Tusk: wybory niepotrzebne, sytuacja bardziej stabilna niż się wydaje
Przewodniczący PO Donald Tusk ocenił, że "rzeczy sensowne w tym Sejmie mają szansę na
akceptację", w związku z tym przyspieszone wybory nie są
potrzebne. Jego zdaniem, gdyby PiS "zabrało się do normalnej
pracy", okazałoby się, że sytuacja jest "dużo bardziej stabilna".
Tusk był pytany przez dziennikarzy o środową wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział w Radiu Maryja, że trzeba zadać "klęskę wyborczą" układowi, który przez kilkanaście lat decydował w Polsce.
Szef PO uważa, że ponowne wybory nie zwiększą szansy na "stworzenie dobrego rządu". Jak ocenił, "lepiej, aby w tym parlamencie postarali się (PiS) o dobre rządzenie, a PO będzie pewnie krytyczna, ale na pewno nie będzie przeszkadzać". Tusk ocenił, że "sam rząd nie jest przez nikogo atakowany, chyba, że przez Jarosława Kaczyńskiego, kiedy zapowiada rozwiązanie Sejmu".
Gdyby się zabrali (PiS) do normalnej pracy, okazałoby się, ze ta sytuacja jest dużo bardziej stabilna niż komukolwiek się to wydaje - uważa Tusk. Obawiam się, że nie są (PiS) jednak zdolni do normalnej pracy i dlatego się awanturują - powiedział.
Według niego, "nowe wybory nie zmieniłyby sytuacji w sposób zasadniczy, nic nie wskazuje na to, aby te wybory wygrał ktoś z taką przewagą nad konkurencją, że mógłby samodzielnie sprawować władzę". Dodał, że mówi to, jako "człowiek zupełnie spokojny o wynik PO w tych ewentualnych przyszłych wyborach".
Pytany, czy PO zagłosowałaby za ewentualnym wnioskiem o samorozwiązaniem Sejmu, odpowiedział: "to PO będzie decydowała jak się będzie zachowywała, na pewno nie pan poseł (Przemysław) Gosiewski". Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski mówił wcześniej w Sejmie, że Platforma powinna zachować się jak opozycja i poprzeć wniosek o samorozwiązanie Sejmu, gdyby taki się pojawił.
Szef PO był też pytany o kuluarowe informacje mówiące o tym, że PO byłaby skłonna poprzeć samorozwiązanie Sejmu w zamian za poparcie Izby dla postulowanych przez Platformę zmian wprowadzających ordynację większościową i okręgi jednomandatowe w wyborach do Sejmu.
Tusk ocenił, że "taki handel" nie miałby większego sensu ponieważ "rozwiązać Sejm powinien prezydent i większość rządowa wtedy, kiedy uznają, że nie mogą dalej rządzić". Jak powiedział, "do tego nie jest potrzebna ani PO, ani inne ugrupowania".
Szef PO zastrzegł jednak, że "ewentualne wybory, jeśli miałyby mieć jakikolwiek sens, musiałyby przynieść prawdziwą zmianę". Według niego, "taką zmianę może dać ordynacja większościowa i okręgi jednomandatowe". Jak powiedział, "nie wydaje mu się, by ten (...) pomysł znalazł poparcie w Sejmie".
Tusk wykluczył w rozmowie z dziennikarzami możliwość utworzenia rządu technicznego z udziałem PO, SLD i Samoobrony. Ta wizja nie ma żadnych podstaw w faktach, PO nie planuje takiego politycznie bardzo egzotycznego, czy wręcz kompromitującego układu. Nieustanne powtarzanie, że PO chce coś robić z Samoobroną to jest dowód na to, jak bardzo zażenowani i zawstydzeni są politycy PiS-u tym, co dzisiaj robią - ścisłym związkiem z Samoobroną - powiedział Tusk.
W jego ocenie, "problemem Polski nie jest to, co PO zrobi w przyszłości z Samoobroną, tylko to, co dziś robi PiS z Samoobroną".