Tusk wycina posła PO. Wypada z list za słowa w TVP Info
- Donald Tusk w kampanii nie wybacza. Jeśli popełniło się błąd, zwłaszcza tak głupi, znika się z list. To jasne - mówią nam politycy PO. Szef tej partii podjął drastyczną politycznie decyzję wobec jednego z czołowych parlamentarzystów. Sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński potwierdził nam te informacje.
Poseł PO i szef regionu kujawsko-pomorskiego Tomasz Lenz nie znajdzie się na listach wyborczych Platformy - zadeklarował jednoznacznie w programie "Tłit" Wirtualnej Polski Marcin Kierwiński, sekretarz generalny tej formacji.
- Bardzo się starał, ale niestety. Donald będzie nieugięty - tak o sytuacji Tomasza Lenza mówił nam niedawno jeden z kluczowych polityków Platformy.
Sytuacja posła skomplikowała się w lipcu 2022 roku. To wtedy Tomasz Lenz - szef regionu kujawsko-pomorskiego - na antenie TVP INFO zasugerował, że 13. i 14. emerytura powinny zostać na czas walki z inflacją zawieszone. - Zastanówmy się, czy okresowo nie ograniczyć wypływu pieniądza na rynek. Czyli może zawiesić "czternastkę" i "piętnastkę" i powiedzieć: "wypłacimy te pieniądze, ale z opóźnieniem, za kilkanaście miesięcy" - mówił Lenz. Stwierdził też, że to m.in. emeryci "nakręcają" inflację przez to, że mają więcej pieniędzy.
Tymi wypowiedziami Lenz podważył to, o czym politycy Platformy - na czele z Tuskiem - przekonują od lat: "co zostało dane, nie zostanie odebrane".
Co zostało powiedziane, nie zostało zapomniane
Po wypowiedzi Lenza i tym, jak wykorzystało ją PiS, Donald Tusk zapowiedział w lipcu ub. roku, że dla Lenza nie będzie miejsca na listach PO. To samo powtarzał w mediach szef klubu parlamentarnego PO Borys Budka, który stwierdził: - Jeżeli się mówi głupoty, jeśli się mówi rzeczy, które nie przystoją, to jest oczywista oczywistość [że nie będzie Lenza na listach].
Jednak w kolejnych miesiącach Lenz regularnie pojawiał się na spotkaniach z Donaldem Tuskiem i bardzo aktywnie relacjonował te spotkania w mediach. Z naszych rozmów z politykami PO wynika, że Lenz bardzo mocno starał się wrócić do łask liderów Platformy; miał nawet otrzymać sugestię, że nie wszystko w jego przypadku jest stracone, a jego niefortunne wypowiedzi o programach społecznych PiS zostaną zapomniane. Dzięki temu Lenz miał otrzymać szansę kandydowania w Senacie (zamiast Antoniego Mężydło).
Kilka dni temu na spotkaniu z Donaldem Tuskiem w Toruniu Lenz usiadł tuż przy przewodniczącym PO. Towarzyszył mu też na scenie. Wychwycili to dziennikarze, którzy zaczęli zastanawiać się, czy Tusk "wybaczył" Lenzowi słynną wpadkę, a jeśli tak, to jak świadczy to o wiarygodności i konsekwencji przewodniczącego.
Sytuację wykorzystywali czołowi politycy PiS: "Nie do wiary. Tusk zapowiadał odsunięcie T. Lenza - po tym, jak ten w chwili szczerości przyznał, że jest zwolennikiem obcięcia emerytur. Bo emeryci ,biegną do sklepu, pieniądze wydają i nakręcają inflację’. Pół roku minęło - i Lenz wraca na honorowe miejsce. Wiarygodność PO" - napisał na Twitterze wiceminister Paweł Jabłoński.
Wątpliwości rozwiał w końcu sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński w programie "Tłit" Wirtualnej Polski 27 kwietnia. Jak stwierdził, Lenz nie znajdzie się na listach wyborczych Platformy, a deklaracja złożona przez Tuska pozostaje w mocy (cała wypowiedź poniżej). - Wszelkie deklaracje, jeżeli chodzi o kształt list KO, wygłaszane przez przewodniczącego partii będą zrealizowane; Donald Tusk mówił bardzo jasno, że Tomasz Lenz nie będzie kandydował - powiedział sekretarz generalny KO Marcin Kierwiński w programie "Tłit".
Pytany o to Tomasz Lenz przekazał nam krótko: "W najbliższych wyborach nie będzie mnie na listach PO".
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski