PolskaTusk: wspólne wyjazdy z prezydentem są groźne dla Polski

Tusk: wspólne wyjazdy z prezydentem są groźne dla Polski

Prezydent Lech Kaczyński wyraził nadzieję, że na następne unijne spotkania na szczycie będzie jeździł razem z premierem Donaldem Tuskiem. Premier ocenił, że wspólny udział w kolejnych spotkaniach na szczycie
jest groźny z punktu widzenia interesu Polski. Nie wykluczył zmian
w konstytucji.

Tusk: wspólne wyjazdy z prezydentem są groźne dla Polski
Źródło zdjęć: © AFP

15.10.2008 | aktual.: 16.10.2008 01:10

Zapowiedź prezydenta jest groźna z punktu widzenia interesu Polski - powiedział Tusk dziennikarzom. Dodał, że jeśli nie uda się rozstrzygnąć sporu kompetencyjnego, wówczas, "w ostateczności" trzeba będzie zmienić konstytucję.

Problem sporu kompetencyjnego jest faktyczny, nie jest wydumany. Ten problem domaga się rozstrzygnięcia konstytucyjnego. W takiej kolejności: po pierwsze - interpretacja konstytucji, po drugie - ewentualne ustawy kompetencyjne, które powiedzą, kto odpowiada za Polskę, za interesy w Radzie Europejskiej. I po trzecie, jeśli nie będzie innej możliwości - zmiana konstytucji - powiedział szef rządu.

100% racji jest po naszej stronie - zapewniał premier. Tusk przyznał jednocześnie, że na obecnym szczycie prezydent Kaczyński na tyle, ile potrafił, nie przeszkadzał. Ale jego obecność nam nie pomagała - dodał.

Z premierem Tuskiem nie kłóciliśmy się, ale uśmiechaliśmy się do siebie - ocenił z kolei prezydent Lech Kaczyński

Tusk był pytany przez dziennikarzy, czy rzeczywiście powiedział do prezydenta: "Chcieć to sobie możesz". Słowa te premier miał powiedzieć do Lecha Kaczyńskiego, gdy ten opuszczał salę obrad przed częścią finansową posiedzenia i prosił go, by później mu ją zrelacjonował. Staram się mówić wyraźnie. Wiecie, że trochę seplenię i trochę "reram" - odparł Tusk, nie dementując tego wprost.

Według szefa rządu, przebieg całego dnia pokazuje, że między nim a prezydentem są poważne różnice zdań. Wymienił tematy będące przedmiotem obrad przywódców UE, w których stanowisko prezydenta różni się od jego stanowiska: ratyfikacja Traktatu z Lizbony, którego prezydent wciąż nie podpisał, a który rząd popiera oraz pakiet klimatyczno-energetyczny.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)