy – stwierdził, dodając, że "premier nie może stawiać nas pod ścianą".
W Lewicy padają żądania zakończenia wewnętrznego sporu poprzez przeliczenie szabel i sprawdzenie, czy rząd ma większość. Liczni przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej – w szczególności sztabowcy Rafała Trzaskowskiego – nabierają wody w usta i nie odpowiadają na pytania.
Wyjątkiem jest m.in. Michał Kołodziejczak, który w rozmowie z WP punktuje błędy sztabu Rafała Trzaskowskiego. - Bez poparcia wsi i rolników nikt wyborów nie wygra. To jest materiał do przemyślenia dla sztabu Rafała Trzaskowskiego i koalicji. W kampanii nie było oferty dla wsi, zabrakło konkretów. Ludzie ze wsi, którzy głosowali na Mentzena, Brauna i innych kandydatów nie mieli żadnego argumentu rzeczowego od sztabu Rafała Trzaskowskiego, by za nim zagłosować. Statystyki pokazują jednoznacznie, że to przeważyło – mówi wiceminister rolnictwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wotum zaufania dla rządu? "To wołanie karpia o przyspieszenie świąt"
Kołodziejczak: "Mój gabinet jest spakowany"
Poseł KO podkreśla, że po wygranej Nawrockiego "świat nie kończy się za miesiąc, dwa lata, ani za pięć lat". - Patrzę długodystansowo, mam nadzieję, że premier Tusk wyciągnie konsekwencje. Oferta złożona m.in. przeze mnie sztabowi została odrzucona. Według mnie to jedna z kluczowych przyczyn przegranych wyborów - dodaje.
- Mam duży żal do PSL, że przed pierwszą turą nie pracował w ogóle na rzecz swojego kandydata, by przyciągnął do urn wyborców PSL i Polski 2050, żeby później w drugiej turze mogli przekierować swoje głosy na Rafała Trzaskowskiego. Tak samo swojej szansy nie wykorzystała Lewica, choć Trzaskowski przesunął się przed pierwszą turą na prawo. Lewica potrzebowała aż trzech kandydatów, a nawet nie wykręciła wyniku z 2019 roku. Niech oni się zastanowią nad sobą, wezmą do roboty, przyspieszą prace w poszczególnych resortach – mówi.
Wiceminister rolnictwa twierdzi, że "ludzie nawołujący do zmiany premiera, nie mają wstydu, żeby tak mówić". - Mówienie o zmianie szefa rządu to nietakt albo może i bezwstyd. Przypomnę, że premier w 2023 roku nawoływał wyborców, w tym KO, do głosowania na Trzecią Drogę i PSL. To on ich w 2023 roku wprowadził do Sejmu i są na to twarde dowody – twierdzi.
Według Kołodziejczaka "potrzebne są bardzo poważne, śmiałe decyzje". - Dostaliśmy poważne ostrzeżenie. Mój gabinet jest od tygodnia spakowany. Czekam na odważne decyzje, które pozwolą mi w końcu skutecznie pracować. Blokowanie mojej pracy i przez urzędników, i ludzi z PSL, doprowadza do absurdu. Jestem zdeterminowany, by naprawić polskie rolnictwo, a rolników przekonać, że PiS to dla nich w dłuższej perspektywie stagnacja i zamknięcie na zawsze w rezerwacie – mówi.
PSL: "Trzeba zatroszczyć się o konserwatywnych wyborców"
Oficjalnie ludowcy nie chcą polemizować z Kołodziejczakiem, bo jak mówią, to "wiceminister na wylocie". Wiceprezes PSL Urszula Pasławska dopytywana przez dziennikarzy, nie chciała odpowiedzieć na pytania o ewentualne żądania dotyczące zmiany premiera. – W koalicji potrzebna jest duża refleksja i wszystkie decyzje powinny być wypadkową. Ta kampania pokazała, że tematy światopoglądowe w żaden sposób nie rezonują, a wyborcy centrowi i konserwatywni powinni być bardziej zauważeni przez rząd. Koalicja musi zrobić rekonstrukcję nie tylko osobową, ale przede wszystkim rekonstrukcję celów – przekonuje Pasławska.
Posłanka PSL zapewnia, że w sprawie ewentualnych zmian w rządzie wszyscy liderzy koalicji uzgodnią jedno spójne stanowisko i dopiero wtedy je zaprezentują. - Wartością są rządy prawa partii, które reprezentują demokratyczne wartości. O te wartości będziemy dbać, zabiegać i do tego przekonywać Polaków przez 2,5 roku. Rekonstrukcja będzie uzgodniona między liderami, bo to nie jest ani rząd, ani koalicja jednego człowieka – dodaje wiceprezes PSL.
Z kolei były premier Waldemar Pawlak zachęca koalicję do stworzenia "strategii dobra wspólnego", co tłumaczy jako wysyłanie nowemu prezydentowi wyłącznie projektów ważnych pod względem gospodarczym, bezpieczeństwa czy spraw społecznych, by sprawdzić intencje. Według polityka PSL wygrana Nawrockiego to dowód na to, że więcej wyborców jest obecnie niezadowolonych z sytuacji życiowej.
- Warto w demokratyczny sposób zarządzać państwem. Nie można rzucić zabawek i się poddać, bo deszcz pada czy jest zimno. Wiele ludzi było niezadowolonych i trzeba z tego wyciągnąć wnioski – mówi. Pawlak nie jest zwolennikiem radykalnych zmian w pierwszej reakcji. - To jest maniera nowej generacji, że jak coś źle zaczyna chodzić, to się wymienia. Natomiast ja jestem jeszcze z takiego pokolenia, że jak coś zaczęło szwankować, to próbuje się naprawić.
"Wotum zaufania dobrym pomysłem"
Do wspólnego działania mimo przegranej Rafała Trzaskowskiego zachęca Joanna Scheuring-Wielgus.
- To jest porażka strony demokratycznej, ale nie można teraz lizać ran, zwalać winy jedni na drugich. Trzeba wstać, otrząsnąć się i walczyć o swoje. Myślę, że Donald Tusk zgłosi wniosek o wotum zaufania. Myślę, że to byłby dobry ruch. Pokazalibyśmy, że jako koalicja 15 października jesteśmy nadal razem. To powinien być komunikat, który będzie puszczony w świat. Na spokojnie bez emocji, powinniśmy współpracować – mówi.
Według europosłanki Lewicy kampania prezydencka pokazała, że wyborów "nie wygrywa się w Końskich, a w świecie wirtualnym". Scheuring-Wielgus wytyka też błędy sztabu Rafała Trzaskowskiego. - Łatwo jest komentować pracę innych sztabów, ale zrobię to jeden raz. Uważam, że kampania Rafała Trzaskowskiego do pierwszej tury była bardzo źle prowadzona. Udawanie kogoś, kim się nie jest, było poważnym błędem. W polityce trzeba być prawdziwym, autentycznym i walczyć o swoje wartości – mówi.
Europosłanka nie zgadza się z nawoływaniem ludowców do skrętu w prawo. - Słucham wypowiedzi PSL ze zdumieniem. Kiedy spojrzy się na konserwatywnych polityków w Europie, to ich poglądy na kwestie dotyczące tematów prawno-człowieczych są zupełnie inne niż ludzi skupionych wokół PSL. Politycy konserwatywni w Europie są za liberalizacją prawa aborcyjnego, za związkami partnerskimi, za patrzeniem w przyszłość, a nie staniem nogami w średniowieczu. Jeśli politycy PSL uważają, że konserwatyzm średniowieczny dobrze się trzyma, to uważam, że są w błędzie – przekonuje.
Według nieoficjalnych rozmów politycy koalicji rządzącej spodziewają się, że jeśli premier zwróci się z wnioskiem o wotum zaufania, to będzie ono głosowane w tym tygodniu.
Liderzy koalicji nie wykluczają też głębokiej i szybkiej rekonstrukcji rządu, ale zastrzegają, że "sytuacja jest zmienna". – Zapowiedziane na wieczór wystąpienie premiera odsłoni karty. Teraz każdy próbuje trzymać je przy sobie. Jedno jest pewne, przyszłość koalicji stoi pod znakiem zapytania. A nawet jeśli wszyscy zakładamy, że ona przetrwa, to nie bardzo jeszcze wiemy, jak będzie funkcjonowała – mówi jeden z ministrów.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski